Zephyr
- Miło mi cię widzieć, mój drogi. Mam nadzieję, że przez resztę życia codziennie będziesz witał mnie na klęczkach tak, jak dziś.
Król Weston wkroczył do mojej celi wraz ze wschodem słońca. Nie wiedzieć dlaczego, ale miałem wrażenie, że przez całą noc nie spał. Pewnie masturbował się z myślą, że siedzę w celi w jego podziemiach i może zrobić ze mną wszystko, co chce.
Gdy król wszedł do mojego małego więzienia, uklęknąłem przed nim. Nie zrobiłem tego dlatego, że chciałem, a dlatego, że w nocy dużo myślałem. Spałem bardzo mało, niemal wcale, więc miałem dużo czasu, aby zastanowić się nad tym, co powinienem zrobić. Chyba doszedłem do zgody z samym sobą. Pytanie tylko, jak na moje wyznanie miał zareagować on.
- Nie wierzę, że dobrowolnie przede mną klęczysz, kochanie. Czyżbyś podjął decyzję?
Warknąłem, gdy zbliżywszy się do mnie, Weston objął łapą mój policzek. Uniósł moją głowę, a ja spojrzałem w te jego żółte ohydne ślepia.
- Obroża pięknie wyglądałaby na twojej szyi, skarbie. Mam już jedną przygotowaną. Specjalnie dla ciebie. Zrobiłem ją własnoręcznie i od serca. Z pewnością przypadłaby ci do gustu, Zephyrze.
- Nie zamierzam zostać twoim niewolnikiem.
Łapa króla na moim policzku znieruchomiała. Mężczyzna przechylił lekko głowę w bok tak, jakby nie dowierzał w to, co usłyszał.
- Co ty powiedziałeś, złociutki? Nie zostaniesz moim niewolnikiem?
- Nie. Wracam do domu. Do mojej kobiety i mojego syna.
- Wiesz, co zrobię, jeśli tam wrócisz, prawda? Będę niszczył Wendy, Finleya, Alice, Olivera i...
- Przejrzałem cię, wasza wysokość.
Władca Arphisów odsunął się ode mnie. Spojrzał na mnie ze skonsternowaniem. Wstałem z klęczek i podszedłem do króla. Na korytarzu nie znajdowali się strażnicy. Wiedziałem o tym, gdyż z samego rana wszystko dokładnie obejrzałem i przeanalizowałem. Król ufał mi i wierzył, że się poddam, ale tego nie zrobiłem. I nie zamierzałem tego zrobić.
Podszedłem do króla, a on, uciekając ode mnie podświadomie, przycisnął się plecami do ściany celi. Położyłem jedną łapę po boku jego głowy i zbliżyłem swoją czaszkę do jego czaszki. Pokręciłem z rozbawieniem głową.
- Co ty robisz? Zaraz wezwę straże i...
- Nie zrobisz tego. Marzysz o tym, abym przykuł cię do łóżka i wyruchał jak dziwkę, racja?
Oczy króla zabłysnęły tak intensywną żółcią, której nie widziałem nigdy wcześniej. Położył łapę na mojej piersi tak, jakby chciał mnie odepchnąć, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Ja już wiedziałem, jaki to był powód.
- Zephyrze, nie wiesz, co robisz. Nie możesz dotykać króla bez mojej zgody. Jesteś moim poddanym i...
- Tak naprawdę nie kręci cię dominacja, ale uległość, wasza wysokość - powiedziałem spokojnie, ale dosadnie tak, aby zrozumiał, że po godzinach przemyśleń zrozumiałem, co siedziało w jego obrzydliwym łbie. - Przez lata znęcałeś się nad innymi, gdyż nie mogłeś dojść do porozumienia z samym sobą. Nie mogłeś zaakceptować tego, że tak naprawdę jesteś uległy. Pragniesz klęczeć przed swoim panem. Chcesz, aby ktoś wziął cię na smycz i prowadził obok swojej nogi. Marzysz o tym, aby stać się bezbronny, ale twoja pozycja króla ci na to nie pozwala.
- Zephyrze, nie waż się tak do mnie odzywać! Nie wiesz, o czym mówisz!
- Właśnie, że wiem.
Postanowiłem trochę sprowokować króla. Czułem się źle, że to robiłem, ale miałem nadzieję, że moja piękna Adora mi to wybaczy. Wierzyłem, że nie uzna tego za zdradę, gdyż miała dobre serce, ale ja i tak zamierzałem potem przepraszać ją na kolanach za to, że dopuściłem się tego, co robiłem w tej chwili.

CZYTASZ
Underworld
FantasyPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...