rozdział 48

1K 52 13
                                    

Najlepszy komentarz = dedykacja!!! ♥♥♥

Peeta Pov's

Podążyłem za doktorem do jego gabinetu. Usiadłem na przeciwko niego i chwilę przypatrywałem się twarzy mężczyzny, bo chciałem wyczytać z jego oczu jakiekolwiek emocje.

- Panie Mellark. Stan pana żony nie jest najlepszy. Jest strasznie wycieńczona i jej funkcje życiowe słabną z każdą minutą. Obawiam się, że...

-Katniss z tego wyjdzie rozumie pan!!! - głos mi się załamał.

- Chciałem powiedzieć, że obawiam się, że zostanie u nas do jutra. - uspokoił mnie trochę, po czym dodał. - Jeśli chodzi o Willow to dostała 9/10 punktów, więc proszę się nie martwić.

Kamień spadł mi z serca. Czym prędzej opuściłem gabinet lekarza i popędziłem do sali ukochanej. Jeśli ona tu zostanie to ja też. Po drodze spotkałem mamę Katniss i Jack'a.

- Czy mogłabyś zabrać go do domu? - zapytałem, a ona skinęła głową i przytuliła mnie szybko. Poczochrałem syna po włosach i ruszyłem w stronę Haymith'a.

- Zawieziesz ich? - wskazałem na dwójkę.

- Jasne. Trzymaj się. - uścisnęliśmy się w męskim uścisku, po czym każdy poszedł w swoją stronę.

Cicho wślizgnąłem się do sali brunetki i zająłem miejsce obok jej łóżka. Chwyciłem za jej drobną, zabliźnioną dłoń i ucałowałem każdą z blizn. Dziewczyna spała spokojnie i oddychała miarowo. Liczyłem każdy jej oddech... cieszyłem się każdą sekundą spędzoną z nią... wiem, że jest silna i nie raz mnie zaskakiwała. Nie chciałem patrzeć na ekran aparatury, bo tylko zacząłbym się martwić na zapas. Przycisnąłem jej dłoń do swojego policzka i wdychałem jej zapach. Zamknąłem oczy, żeby po chwili usłyszeć jeden przeciągły pisk urządzenia. Odskoczyłem od łóżka i zacząłem wzywać pomocy. Po chwili pojawił się lekarz wraz z pielęgniarkami i wywalili mnie z sali.

- ONA MNIE POTRZEBUJĘ!!! - krzyczałem, a do oczu napłynęły mi łzy. Uderzyłem ręką w ścianę i otarłem łzy rękawem koszuli. - Dajesz mi Willow, a chcesz zabrać Katniss... no tak przecież zawsze musi być coś co wszystko zniszczy... Proszę, ja sobie bez niej nie poradzę... Błagam nie zabieraj mi jej... nie teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać... nie teraz kiedy odnaleźliśmy w końcu szczęście! - szeptałem do siebie.

- Peeta... - usłyszałem i spojrzałem w stronę Joanny.

- Joanna tylko nie mów mi, że wszystko będzie dobrze...

- Nigdy nie było i dlaczego niby miało by być teraz? Nigdy nie będzie idealnie zrozum. Znam Katniss i wiem, że to silna dziewczyna, która potrafi walczyć. Uwierz w nią. - powiedziała brunetka, a ja pod wpływem emocji przytuliłem się do niej. Jo od razu odwzajemniła uścisk.

- Dzięki Jo. - szepnąłem, a ona poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco.

-Panie Mellark... - usłyszałem dobrze mi znany głos doktora.

- Tak doktorze? - podszedłem bliżej bruneta.

- Pańska żona...

***************************************************************************************

Dam dam ! Wiem, że jest krótki, ale chciałam wam chociaż coś dać :(

Kocham <3









Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz