18.

16.7K 958 118
                                    


Ignorowałam go za każdym razem, momentalnie i w bardzo krótkim czasie, doprowadzając go tym do szewskiej pasji. Do tego stopnia, że zadzwonił do mnie już we wtorek po południu, a w środę zasypał sms'ami, które czytałam z rozchwianym napięciem na przemian z oczywistym rozbawieniem. Nie odpisałam na żaden z nich, mimo to wiele razy korciło mnie, by wysłać mu coś niezobowiązującego, przez co długo myślałby nad odpowiedzią. Nie ukrywam, że momentami brakowało mi naszych krótkich, niezobowiązujących sprzeczek, które na swój niezrozumiały sposób, były w stanie poprawić mi humor.

Do tego zachodziłam w głowę, co też w niego wstąpiło, skoro posunął się do tak skrajnych, uwłaszczających jego kompetencje, czynów. Nie poznałam odpowiedzi, aż do czwartkowego popołudnia, kiedy to osobiście zawitał do moich drzwi, naciskając dwukrotnie domofon. Po upłynięciu kilku minut zerknęłam ponownie przez wizjer, wzdychając z frustracją. Nadal tam stał. Dokładnie od pięciu minut. Mruknęłam coś niewyraźnie pod nosem odnośnie niepokornych bufonów, naciskając wreszcie tę cholerną klamkę.

Jak mogłam się spodziewać stał tam, pod moimi drzwiami, ze swoim nieodłącznym, zagadkowym uśmiechem. Widniejącą na jego twarzy konsternację, pogłębiały delikatne zmarszczki na czole. Pozostałe emocje, które okazywał pośrednio, były dla mnie nieczytelne. Przekonana, że będzie w stanie czytać ze mnie jak z otwartej księgi, buńczucznie założyłam ramiona. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, mierząc się spojrzeniami. Zauważyłam mało istotną zmianę w jego wyglądzie. Zarost na brodzie uwydatnił się, pozornie czyniąc go bardziej atrakcyjnym i męskim. Miał na sobie ciemne jeansy, ale tym razem nie założył kurtki. Dopasowany wełniany sweter wydawał się leżeć idealnie na jego ciele, opinając w odpowiednich miejscach jego umięśnioną, szczupłą sylwetkę.

Patrząc na niego, nie odczułam zrozumianej, a nawet wskazanej złości czy rozdrażnienia. W mojej naturze nie leżało jednak ugodowe załatwianie spraw, o czym Drew zdążył przekonać się już nie raz. Dlatego nie powinien być zdziwiony, że jego pierwsze, całkiem luźne pytanie stało się wstępem do dość porywczej i zawiłej wymiany zdań. Bez skrępowania, wygarnęłam mu wszystko co siedziało w mojej głowie. Wszystkie kłębiące się we mnie emocje znalazły swoje ujście, z czym poczułam się o wiele lżej.

Jak łatwo się domyślić, na tym się nie skończyło. Chłopak wyjaśniwszy mi powód swojej wizyty, zarzucił mi dziecinne uniki, ucieczkę przed rozmową, bagatelizowanie jego oraz sytuacji. Niestety, nie wyszłam z tego wątku obronną ręką, gdyż miał sporo racji. Markotniałam na jego mocne argumenty i trafne, wyszukane słówka. Nie byłam w stanie utwierdzić go w słuszności moich motywów, szczególnie gdy tak treściwie i wyczerpująco przedstawił mi swoją wersję. Pod koniec rozmowy stwierdził nawet, że przez ten czas musiałam umierać z tęsknoty za jego osobą.

- Z tęsknoty? - Skrzywiłam się. - Chyba za świętym spokojem. Cofnijmy się do czasu za nim cię poznałam. To zdecydowanie był najlepszy...

Drew pochylił się nade mną, uśmiechając się uwodzicielsko, z przekonaniem, że a) nie będę w stanie dokończyć tego zdania, gdyż onieśmieli mnie jego bliskość i b) przecież nie dam rady się oprzeć jego nieziemsko-zmysłowym ustom, bo przypuszczalnie sama w ekspresowym tempie się na niego rzucę.

Zamknęłam usta, rzeczywiście urywając w pół słowa. A potem uśmiechnęłam się do niego słodko, niczym te wszystkie zakochane w nim po uszy dziewczęta i z impetem zamknęłam mu drzwi przed nosem. To w żadnym razie nie było nic osobistego, zwyczajna zemsta.

* * *

Znajdowałam się na zatłoczonej, głośnej imprezie, pełnej równie hałaśliwych i wrzeszczących dzieciaków. Muzyka mocno uderzała w moje bębenki, zabijając myśli. Była lepsza niż alkohol, który niektórzy wlewali w siebie litrami. Nie brakowało tu też jedzenia, które stało  Dom był nieduży, ale skromnie umeblowany, co zapewniało dużą przestrzeń. I tak byłam pod wrażeniem tego, jak wiele osób pomieściło się w salonie i ogrodzie. Zebrało się tu całe sąsiedztwo o ile nie kilka. Wszyscy w podobnym wieku.

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz