53

590 36 2
                                    

Zephyr

- Strażnicy! Możecie odejść! Wróćcie do swoich domów! Jesteście wolni!

Kiedy wydałem królewskim strażnikom ten rozkaz, niepewnie spojrzeli się po sobie. Potem zerknęli niechętnie na króla, ale ten był mi tak uległy, że w ogóle nie patrzył na strażników, którzy byli pod jego władaniem od lat. 

Po kilku chwilach niepewności strażnicy w końcu się rozeszli. Gdy tak nimi dyrygowałem, czułem się dziwnie. Nie byłem przyzwyczajony do dominowania nad kimś. To ja zwykle byłem posłuszny i słuchałem się innych, ale dotarło do mnie, że gdybym został królem, chyba nie byłoby to takie złe. Może nawet mogłoby mi się to spodobać. O tym musiałem jednak na spokojnie porozmawiać z Adorą. Teraz jednak miałem do wykonania inne zadanie. Takie, które wymagało ode mnie dużego opanowania. 

- Zepyrze, co się dzieje? To nie jest normalne. To nie może dziać się naprawdę. 

Spojrzałem w oczy Adory. Mojej ukochanej, dla której to wszystko robiłem. Cóż, oczywiście robiłem to także dla zniewolonych ludzi i skrzywdzonych przez króla Arphisów, ale to Adora była moim motywatorem do działania. 

Trzymając w jednej łapie smycz obroży króla, drugą ręką objąłem kark dziewczyny. 

- Aniołku, to dzieje się naprawdę. Weston się poddał. 

- Nie wierzę w to. To jakaś iluzja, prawda? Nie ma cię tutaj naprawdę? 

Chcąc zabawić się z Adorą, położyłem jej dłoń na swoim kroczu. Wystarczył ten niewinny dotyk, aby mój kutas obudził się do życia. Po chwili dotarło do mnie jednak to, że robiłem to na oczach mojego syna i postanowiłem odsunąć rękę dziewczyny od swojego fiuta. 

- Czy dalej uważasz, że mnie tu nie ma?

Policzki mojej ukochanej się zarumieniły, a ja parsknąłem śmiechem. Uwielbiałem, gdy Adora nade mną dominowała, ale gdy była taka skryta i nieśmiała podobała mi się jeszcze bardziej. Kochałem ją do szaleństwa i cieszyłem się, że dla niej udało mi się zmienić ten świat. Wciąż było przed nami dużo pracy, ale mieliśmy przed sobą nieskończoność po to, aby się do tego zabrać.

- Co teraz będzie? Z królestwem? Z królem? 

To było dobre pytanie. Na szczęście przygotowałem sobie na to odpowiedź. 

- Obecnie nasza kraina nie ma króla, ale tą sytuację trzeba będzie zmienić. Wszyscy strażnicy i niewolnicy odzyskali wolność. Alice i Oliver zamieszkają na obrzeżach miasteczka. Przechodząc przez wioskę, zobaczyłem pusty dom, który nada się idealnie dla nich. Będą wspólnie wychowywać córkę Westona. 

Adora spojrzała na Arphisową dziewczynkę, która przytulała się do Alice. Gdy zaproponowałem jej i Oliverowi, aby zajęli się małą Daisy, na początku byli w szoku. Obawiałem się, że będę musiał znaleźć dla dziewczynki innych opiekunów, ale gdy Daisy podpełzła do Alice i wspięła się na nią, dziewczyna przepadła. Oliver także nie miał nic przeciwko temu. Był szczęśliwy, że razem ze swoją dziewczyną mógł rozpocząć nowe, lepsze życie. 

- Finley także został odwołany z pozycji niewolnika - powiedziałem, wskazując na chłopca, który stał obok mnie ze spuszczoną głową. On, jako jedyny z niewolników, zdecydował się zachować na szyi obrożę. - Na razie zamieszka z Alice i Oliverem, ale za kilka dni znajdziemy dla niego własny dom. Jeśli nie, to taki zbudujemy. Finley potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje. Musimy mu to zapewnić. 

Zauważyłem, że podeszła do mnie Wendy. Obok niej stał Morbius. Nie mogłem nie ucieszyć się na ten widok. Od początku wiedziałem, że będą razem. Miałem nadzieję, że to się uda, i jak było widać na załączonym obrazku, wiara czyniła cuda. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz