Czytanie bajek na dobranoc było jedną z niewielu rzeczy, o które podejrzewałoby się chłopaka w podziurawionym czarnym t-shircie z srebrnymi sygnetami na palcach i wzrostem przeciętnego koszykarza. Wciśnięty na małym łóżku z różową pościelą, głaskałem Naomi po mokrych od kąpieli włosach i przewracałem strony z obrazkami.
- Czy jak mama Julii urodzi już dzidziusia, to pozwolicie mi się z nim bawić? - Wymamrotała sennie, przytulając się do pluszowego misia.
Zamarłem, dosyć zaskoczony.
- Ekhm, jasne. Czemu przyszło ci to do głowy, maleństwo? - Uśmiechnąłem się kącikiem ust.
- Bo świetnie się dzisiaj bawiłam na pikniku.- Chwyciła rączką za moje palce i zacisnęła je w swoją piąstkę. Patrzyłem na ten drobny gest z nieuzasadnionym zafascynowaniem. Otrząsnąwszy się, skinąłem głową.
- Mam ją poprosić, żeby przychodziła częściej? - Zasugerowałem podchwytliwie. Puściła się mojej ręki i z wrażenia usiadła na łóżku.
- A mógłbyś? Obiecujesz?!- Zawołała z nagłym ożywieniem, dopadając moich ramion, starając się zachować spokojną twarz, bym brał ją bardziej na poważnie. Widać w tym było mały wpływ mamy, ale nie zamierzałem tego piętnować.
- Tak, słoneczko.- Pogłaskałem ją po policzku.
Dzisiejszy piknik z Julią był dla małej fantastyczną niespodzianką. Nie mogłem się nadziwić, że zwykłe kanapki i gra w twistera w parku sprawią jej taką przyjemność. Nie żeby mnie również nie ekscytowało stanie nad Julią, która wygięta w koci sposób miała twarz na wysokości mojego krocza. Jej szkarłatne rumieńce sprawiły, że przyspieszył mi oddech i w tym szale omal nie zapomniałem, że grą dyryguje moja mała siostrzyczka.
- Kocham cię, wiesz? - Uśmiechnęła się wesoło i wtuliła w moje ramiona, tonąc w nich momentalnie.
- Ja ciebie też.- Mruknąłem, nie posiadając się z radości. Przy niej nie liczyło się jak wiele miałem na głowie i jak bardzo podle się czułem. - I zawsze będę.
- To znaczy, że przywieziecie mi coś z Disneylandu?- Zanuciła pod nosem, udając niewiniątko.
Zaśmiałem się cicho, uzmysławiając sobie, że jeśli dalej tak pójdzie to mała doskonale poradzi sobie w życiu, bo umie postawić na swoim.
- Jak będziesz bardzo grzeczna i ani słowem nie wspomnisz tacie o złotym pierścionku, który widziałaś dziś rano... - Otuliłem ją kołdrą, szepcząc kojącym tonem.
- Oo, mówisz o tym, który miał być prezentem świątecznym dla mamy?!- Zapytała głośno, nie dbając o to, czy ktoś nas usłyszy.
- Tak, właśnie o tym. - Zrezygnowany, przetarłem dłonią czoło. - Mogę na ciebie liczyć, Naomi?
Dziewczynka zacisnęła usta w wąską kreskę i udała, że wyrzuca kluczyk przez ramię. Westchnąłem z ulgą. Połaskotałem ją po żebrach, ciesząc się, że słyszę jej beztroski śmiech. Zaprzestałem, gdy uniosła dłonie do góry w geście kapitulacji. Czekałem, ciekaw, co zamierza teraz powiedzieć.
- Ale nie zamierzasz się z nią teraz ożenić? Bo jeśli tak, to chcę przy tym być, Drew! Nie możecie tego zrobić beze mnie, proooszę!- Stęknęła z szeroko otwartymi oczami, konsekwentnie łamiąc mój opór przed tym, żeby na nią syknąć, by mówiła ciszej.
- Oczywiście, że nie... Skąd ty? Jestem pewien, że nie mówię przez sen i...
- Kupujesz dla niej pierścionek, głupku...- Siedmiolatka wywróciła oczami, jakby to było oczywiste.

CZYTASZ
Julia
Romance"Mogę oficjalnie potwierdzić, że w dzisiejszych czasach kluczem do serca mężczyzny nie jest uroda, kuchnia, seks czy dobry charakter, tylko umiejętność sprawiania wrażenia, że nie jesteś nim zainteresowana." - "Dziennik Bridget Jones", Helen Fieldi...