41

709 41 2
                                    

Adora

- Przepraszam, co ty właśnie powiedziałeś? Raczysz sobie żartować, prawda? 

Zephyr spuścił wzrok i pokręcił przecząco głową. 

- Przykro mi, serce. Tak wyglądają fakty. 

Zamarłam. Nie miałam pojęcia, jak król Weston mógł być aż takim dupkiem. Nie, dupek to mało powiedziane. Miałam wiele innych określeń w głowie na tego potwora, ale nie chciałam marnować swojej energii. Ona miała przydać mi się do czegoś innego. 

Wstałam z huśtawki tak gwałtownie, że Zephyr spojrzał na mnie jak na wariatkę. Złapałam go za róg i podciągnęłam go, aby wstał. Gdy stanął, górował nade mną. Mimo, że był ode mnie większy i silniejszy, to w tej chwili ja nad nim dominowałam. 

- Adoro, co robisz? Widzę w twoich oczach ogień, ale... 

- Złożymy królowi wizytę. 

Różowe oczy Zephyra zapłonęły żywszym kolorem. Mężczyzna powoli pokręcił przecząco głową, ale ja już miałam plan i nie zamierzałam z niego zrezygnować. 

- Dlaczego chcesz go odwiedzić? Przecież byliśmy u niego wczoraj. 

- To nie ma znaczenia - odpowiedziałam, kręcąc głową. - Muszę przemówić mu do rozumu. Nie pozwolę na to, aby król Weston robił takie rzeczy swoim poddanym. Zamordujemy go, Zephyrze. Zabijemy tego drania i pozwolimy, aby Finley, Alice, Oliver i Wendy mogli być wolni. Może nie wrócą już na Ziemię, bo nie żyją, ale to nie skreśla możliwości, aby mogli sobie normalnie żyć. Proszę, daj szansę temu planowi. Razem zdziałamy cuda. 

Zephyr patrzył na mnie jak na kogoś, kto porywał się z motyką na księżyc. Może tak właśnie było, ale jak mogłam zrezygnować z tego planu? Jak mogłam pozwolić na to, aby król sprawował okrutne rządy? Jak mogłam zezwolić na to, aby w dalszym ciągu był takim sadystą, jakim był obecnie? 

- Adoro, to się nie uda. Musisz przejrzeć na oczy. 

- Właśnie to robię! Chcę pomóc waszej krainie! Chodźmy więc do pałacu!

- Serduszko, proszę... 

- Nie chcesz iść ze mną? W porządku. W takim razie pójdę tam sama. 

Byłam gotowa iść do króla nawet teraz, w takim stanie. Ruszyłam więc w kierunku ścieżki prowadzącej do wioski, ale wtedy Zephyr złapał mnie za ramię. Mężczyzna odwrócił mnie przodem do siebie. Posłałam mu pełne złości spojrzenie. 

- Adoro, to nie jest dobry pomysł. Przecież wiesz, że to się nie uda. 

- Puść mnie, Zephyrze. Pójdę tam sama. 

Patrzył mi w oczy przez długi czas. Kiedy już myślałam, że mi ulegnie, on postanowił zrobić coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. 

Zephyr chwycił mnie w pasie i mnie podniósł. Po tym przerzucił mnie przez swoje ramię tak, że moje nogi zwisały na piersi stwora, a moja głowa znajdowała się na wysokości jego pleców. Z tej perspektywy miałam idealny widok na pośladki Zephyra, które tak uwielbiałam, ale seks był ostatnią rzeczą, o jakiej w tej chwili mogłabym fantazjować. 

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, sprzedając mu klapsa. 

- Robię to, co muszę, aby zadbać o twoje życie, skarbie. 

Gdy Zephyr wprowadził mnie do domu, zobaczyłam Caspiana na kanapie w salonie. Bawił się klockami od Morbiusa i spojrzał na nas pytająco. 

- Tylko się bawimy, synku - wyjaśnił Zephyr, jednak Caspian nie wyglądał tak, jakby uwierzył mu na słowo. - Zostań na dole i baw się dalej klockami. Twój wujek powinien za chwilę przyjść nas odwiedzić. Na razie nie wchodź do sypialni, dobrze? 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz