Adora
Musiałam umyć się w towarzystwie Zephyra. Była to jedna z najbardziej poniżających chwil mojego życia.
Stwór stał nade mną, gdy ja siedziałam w wannie i zmywałam ze swoich ud ślady spermy wymieszanej z moją dziewiczą krwią. Robiłam to powoli nie tylko po to, aby Zephyr zobaczył, jak mnie zeszmacił. Chodziło o to, że moje ciało nie mogło pozwolić mi na więcej. Byłam słaba i nienawidziłam tego stanu.
Łazienka Arphisa nie była duża, ale było w niej przytulnie. Wystrój był drewniany, a na umywalce stały zapalone świeczki. Nie miałam pojęcia, czy Zephyr w ten sposób chciał wprowadzić romantyczną atmosferę, czy miał inny cel.
Mycie się sprawiało mi nie lada trudność. Całe ciało mnie bolało, ale najbardziej cierpiała moja kobiecość. Ponadto, patrzenie na mój ciążowy brzuch, który pojawił się nagle, było naprawdę trudne. Pewnie wiele kobiet cieszyłoby się, gdyby zaszły w ciążę, ale takiej ciąży nie życzyłam nikomu. Dziecko zrodzone z gwałtu nie było temu winne, jednak istniała jeszcze inna kwestia. Chodziło o to, że moje dziecko miało nie być człowiekiem.
- Mogę ci pomóc, serduszko.
- Nie nazywaj mnie tak - warknęłam.
- Adoro, jesteś moją pierwszą kobietą. Myślałem, że takie przezwisko jest urocze.
- Urocze? - spytałam, patrząc mu w oczy, które lewitowały w oczodołach. - To wcale nie jest urocze.
Zephyr westchnął ciężko. Opadł na kolana na miękki biały dywanik, który znajdował się przy wannie. Stwór oparł przedramiona na wannie, mocząc palec w wodzie.
- Proszę, nie dotykaj mnie. Skrzywdziłeś mnie już wystarczająco.
Mężczyzna popatrzył na mój brzuch. Wyciągnął w jego stronę rękę i zaśmiał się, gdy poczuł, jak dziecko kopie.
- Nie mogę się doczekać, aż powitamy go na świecie. Jak chciałabyś dać mu na imię?
Cisnęły mi się na usta same okropne słowa, ale musiałam pamiętać o tym, że dziecko nie było niczemu winne.
- Oddam ci go i stąd ucieknę.
Zephyr rozcapierzył palce na moim brzuchu, mrucząc z zadowoleniem.
- Adoro, ode mnie nie uciekniesz. Nie mówię tego dlatego, że mam duże ego. Po prostu nie jest to możliwe. Jesteśmy związani więzią.
- Jaką znowu więzią?
Mężczyzna wziął ode mnie gąbkę. Nie zważał na moje protesty. Dokończył zmywanie swojej spermy z moich ud. Chwyciłam go za nadgarstek, aby go przed tym powstrzymać, ale on zdawał się mieć moje zdanie w głębokim poważaniu.
- Opowiem ci o niej kiedy indziej, Adoro. Jesteś zmęczona i głodna. Najpierw dam ci jeść, a potem pójdziemy spać. Musisz mieć dużo siły. Kiedy dziecko się urodzi, oboje będziemy się nim zajmować.
Łzy cisnęły mi się do oczu. Spuściłam więc wzrok. Nie chciałam sprawiać Zephyrowi satysfakcji, a wiedziałam, że ucieszy się, gdy zobaczy, jak konam z cierpienia. Może nie powinnam tak o sobie mówić, ale było mi naprawdę źle. Wylądowałam w krainie pełnej stworzeń nie z tej ziemi, zostałam zabita w swoim świecie i byłam w ciąży ze swoim gwałcicielem. Inni ludzie na pewno mieli gorzej ode mnie, ale choć raz zamierzałam być egoistką.
- Adoro, nie smuć się. Będziesz wspaniałą mamą.
Zaśmiałam się, ale nie było w tym śmiechu ani grama radości.
CZYTASZ
Underworld
FantasyPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...