40

701 45 4
                                    

Adora

W nocy śniły mi się koszmary. We śnie widziałam Wendy, która zakrwawiona biegła po lesie, ale utykała. Wołałam ją, próbując jej pomóc, jednak byłam duchem i nic nie mogłam zrobić. Płakałam niemiłosiernie, prosząc ją o to, aby mnie zobaczyła, ale nie mogłam jej dotknąć przez to, że moje ciało było niematerialne. W tym koszmarze pojawił się także król Weston, który dopadł do Wendy i upokorzył ją na moich oczach. 

Obudziłam się zlana potem. Na szczęście Zephyr jeszcze spał. Wiedziałam, że sama już nie zasnę, więc udałam się na dół. Nie spodziewałam się, że Caspian już wstał. Dlatego podskoczyłam w miejscu z cichym okrzykiem, gdy zobaczyłam mojego synka siedzącego przy kuchennym stole i jedzącego płatki z mlekiem. 

- Cześć, mamo!

Caspian podbiegł do mnie, gdy tylko mnie zobaczył. Objął rękami moje nogi i wtulił się w nie. Ja za to pochyliłam się i pocałowałam go w główkę. 

- Tata już wstał? 

- Nie, kochanie. Tatuś jeszcze śpi. Musimy być cicho, bo jest bardzo zmęczony i potrzebuje odpoczynku.

- Och, pewnie. Chodź, mamusiu. Zrobiłem ci śniadanie. 

Caspian z dumą podprowadził mnie za rękę do stołu i odsunął dla mnie krzesło niczym najprawdziwszy dżentelmen. Kiedy usiadłam, zobaczyłam przed sobą miskę różowych płatków z mlekiem oraz herbatę, która była już raczej zimna niż ciepła.

- Dziękuję, skarbie. Nie musiałeś. 

Caspian machnął ręką, jakby to było nic wielkiego. 

- Spoko, mamo. To dla mnie zaszczyt. Dla taty też zrobię.

Zaśmiałam się, kiwając głową. 

- Jestem pewna, że tata bardzo to doceni. 

Zjadłam z Caspianem posiłek w ciszy. Caspian co chwila nucił jakąś melodyjkę pod nosem, ale zgodnie z moją prośbą, był cichy i grzeczny. Był dobrze wychowanym dzieckiem, choć czułam się tak, jakbym nie miała dużego wkładu w jego wychowaniu. Przecież nawet nie minęło kilka dni, a on już był taki dojrzały. Dzieci Arphisów dojrzewały o wiele szybciej niż dzieci ludzi, ale nie spodziewałam się aż takiej prędkości. Choć tak było nawet lepiej. Chyba nie wyobrażałam sobie siebie zmieniającą pieluchy dziecku i karmiącą go piersią.

- Mamo, wyjdziemy na zewnątrz? 

Skinęłam głową. 

- Pewnie. Chodź. 

Wciąż byłam głodna po śniadaniu, które nie było zbyt sycące, ale zamierzałam zjeść coś dopiero później, aby nie robić synkowi przykrości. 

Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, usiedliśmy na trzyosobowej huśtawce. Zajęłam miejsce z brzegu, a Caspian położył się na pozostałej części huśtawki. Głowę oparł o moje uda. Leżał na plecach, więc mógł bez problemu patrzeć mi w oczy. Od razu zaczęłam głaskać go po głowie. Miał niezwykle miękkie futerko. Zephyr miał je trochę bardziej szorstkie, ale domyślałam się, że to dlatego, iż był dorosłym Arphisem. 

Miałam nadzieję, że Caspian na zawsze pozostanie dzieckiem, ale nie mogłabym mu tego zrobić. Po pierwsze, zwyczajnie nie było to fizycznie możliwe, a po drugie chłopiec miał prawo dorosnąć. Miałoby to jednak być dziwne, gdyż gdy Caspian dorośnie, będzie o wiele większy i silniejszy ode mnie. 

- Co dokładnie wydarzyło się wczoraj, mamo?

Wiedziałam, że będę musiała porozmawiać o tym z synkiem. Wydarzenia z pałacu króla i zachowanie samego Westona na pewno utrwaliły się w głowie Caspiana. Gdybym mogła, cofnęłabym czas, aby mój syn nie musiał patrzeć na takie okropne sceny. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz