11.

22.7K 1.1K 75
                                    

W poniedziałek szkołę obiegła informacja o wrześniowym balu. Wzdrygnęłam się na samą myśl. Jakby mało mi było w ostatnim czasie tańców. Aczkolwiek nadal był to pewien ewenement. Bal miał się odbyć bez żadnej szczególnej okazji. Do święta duchów zostało jeszcze masę czasu, nie wspominając o walentynkach.

- Naprawdę nie chcecie wybrać się z nami? - Josh posłał nam minę zbitego szczeniaczka.

- Nie, pajacu. Pójdziemy tam wszystkie razem. Nie potrzebujemy was do towarzystwa. - Powiedziała Sendy, wyjmując z szafki referat na angielski. - Poza tym Mark na pewno ma już plany. Nie obiecał ci przypadkiem podwójnej randki w środę? Gwarantuję, że nie będziesz sam.

Poklepała go po ramieniu i ruszyła w stronę klasy, nie oglądając się na nas.

- W sumie racja. - Powiedział zrezygnowany Josh. - Hannah jest całkiem w porządku.

- A co jest złego z Riley? - Zaśmiała się sarkastycznie Ally.

Josh się nastroszył, jak zwykle, gdy słyszał jej imię.

- Och, nie wiem. Może pogadam o tym ze Stephenem. Też pewnie desperacko szuka partnerki na bal. Pomogę mu zrobić selekcję wśród pierwszaczek.

Ally zamarła. Stephen był jej crushem od pierwszego dnia szkoły. Walnęła Josha segregatorem, mamrocząc jakieś przekleństwo i ruszyła korytarzem, gdzie chwilę temu zniknęła Sendy.

- Będziemy z Clary w bibliotece, Julls. Mamy razem do zrobienia projekt z geografii. - Powiedział Josh, łapiąc dziewczynę pod ramię. - Widzimy się później?

Skinęłam głową nieuważnie, rzucając plecak na podłogę i odkładając resztę książek do szafki.

Umówiliśmy się po szkole u Stana, żeby pograć w siatkówkę i na kolację zrobić grilla. Stan miał małe boisko, dość często spotykaliśmy się u niego w wakacje. Cieszyło mnie to, że mieliśmy nadal dla siebie czas mimo zajęć i obowiązków.

Podręcznik od algebry wyleciał mi z ręki. Nie musiałam się jednak po niego schylać.

- Proszę. - Powiedział Drew, stając za moimi plecami.

- Dziękuję.

Nie miałam mu nic więcej do powiedzenia. Nie chciałam omawiać wczorajszego wieczoru, ani pytać, czego ode mnie chce. Musiał wyczytać tę niechęć z mojej twarzy, gdyż uderzył z innej strony.

- Mały szarlatan chce wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku.- Odchrząknął, nie ruszywszy się z miejsca.- Jej brat też. - Wbił we mnie badawcze spojrzenie.

- Tak, wystarczyło napisać.

- A odpisałabyś?

- Nie.

Wymieniliśmy się słabymi uśmiechami.

- Zakładam, że nie pozwolisz się zatem odwieźć się po szkole...

Dostrzegł jak się spinam, więc szybko dodał:

- Jednak nadal proszę, żebyś to rozważyła. Chciałbym cię zabrać w jedno miejsce i wynagrodzić ci tę wczorajszą farsę z Xavierem.

Udałam niedowierzanie, patrząc na niego z głęboką zadumą.

- O czym ty opowiadasz? Bawiłam się przednio, będąc waszą małą kukiełką. Kiedy gramy ponownie? I w którym teatrze?

Drew zmrużył oczy i wyraźnie przełknął jakieś przekleństwo.

- Wiem, że schrzaniłem. Przyznaję. Nie musisz być dalej tak cięta.- Jego podniesiony ton nagle złagodniał.- Szczególnie, że wróciłaś Lambo zamiast Porsche. To ja powinienem czuć się dotknięty.

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz