54

582 41 5
                                    

Adora

Stałam przed celą, w której Zephyr umieścił byłego króla Arphisów. 

Obejmowałam się rękoma, nie czując się tutaj komfortowo. Wiedziałam, że nic nam nie groziło, ale wciąż czułam niepokój. Obawiałam się, że królowi coś strzeli do głowy i postanowi nas jednak zabić. On jednak był niezwykle posłuszny. 

Gdy Zephyr wprowadził króla do przestronnej i ładnie urządzonej celi, w której nie zabrakło łazienki i małej kuchni, denerwowałam się jak wariatka. Nigdy w życiu nie obgryzałam paznokci, ale robiłam to teraz. Przy tym rozglądałam się panicznie dookoła tak, jakby bojąc się, że ze ściany wyjdzie jakiś duch i zje mnie żywcem. Duchy raczej nie mogły zjadać istot materialnych, ale byłam w takim stanie, że w mojej głowie rodziły się naprawdę dziwne pomysły. 

- Zostawię ci na nadgarstkach i kostkach magiczne kajdany, które całkowicie wymażą twoją moc - oznajmił surowo Zephyr, którego nie poznawałam w roli takiego dominującego pana. - Nie założę ci łańcucha łączącego kajdany, więc będziesz mógł swobodnie poruszać się po celi. Masz tutaj wszystko, czego ci potrzeba. Ulitowałem się nad tobą i powiększyłem ci celę, choć na to nie zasługujesz. Wyczarowałem ci nawet książki, żebyś się nie nudził.

Weston pokornie skinął głową. W jego oczach widziałam pustkę, ale nie czułam do niego współczucia. Wiedziałam, że sobie na to wszystko zasłużył. 

- Codziennie popołudniu będziesz przylatywał do ciebie na smoku jeden z mężczyzn z wioski, abyś mógł wyjść do pałacowego ogrodu. Czasami będę odwiedzał cię ja, aby zobaczyć, jak się zachowujesz. Mam nadzieję, że będziesz posłuszny. Jeśli nie, spotka cię surowa kara, a jestem pewien, że tego byś nie chciał.

- Zrobiłeś dla mnie tak wiele, Zephyrze. Nie zasłużyłem sobie na to. 

- Owszem. Nie zasłużyłeś, ale nie jestem takim potworem jak ty. Więzień jest więźniem, ale zasługuje na szacunek. 

Weston uklęknął przed Zephyrem. Mimo, że jego ręce nie były skute, dobrowolnie postanowił schować je za plecami. Zachowywał się jak pokorny niewolnik. To było naprawdę dziwne. Przez cały czas czekałam na to, że król zrobi coś strasznego, ale wcale się na to nie zapowiadało.

- Obroża także zostaje na swoim miejscu - oznajmił z wyższością Zephyr, wciskając dwa palce pod obrożę na szyi Westona, aby zobaczyć, czy mężczyzna miał w miarę swobodny dopływ powietrza. - Dzięki temu będę miał pewność, że magia zostanie całkowicie wyssana z twojego ciała i nie będziesz mógł zrobić nikomu krzywdy. 

- Nie musisz się o to martwić, Zephyrze. Już nigdy nikogo nie skrzywdzę.

Nagle zobaczyłam coś, co było dla mnie jeszcze większym szokiem niż uklęknięcie Westona przed moim ukochanym. 

Wciąż trzymając ręce za plecami, Weston zaczął ocierać się łbem o nogę Zephyra. Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Miałam nadzieję, że nie było to początkiem czegoś złego. Może niepotrzebnie doszukiwałam się złych intencji Westona, ale co mogłam poradzić na to, że w ogóle mu nie ufałam? 

- Co ty wyprawiasz? - spytał mój Arphis, chwytając lekko króla za róg.

- Pozwól mi na to, Zephyrze. Chociaż na to. Wiem, że nic więcej nie mogę z tobą zrobić. 

- Co takiego chciałbyś mi zrobić? 

Weston zaśmiał się smutno. 

- Przecież ty wiesz co. 

Wkroczyłam do celi. Nie podobało mi się to, co tam się działo. 

Stając nad królem, złapałam go za futro na czubku głowy. Uniosłam jego łeb tak, aby były władca Arphisów spojrzał mi w oczy. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz