42.

5.8K 266 47
                                    

Ułożyłem dłonie w wieżyczkę, zerkając na nią kątem oka. Niebo było całkowicie czarne, księżyc spowity nowiu, natomiast dom stał w płomieniach oślepiających reflektorów. Kobiety wymykały się stamtąd grupami bez niektórych części garderoby, mając nudności, zanosząc się histerycznym śmiechem, staczając się ze ścieżki obrośniętej pomarańczowymi dyniami. Cucący alkohol niemal parował z ich krwistoczerwonych ust, kiedy pokonywały kolejne kroki w kierunku czekających taksówek, rzucając w swoich rozpalonych, niezerżniętych jeszcze partnerów cukierkami znalezionymi po drodze. Ich duże dłonie nieoględnie mknęły wzdłuż odkrytych ud, lądując elegancko na damskich pośladkach.

Byłem praktycznie pewien, że następnego dnia nie będą pamiętały niczego. Jedna z nich zdawała się nawet zaprotestować, co byłoby właściwą reakcją na takie zaczepki, jednak bezzwłocznie zmieniła zdanie, gdy jej przyjaciel zmiażdżył jej usta w ognistym pocałunku, wsuwając ręce pod kusą spódniczkę. Jęk niegzaltowanej przyjemności tchnął powiew rozwiązłej żądzy między cieniami drzew, które mijali po drodze. Ich podniecenie, intesywne perfumy i zduszone oddechy kierowały sukcesywnie zwierzęcym popędem. W trakcie natarczywych, pospiesznych pocałunków, chłopak zajął się rozpinaniem jej stanika ukrytego pod czarnym, błyszczącym topem.

Cała scena trwała niespełna kilkanaście sekund. Pochwycając zdobycz zawył jak rozjuszony kojot po zmierzchu, wymachując damską bielizną niczym teksański kowboj lassem na swoje bydło. Dziewczyna wywróciła oczami, ciągnąc go niecierpliwie za granatowy sznurek nieudolnie imitujący krawat i prowadząc do auta, przy którym skupiła się pozostałość wielkiej ekipy. Biorąc pod uwagę, że koleś przebrany za Jokera był kierowcą ich białej limuzyny, zgadywałem tylko, że to był dopiero początek ich spektakularnie pijanego wieczoru. Cała wesoła gromada odjechała z piskiem opon, śpiewając z wkładem sporej energii całkiem nienajgorszy remix Worst Behaviour - Drake'a. Na zakręcie wyrzucili z samochodu plastikowy szkielet ubrany w różowy kapelusz, klubowy szalik Dodgersów* i damskie stringi. Westchnąłem ciężko. Halloween było zdecydowanie najbardziej popieprzonym świętem w roku.

- Czy odprowadzisz mnie do domu? - Poprosiła przygaszonym, miękkim głosem. Czarne oczy, wyjątkowo upiorne i nieuchronnie przyciągające wzrok, wyrażały wycieńczenie. Dolna warga drżała niczym w popłochu, a ruchy choć płynne i wyważone okazywały się niepokojąco powściągliwe.

- Maleńka...- Wymamrotałem w jej czoło, smagając ją kciukiem po odkrytej skórze na karku. Wyprężyła się, wciąż spięta. Nie szepnęła nawet słowa, delektując się moim dotykiem, jakby ta przyjemność miała już nigdy się nie powtórzyć. Cmoknąłem ją w czubek głowy z figlarnym uśmiechem.

- Nie planowałeś w ogóle wracać, prawda?- Kąciki jej ust podniosły się ku górze, gdy z zaskoczeniem uniosłem brwi.

- Jeżeli za powrót uznamy wycieczkę krajoznawczą po moim łóżku oraz namiętne zapasy w pościeli, jestem jak najbardziej za.- Wyszczerzyłem się szeroko.

- A co na to Brian? Nie pozwólmy, żeby był zazdrosny, misiu... - Przywołała smętny grymas na twarzy, przejeżdżając z wyczuciem paznokciami po moich plecach.

Bez zapowiedzi objąłem ją w pasie, łaskotając pod żebrami. Zaczęła trząść się ze śmiechu, wierzgając nieporadnie całym ciałem. Jej smukłe mięśnie napinały się mocniej pod moim dotykiem, koszulka była wykonana z wystarczająco cienkiego materiału. Czułem jak ogarnia mnie niewypalony gorąc, łaknąłem jej nagiej, miękkiej skóry.

- Nigdy nie przypuszczałem, że spuszczę seks na drugi plan. - Mruknąłem, zaprzestając cielesnych tortur. - Stajesz się coraz bardziej uzależniająca z każdym dniem.

- Niedługo będziesz miał mnie dość. Najlepiej już teraz. - Była wyraźnie zaniepokojona moim wyznaniem. Zaśmiałem się, poruszony z głębi serca.

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz