4.

31.3K 1.4K 90
                                    

Ilekroć byłeś w podłym nastroju, tak czas zdawał się niemiłosiernie dłużyć, wydłużając twą nieszczęsną dolę. Czekała mnie jeszcze jedna godzina w szkole. Nic nie szło dziś po mojej myśli, więc odliczałam już minuty do dzwonka. Nieprzyjemny incydent na lekcji wf-u raptem rozpoczął felerną układankę z domina. W związku z nim resztę dnia odprowadzał mnie korytarzem pochód ciekawskich spojrzeń. Zignorowałam to jednak, gdyż pierwszy raz w życiu zgubiłam klucze od domu i byłam zmuszona szukać ich po szkole, poświęcając na to swoją najdłuższą przerwę. Znalazła je jakaś trzecioklasistka w toalecie i doniosła do sekretariatu, który był położony chyba w najdalszym zakątku szkoły, w labiryncie korytarzy i dziesiątek drzwi. Pocieszona, że się znalazły wybiegłam pędem z pokoju, aby zdążyć przed dzwonkiem i wyrżnęłam orła na mokrej podłodze pozostawionej przez szkolną woźną. Tyłek bolał mnie do teraz. Myślałam już z jaką chęcią się zaraz stąd wyrwę, wyjdę na obiad i po powrocie wezmę długą kąpiel.

Pocieszałam się w myślach, że nie ma już nic co mogłoby dodatkowo spieprzyć mi ten dzień. Że limit przeciwności losu definitywnie się wyczerpał. Odsapnęłam, wkładając ostatnią książkę na półkę, szczerze chcąc w to wierzyć. Z dwojga złego nie skręciłam sobie kostki jak ostatnim razem w poprzedniej szkole. Kupię jakąś maść na stłuczenia i będzie po sprawie. Pochłonięta myślami, nie dostrzegłam nawet, że ktoś się zbliżał.

- O której dziś kończysz? - Niski, głęboki głos dotarł do moich uszu.

Wzdrygnęłam się zaskoczona, zatrzaskując szafkę z trzaskiem. Na jego widok coś mnie zakuło w piersi. Zapewne rozczarowanie. Nie wydawał się być wzruszony tym, że nie przywitałam się z nim jak należy. Puścił do mnie oczko, nonszalancko podpierając się barkiem szafki, jakby odgrywał rutynowe powitanie. Czego nie zamierzałam mu ułatwiać, gdyż wyszeptałam tylko ciche:

- Nie. Wszystko tylko nie ty. - Po czym zgarnęłam swój plecak, wykazując jawne niezainteresowanie i po prostu odeszłam, nie oglądając się za siebie.

- Hej, poczekaj!- Zawołał za mną, nie tracąc mnie z oczu wśród tłumu ludzi, zmierzających na stołówkę. Strąciłam z irytacją jego dużą dłoń na moim ramieniu. Nie odwracałam się, wiedząc jakimś sposobem, że się uśmiechał. Coś w moim wnętrzu urastało do rangi, którą określiłabym bez wahania czystą furią, jednak jakimś cudem zachowałam spokój, nie odgrażając mu się w żaden sposób. Dawałam mu szansę, żeby się wycofał. Póki jeszcze panowałam nad sobą. Wybrał naprawdę nieodpowiednią porę. Stwierdziłam przy tym, że będę chciała za wszelką cenę doprowadzić do tego, by to podejście było jego próbą ostatnią.

- Nie zgrywaj niedostępnej, kociaku. Słyszałem o twoim popisie na wuefie. - Mrugnął do mnie, unosząc kącik ust ku górze. Ścisnęłam pięści gotowa przywalić mu w ramię. - Chciałbym to zobaczyć na własne oczy. Drake musiał nieźle zajść ci za skórę. Nie wiedziałem, że drzemie w tobie taka niegrzeczna kocica, au.- Machnął ręką, jakby się oparzył.

A więc po to przyszedł. Naigrywać się ze mnie, podpuszczać i czerpać przyjemność z moich fuknięć i nieprzychylnych spojrzeń. Nie wiedział jedynie, że stawałam tylko w swojej obronie. Zwykle nie byłam zbyt drobiazgowa i starałam się raczej nie podburzać do kłótni, kiedy widziałam, że można się dogadać polubownie. Lecz Drake insynuował sprośne rzeczy na tle całej klasy, bezczelnie składając mi jednoznaczne propozycje, więc nie pozostało mi nic innego jak sprowadzić go do pionu. Dostał ode mnie piłką w brzuch, w efekcie czego zgiął się w pół i żeby nie okazać słabości, nie odzywał się do mnie do końca lekcji. Później przeprosił, co doceniłam mimo wszystko. Czarnowłosy przede mną nie wiedział jednak, kiedy należy odpuścić.

- Po co tu jesteś? To nie twoja sprawa, Drew.- Powiedziałam półgłosem, nawet na niego nie patrząc.

- Skoro wszyscy o tym mówią...- Powiedział rozbawiony, ale nie pozwoliłam mu skończyć.

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz