14.

24.3K 1K 159
                                    

- Czyli jesteś pewna, że to nie jest twój chłopak? - Tata zmrużył oczy, patrząc na mnie przenikliwie.

Nie pozwolił mi wejść do siebie na górę, zagradzając drogę ramieniem. Zmarszczyłam czoło, rozważając przez chwilę, czy może by nie spróbować przecisnąć się między nim a barierką, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Mój tata nie należał do rodziców, którzy łatwo odpuszczają. Mogłam mieć pewność, że nie popuściłby tego tematu, zdolny wałkować go w nieskończoność tylko po to, by upewnić się swojego.

Był nadopiekuńczy. Gdy zaszłaby taka konieczność, obdzwoniłby wszystkich moich znajomych, by ustalić miejsce mojego pobytu. Zawsze dopilnował by tam, gdzie akurat się znalazłam było bezpiecznie. Nie bez powodu miałam do niego bezgraniczne zaufanie. Ale tacie czasami zdarzało się czasem przeginać z troską. A już w szczególności, gdy chodziło o chłopców.

 Jego brew podjechała do góry, wywołując na mnie jeszcze większy nacisk. Wyglądał na niezwykle przejętego sytuacją. Pewnie i byłabym w stanie go zrozumieć, gdyby tak bardzo nie drażnił mnie temat Drew, który powrócił jak bumerang. Musiałam przekonać tatę, a to już graniczyło z wykonalnością.

Pewna rzecz nie miała prawa się wydarzyć. Mianowicie, rodzice nie powinni zastać nas wtedy w ogrodzie. W nazbyt znaczących okolicznościach.

Byłam w stanie odtworzyć tę scenę ze szczególną dokładnością. Gdy przyszpilił mnie swoim ciałem do muru, łaskocząc ciepłym oddechem moją szyję. Ciągle słyszałam w głowie delikatny tembr jego głosu, gdy szeptał mi do ucha ciche obietnice. Przypomniałam sobie chwilę, gdy nasze serca biły jednym rytmem, tuż obok siebie. Nabrałam przekonania, że jego oczy wypalają dziurę w moim ciele, na dobrą chwilę przed tym, jak mój ręcznik osunął się w dół, ukazując rąbek mojego bikini. Skrępowana, spróbowałam dyskretnie podciągnąć materiał, co spotkało się z rozbrajającym śmiechem Drew. Podniosłam na niego wściekły wzrok, sygnalizując mu spojrzeniem, żeby się zamknął. I wtedy ujrzałam moich rodziców, których zaskoczenie było lustrzanym odbiciem mojego. Szok na mojej twarzy musiał być nieporównywalnie większy, zważywszy na okoliczności, ale to oni upuścili torby na ziemię.

Rodzicom przecież w żaden sposób nie mogła umknąć dwuznaczność tej sytuacji. Byłam skołowana jak nigdy. Czułam, że nawet genialnie sklecone kłamstwo nie umknie ich wnikliwej uwadze. Próbowałam bezskutecznie zebrać myśli, kiedy ci zbliżali się w naszą stronę ze szczerym zdumieniem na twarzach. Mama błyskawicznie poprawiła włosy, co świadczyło o tym, że jest w najlepszym wypadku lekko poddenerwowana. Natomiast tata ściągnął brwi i w swoim klasycznym geście uśmiechnął się półgębkiem, jakby z doświadczenia nic nie było w stanie go bardziej zdziwić.

 Przygryzłam wargę, plątając się niesłychanie w wyjaśnieniach i kiedy już całkowicie rozproszona i przybita presją bijącą z ich spojrzeń nie miałam pojęcia co powiedzieć, Drew posłużył mi pomocą. Z początku nieźle rozbawiony, świetnie odnalazł się w sytuacji. Wprowadził moich nieprzekonanych, zdezorientowanych i nieufnych rodziców w całkiem przyjemną konwersację. Nie mogłam wyjść z podziwu, że z taką łatwością przeszedł do tematu balu, w żadnej kwestii nie mijając się z prawdą. W międzyczasie chwalił sobie moją osobę i dodawał przy tym nieskromnie, że jest zaszczycony mogąc poznać moich rodziców. Cała ta szopka była odegrana z tak niegodziwą perfekcją, że z trudem utrzymywałam zamkniętą szczękę. Niedowierzałam, że w tak krótkim czasie zaskarbił sobie przychylny uśmiech mojej mamy i pewną aprobatę w niebieskich oczach taty, ani na chwilę nie wypadając z roli. Wyszedł na czarującego, uprzejmego i godnego zaufania chłopca. I ku mojej wewnętrznej rozpaczy, zrobił na nich dobre wrażenie.

- I co ja teraz powiem rodzicom, hmm? - Zarzuciłam mu, gdy z horyzontu zniknęły ich dwie sylwetki obładowane torbami po zakupach. Zamiast przebierać w określeniach jego lekkomyślności, postarałam się przybrać groźny wyraz twarzy.

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz