56

557 42 2
                                    

Adora

- Będziesz królową! Ale super!

Wendy zarzuciła mi ręce na szyję. Śmiała się jak wariatka. Gdy się ode mnie odsunęła i spojrzała mi w oczy, w jej ślepiach zobaczyłam łzy. 

- Hej, Wendy. Tylko mi tu nie płacz. 

- Wybacz - zaśmiała się, chwytając mnie za ręce. - Jestem z ciebie taka dumna. Zasłużyłaś na to, Adoro. Nie masz pojęcia, jak się cieszę. Wszystko tak cudownie się ułożyło. 

Wzruszyłam ramionami. Wendy złapała mnie za policzki i spojrzała mi w oczy. 

- Wiem, że to moja wina - zaczęła, a ja zmarszczyłam brwi.

- Co niby jest twoją winą? 

Wendy usiadła na kanapie. Zajęłam miejsce obok niej. Morbiusa, Zephyra oraz naszych dzieciaków nie było w domku. Mogłyśmy więc spokojnie ze sobą porozmawiać. 

Nakryłam nogi Wendy kocem. Po porodzie wciąż w pełni nie doszła do siebie, choć Morbius robił, co w jego mocy, aby jego ukochana poczuła się dobrze. Poród jednak wykończył chude ciało Wendy. Morbius jednak o nią dbał i karmił ją wręcz na siłę. Kiedy wczoraj weszłam do ich domku bez pukania, co było błędem, zastałam Wendy przywiązaną do krzesła w kuchni. Morbius stał nad nią i groził jej, że jeśli nie połknie owsianki, to będzie musiała połknąć jego kutasa. Zaczęłam dusić się wtedy ze śmiechu. Nie spodziewałam się, że Morbius, który był taki cichy, miał takie fetysze. Podobało mi się jednak to, że gdy ich nakryłam, nie obrazili się na mnie i nie zawstydzili. 

- To, że tutaj jesteśmy - powiedziała, gdy jej oczy się zaszkliły. - Nie chciałam tego dla ciebie, Adoro. Wiem, że marzyłaś o tym, aby zostać słynną dziennikarką. To moje wymysły sprawiły, że tutaj jesteś. Może gdybym cię wtedy uratowała, tylko ja zostałabym porwana. 

- Hej, wtedy to ty miałabyś Zephyra!

Wendy zaczęła się śmiać. Taki właśnie był mój cel. Nie chciałam, aby zamartwiała się tym, na co nie miałyśmy wpływu. Owszem, gdyby Wendy znalazła się na moim miejscu, prawdopodobnie tylko ona zostałaby porwana. To ona nosiłaby dziecko Zephyra i je urodziła. To ona byłaby jego ukochaną, a ja wiodłabym życie, o którym marzyłam. 

Jednak czy aby na pewno było to życie, którego tak rozpaczliwie pragnęłam? 

- Adoro, to wszystko jest takie pokręcone. 

- Wiem, ale życie byłoby nudne, gdyby nie było pokręcone, prawda? 

Przyjaciółka mocno ścisnęła mnie za rękę. Po jej policzku spłynęła jedna łza, a ja ją starłam.

- Czy jesteś szczęśliwa? W tym świecie? 

- Oczywiście, że jestem - odparłam. - Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego życia. Na początku było trudno, ale to normalne. Nienawidziłam Zephyra. Byłam nim przerażona. Kiedy urodziłam Caspiana, także bardzo się bałam. Wyglądał dziwnie. Nie miałam pojęcia, że młode Arphisy rodzą się bez czaszki. Potwornie płakałam, bojąc się o to, jak będzie wyglądało moje życie. Jestem jednak szczęśliwa, że stało się to, co się stało. Pewnie masz rację. Pewnie to ty ściągnęłaś na nas Arphisy, ale cieszę się, że jesteśmy tutaj razem. 

Wendy zarzuciła mi ręce na szyję. Przytuliła mnie mocno, a ja cieszyłam się, że ją miałam. Mogłam powtarzać to w nieskończoność, ale była to prawda. Czułam ogromne szczęście, że Wendy tu była. 

- Co z Alice, Oliverem i Finleyem? Czy są bezpieczni?

- Tak. Alice, Oliver i mała Daisy mieszkają w uroczym domku. Finley też ma nowy dom. Na razie czuje się w nim samotnie, ale dziś chcę go odwiedzić. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz