Zephyr
- Spokojnie. Jesteś bezpieczny.
Do moich uszu dotarł młody chłopięcy głos. Na początku nie wiedziałem, co się stało, ale z czasem zacząłem to sobie przypominać.
Kręciło mi się w głowie, ale leżałem na czymś miękkim, więc nie musiałem obawiać się o to, że spadnę. Po chwili po przebudzeniu poczułem jednak, że coś było nie tak z moimi rękoma i nogami. Kiedy otworzyłem zmęczone oczy uświadomiłem sobie, że moje ręce zostały przykute do wezgłowia łóżka. Podobnie było z moimi nogami. Zostały one lekko rozłożone i skute w kostkach.
Gdy odzyskałem względną czystość umysłu, rozejrzałem się dookoła. Uświadomiłem sobie, że znajdowałem się w czymś w rodzaju celi. Nie byłem tu jednak sam. Na brzegu "mojego" łóżka siedział bowiem Finley. Chłopiec, którego poznałem podczas uroczystej kolacji w pałacu króla, na której i tak nic nie zjadłem.
Finley był nagi. Miał na sobie tylko obrożę i kajdany na rękach. Kajdany te nie były jednak połączone łańcuchem, więc chłopiec mógł w miarę swobodnie poruszać rękoma. Skórzane bransolety miały mu jednak przypominać o tym, kim był i gdzie znajdowało się jego miejsce.
Przypomniałem sobie to, co zdarzyło się przed utratą przytomności. Dotarło do mnie, że zrobiłem coś, co uznałem za heroiczne. Miałem nadzieję, że moje słowa dotrą do mieszkańców wioski i razem zdziałamy cuda. Stało się jednak inaczej. Moi przyjaciele zostawili mnie samego. Pod sceną zostali tylko Morbius i Caspian. Na podeście za to znajdowały się Adora i Wendy.
Pamiętałem, jak moja ukochana płakała. Ostatnim, co usłyszałem przed utratą przytomności była prośba, abym nie umierał. Nie mogłem jej tego obiecać, gdyż nic już nie mogłem powiedzieć.
Zacząłem panikować. Nagle powróciły do mnie wspomnienia sprzed kilkunastu lat. Przypomniałem sobie sceny przedstawiające mnie leżącego na łóżku, gotowego na to, aby król zajął się moim ciałem wedle własnego uznania. Było to traumatyczne. Nie życzyłem tego najgorszemu wrogowi. Niewola była czymś, co niszczyło od środka każdą istotę. Zarówno człowieka, jak i Arphisa.
Finley uśmiechnął się do mnie lekko. Pogłaskał mnie po piersi.
- Mój pan pozwolił mi z tobą zostać, Zephyrze. Mam nadzieję, że moje towarzystwo ci nie przeszkadza.
Pokręciłem przecząco głową, ale po chwili dotarło do mnie, że nie była to mądra decyzja. Głowa niemiłosiernie mnie rozbolała. Finley wyczuł, że coś jest ze mną nie w porządku. Podsunął mi pod głowę dłoń i uniósł mi lekko łeb. Po tym przycisnął mi do otworu gębowego butelkę wody. Wypiłem wszystko.
- Pij spokojnie. Nic ci tu nie grozi.
Chłopiec chyba nie wiedział, co mówił. Zdałem sobie jednak sprawę, że on był w niewoli o wiele dłużej niż ja. Finley był jednak młody i można było z łatwością kształtować jego umysł. Poza tym widziałem jego zachowanie podczas kolacji. Finley bał się króla, ale jednocześnie miał do niego ogromny szacunek i cały czas się do niego przytulał. Nie było się jednak czemu dziwić. Chłopak miał za sobą ciężkie życie na Ziemi. Był samotny, więc naturalnym było, że lgnął do swojego właściciela. Nawet, jeśli ten robił mu krzywdę.
Finley odstawił na drewniany stoliczek pustą butelkę wody. Wciąż się do mnie uśmiechał. Najwyraźniej cieszył się z tego, że będzie miał w niewoli nowego przyjaciela.
- Mój pan powiedział, że chciałeś wszcząć bunt.
Zaśmiałem się. Nie było mi do śmiechu, ale jakoś musiałem wyładować te wszystkie negatywne emocje, które we mnie siedziały.

CZYTASZ
Underworld
FantasiPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...