rozdział 32

1K 46 10
                                    

 Jesteśmy już po śniadaniu. Umówiliśmy się z Erikiem na 12. Mam jeszcze całe dwie godziny relaksu. Oczywiście Joanna przyjechała z samego rana i przesiaduję u nas w pokoju. Siedzę oparta o męża i przysłuchuję się paplającej dziewczynie. 

- No i nie uwierzysz, kazali mi czekać godzinę na wyjazd! Co za chamstwo! A w ogóle to coś ciekawego działo się jak mnie nie było? - zapytała.

- Hmm poznałam Erika i idę z nim na polowanie...

- Idziemy.- dodał Peeta.

- Tak właśnie idziemy. - poprawiłam się.

- Uuu no to zarąbiście! A jaki on jest ?!  Bo widziałam, że niezłe ciacho! Gadaj! - oświadczyła i wetknęła we mnie te swoje wielkie wścibskie oczy. 

-On jest bardzo przyjacielski i miły, lubię go. - oznajmiłam.

- I tyle? - zakpiła.

- No a co byś chciała wiedzieć? Jest kuzynem Paylor. - powiedziałam i pokazałam jej spojrzeniem, że nie chcę o nim gadać przy Peecie. Wiem, że nic do niego nie ma,ale dziwnie mi gadać o innym facecie przy moim facecie. 

- No to to wiem, muszę go poznać, tak świetnie się składa, że jestem w grupie poszukiwawczej z wami, nim i Gale'em, nie licząc strażników...Wiecie co ja spadam, bo muszę obgadać z Cressidą pewne rzeczy. Narka! - mówi i wychodzi z pomieszczenia posyłając nam uśmiech.

- W końcu. - mruknęłam,a Peeta się zaśmiał.

- Myślałem, że nigdy nie pójdzie. - szepnął i splótł moje palce z jego. 

- Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Effie. - westchnęłam.

- Najpierw chodź do mnie i się przytul. - wymruczał, a ja bez wahania rzuciłam mu się w ramiona.. Pocałował mnie i uwięził w swoich ciepłych i kochających ramionach. Chwilę tak trwaliśmy. Aż w końcu blondyn ponownie się odezwał.  - Dobra, teraz możesz iść. - oznajmił i cmoknął mnie w czoło. 

- Ok, no to gdzie masz komórkę? - pytam.

- W kieszeni mojej marynarki. - powiedział i wskazał wiszącą na krześle niebieską marynarkę.

- Ugh... Ale ona jest tak daleko. - westchnęłam, a on się zaśmiał. Wstałam i ślamazarnie podeszłam do marynarki wyjęłam z niej telefon i wystukałam numer Effie. 

" Piiiiiiiiiiiiip. Piiiiiiiiiiiip. Piiiiiiiiiiiiiip. Abonent czasowo niedostępny proszę zadzwonić później."

- Nie odbiera. Po prostu super. - burknęłam.

- Może jest zajęta?- rzekł blondyn.

- Może nie chce odebrać. - wymamrotałam i spróbowałam ponownie się do niej dodzwonić. Nadal nic. Może jakbym zadzwoniła ze swojej to by odebrała... Ale moja komórka oczywiście jak na moją super organizację przystało została na komodzie w Kapitolu. 

- Spróbuję wieczorem. - rozczarowana zachowaniem Effie, siadam ponownie na kanapie i układam się w ramionach Peety. Chłopak otula mnie nimi i całuję we włosy. 

-Zobaczysz, że odbierze. - pociesza mnie Peeta.

********

-Katniss!  Erik przyszedł, chodź już. - krzyczy Peeta. 

- Chwila. - odkrzykuję i biorę moją myśliwską torbę. Wychodzę na przeciw dwóm uroczym mężczyznom. Przechodzę obok nich i wołam:

- Na co czekacie! Chodźcie. - i uśmiecham się do nich. Z rozbawieniem przypatrują się mnie i po chwili ruszają za mną i we trójkę wchodzimy do windy. 

Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz