Wendy
Życie było niesprawiedliwe.
Adora wróciła do siebie na noc. Mimo, że Morbius prosił, aby została tutaj, w jego domku, to Adora nie chciała o tym słyszeć. Powiedziała, że jeśli w nocy przyjdzie po nią król, pójdzie mu w pięty za to, że zakłócił spokój mojej przyjaciółki. Adora była wygadana i waleczna, ale obie wiedziałyśmy, że gdyby król na nią napadł, nie miałaby z nim najmniejszych szans.
Dziewczyna jednak wyszła, zabierając stąd swojego synka. Przeczuwałam, że zrobiła to specjalnie. Adora zauważyła, że ciągnęło mnie do Morbiusa. Na pewno chciała, abyśmy byli razem, ale to było niemożliwe. Nawet, jeśli Morbius był absurdalnie piękny.
Ten Arphis był spełnieniem moich wszystkich marzeń. Piękny, wysoki, umięśniony, o zabójczym spojrzeniu i dobrym sercu. Gdyby to Morbius mnie porwał, chętnie oddałabym mu się z własnej woli. Morbius był jednak zbyt łagodny, aby móc kogokolwiek porwać.
Leżałam na łóżku w jego sypialni. Morbius przeniósł mnie tutaj po tym, jak wyszła Adora. Zrobił mi nawet kolację, którą ciężko było mi zjeść przez to, w jakim stanie byłam. Mężczyzna jednak mnie nakarmił. Trochę się tego krępowałam, ale było bardzo miło. Morbius nie dał mi odczuć, że byłam dla niego jakimkolwiek obciążeniem. Miałam wrażenie, że podobało mu się to, iż mógł się kimś zaopiekować.
Po kolacji Morbius poszedł do łazienki, aby się umyć. Gdy wrócił, zrobił sobie posłanie na podłodze. Zamierzał tam spać, choć oddałabym wszystko, aby wpełzł do tego wielkiego łóżka. Chciałam wtulić się w jego miękkie futro i odnaleźć palcami jego penisa.
Nie mogłam jednak tak myśleć. Gdyby sytuacja była inna, z pewnością latałabym za Morbiusem z wywieszonym językiem. Błagałabym go, aby ze mną był. Wczepiłabym się w niego jak jakaś natrętna kobieta, ale na pewno oczarowałabym go urokiem osobistym. Nie, żebym miała dużą pewność siebie. Tak nie było, ale o marzenia należało walczyć, prawda?
Objęłam dłonią brzuch. Rosło w nim dziecko króla.
Wiedziałam, że dziecko nie było niczemu winne. Nie chciałam jednak rodzić małego Arphisa, w którym widziałabym zło. Król na pewno wychowałby to dziecko na swojego następcę. Gdyby był to chłopiec, byłoby po mnie. Gdyby jednak urodziła się dziewczynka, może mogłabym ubłagać mężczyznę o to, aby pozwolił mi się nią zająć.
Po moich policzkach spłynęły łzy. Otarłam je szybko, aby Morbius ich nie widział, ale on już zdążył je zobaczyć.
Arphis podszedł do mnie. Usiadł na brzegu łóżka i chwycił mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego przez łzy. Jego szmaragdowe oczy były przepiękne. Miałam ochotę usiąść mu na tej seksownej czaszce i ją ujeżdżać. Pewnie, miałam dziwne marzenia, ale to, o czym fantazjowałam, nie czyniło ze mnie złego człowieka.
- Nie płacz, Wendy. Łamie mi to serce.
Pokręciłam głową. Nie mogłam tak po prostu przestać płakać, choć byłoby pięknie, gdyby się udało.
- Urodzę dziecko króla, Morbiusie. Mam prawo płakać.
Morbius przycisnął policzek czaszki do mojego brzucha. Zaśmiał się lekko.
- Czuję, jak kopie.
W innej sytuacji pewnie byłabym szczęśliwa, ale w tej chwili daleko mi było do szczęścia.
- Nie chcę tego dziecka. Czy nie ma sposobu na to, aby...
Morbius oderwał się ode mnie jak szalony. Spojrzał mi w oczy, a jego ślepia błysnęły. Nie byłam pewna, co poczuł, ale coś na pewno go dotknęło.
CZYTASZ
Underworld
FantasyPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...