28.

16K 652 267
                                    

- Zakazali ci się z nim spotykać? - Clary samoistnie rozchyliła wargi, co było niezbitym sygnałem na to, że jej serce przestało bić przez nie krócej niż ułamek sekundy. I to wystarczyło, aby pozostałe pary oczu moich przyjaciółek spoczęły na mnie z wymowną, czepliwą manierą.

Nie ulega wątpliwości, że coś pominęłam, kiedy przez dwie godziny męczyły mnie telefonami na zmianę bez przerwy. W efekcie, na wpół żywa odłożyłam słuchawkę, powłócząc nogami do łazienki i tam dopiero odbywając bezgranicznie wyczekiwaną długą, relaksującą kąpiel. Czasem miałam ich po prostu dość. A już zwłaszcza, gdy się o mnie martwiły.

- Stanowczo i nieodwołalnie do końca semestru. - Beznamiętnie poruszyłam ustami. - Chcą mieć pewność, że skupię się wyłącznie na nauce i...

Ally i Sendy zatrzymały film, teraz już definitywnie tracąc zainteresowanie Ryanem Goslingiem ściągającym koszulkę w swojej słynnej scenie z filmu Kocha, lubi, szanuje. Mogłam dłużej pomyśleć, zanim powierzyłam im tego pilota.

- To do nich niepodobne- prychnęła pod nosem Sendy.- Nigdy nie trzymają cię pod kluczem.

- Nagięłaś ich zaufanie, niegodziwa rebeliantko. - Ally rzuciła we mnie poduszką, z której buchnęło pierze, prosto w moją twarz. Brunetka uśmiechnęła się niewinnie, a cały pokój zatrząsł się od śmiechu. Powstrzymawszy kichnięcie, uderzyłam się w pierś z pomrukiem charakterystycznym dla Wilka z Wall Street, co dodało elementu dramaturgii do naszej sceny. Dziewczyny w akcie symbolicznego porozumienia powieliły mój gest, równocześnie mrucząc zaznajomioną melodię.

- Choć wiesz, co? Ja na ich miejscu, już dawno pokusiłabym się o taki ruch. - Sendy zwinnie podwędziła Clary ostatnią babeczkę z nutellą sprzed nosa, bez najmniejszego skrępowania delektując się nią kęs za kęsem. - Drew to niebezpieczny chłopiec. Przy takim warto odłożyć na gaz pieprzowy i zainwestować w podręczny paralizator.

- Lub zwyczajnie zakupić pudło prezerwatyw, nawet taniej wyjdzie w kosztach- wspaniałomyślnie dorzuciła Clary. Dziewczęta nie posiadały się ze śmiechu, klepiąc się maniakalnie po udach, przypominając mi o tych zabawnych fokach z zoo, które tak nas zaciekawiły razem z tatą. 

Zdegustowana, odrzuciłam wszystkie myśli o niewykorzystanych prezerwatywach, włączając ponownie play. Dziewczyny jęknęły, burcząc pod nosem, kiedy przerwałam im zabawę.

- Czułam, że tak będzie.- Clary odrzuciła misternie zapleciony warkocz na plecy, machając zacięcie nogami nad krańcem łóżka.- Zacznie nas ignorować, by odwrócić od siebie uwagę. Co za popis niewymuszonej ignorancji, Julio Brown.- Skarciła mnie głosem dobrodusznej ciotki.

- Zaraz pewnie zmieni temat, a nasze przesłuchanie weźmie szlag. - Sendy nie szczędziła czasu na podjadanie z kolorowego półmiska. Wodziła wzrokiem od jednej do drugiej z nas, na wypadek, gdyby którejś przyszło na myśl ukraść jej żelki. Jej genetyka szczęśliwie pozwalała jej na jedzenie bez ograniczeń, powoływała się jedynie na głos rozsądku, a nie bilans kaloryczny.

- Możecie sobie dalej tak bredzić i tak mam was gdzieś.- Wyszczerzyłam się szeroko, nie odrywając oczu od ekranu.

- Pewnie, zachowaj dla siebie te wszystkie pozycje, które zaliczaliście nocą w chatce. Przecież nikt nie chce znać szczegółów.- Ally zgrywała nadąsaną.

- Między nami do niczego nie doszło, Ally. Gdybym nie była tak bardzo wykończona, być może wykorzystałabym okazję, by wsunąć mu dłonie pod koszulkę.- Mrugnęłam porozumiewawczo, likwidując tym samym dziwne napięcie w pokoju.

- Chciałaś powiedzieć w spodnie, po to, aby dobrać się do jego bokserek ze wzorkiem węży.- Clary krztusząc się od śmiechu.

- Hej, nie tędy droga, prędzej byłyby to pytony królewskie, facet ma przecież większy potencjał, Clary.- Dochodziła się Ally, chichocząc na widok moich szeroko oczu. 

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz