Zephyr
- Panie?
Do celi wszedł Finley. Chłopiec spoglądał na mnie i na swojego właściciela, który klęczał przede mną.
Na twarzy ludzkiego chłopca widziałem szok i niedowierzanie. Finley musiał nie rozumieć, co miało tu miejsce, a ja doskonale go rozumiałem.
- Skarbie, nic złego się nie dzieje. Wszystko jest pod kontrolą.
Nie spodziewałem się, że król Weston odezwie się do chłopca w tak łagodny sposób. Byłem pewien, że gdy ktoś nam przerwie, czar, który za pomocą swoich zdolności przekonywania rzuciłem na króla, zniknie. Król jednak wciąż przede mną klęczał. Powiedzieć, że byłem w szoku, to jak nic nie powiedzieć. Musiałem jednak opanować emocje, aby nie zepsuć tego, co już zdołałem osiągnąć.
- Panie, czy Zephyr zrobił ci coś złego?
- Nie, kochanie. Podejdź do mnie.
Nie powinienem tego robić. Nie powinienem uwalniać króla z więzów, skoro miałem go związanego i bezbronnego, ale uwolniłem jego ręce. Czułem, że potem miałem tego pożałować, ale chciałem, aby dla nich obu ta chwila była godna zapamiętania.
Król wyciągnął do chłopca rękę. Przełknąłem ślinę w obawie, że Weston tylko udawał i za moment pokaże swoją prawdziwą twarz. Kiedy jednak Finley się do niego zbliżył, król wcale nic złego nie zrobił. Po prostu objął chłopca i wciąż klęcząc, mocno go przytulił.
Finley niepewnie objął rękoma ciało swojego pana. Wpatrywałem się w tą sytuację wierząc, że król zaraz nie sprawi, że głowa ludzkiego chłopca wybuchnie. Bez wątpienia Weston byłby do tego zdolny, ale starałem się wierzyć, że nie zrobi czegoś tak radykalnego.
Po kilku chwilach uspokoiłem oddech i bicie swojego serca. Król bowiem przytulał Finleya tak, jakby robił to po raz ostatni. Na policzkach króla widziałem łzy i rozumiałem, że prawdopodobnie osiągnąłem swój cel. Wydawało mi się to zbyt łatwe. Czułem, że coś było na rzeczy. Martwiłem się, że król tylko udawał i zamierzał zaatakować mnie ze zdwojoną siłą w momencie, w którym będę najmniej się tego spodziewał.
- Wiesz, że cię kocham, prawda?
Finley nie dowierzał w to, co mówił jego pan. Spojrzał na mnie ponad ramieniem króla, a ja tylko bezradnie wzruszyłem ramionami.
- Tak, panie. Wiem o tym.
Król odsunął od siebie chłopca na odległość ramion. Objął łapą jego policzek, a Finley położył rękę na dłoni króla.
- Panie, co się dzieje?
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś cię zobaczę, kochanie. Teraz jednak pozwalam ci odejść.
- Co?!
Król zaśmiał się, ale nie zrobił tego w sposób sadystyczny, czyli taki, jaki lubił najbardziej. Nie, władca Arphisów zdawał się śmiać zupełnie szczerze.
- Finleyu, kiedy cię przygarnąłem, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Byłeś moim ulubionym niewolnikiem, skarbie. Jesteś najdelikatniejszy z wszystkich i twoje serduszko jest łatwe do zranienia. Masz szansę na wspaniałe życie. Możesz znaleźć sobie dziewczynę, albo chłopaka. Zależy, co wolisz.
- Nie rozumiem, panie. Dlaczego się ze mną żegnasz? Gdzie mam wrócić? Wyrzucasz mnie z pałacu?
Władca Arphisów pokręcił przecząco łbem. Chwycił Finleya za ręce i przyciągnął dłonie chłopca do otworu gębowego, aby je polizać.

CZYTASZ
Underworld
FantasiaPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...