14

1K 66 21
                                    

Adora

Nad ranem obudziłam się pierwsza. Zephyr jeszcze spał. Dziwnie było wyczuwać takie rzeczy po tym, co działo się z jego oczami. Jedynym dowodem świadczącym o tym, że stwór spał, było to, że jego oczy były czarne. Kiedy miały zmienić kolor na różowy, miało to znaczyć, że Arphis się obudził. 

Wykorzystałam chwilę, podczas której Zephyr był nieświadomy. Lekko się od niego odsunęłam, ale mężczyzna wyczuł ten ruch we śnie i na powrót przycisnął mnie bliżej siebie. 

Położyłam dłoń na jego piersi. Była ciepła i miękka. Najdziwniejsze były jego kości, które znajdowały się na zewnątrz, a nie wewnątrz ciała. Czaszka Zephyra przerażała mnie najmocniej, ale byłam pewna, że niebawem przywyknę do takiego wyglądu mojego partnera. 

Ostrożnie przewróciłam się na drugi bok. Żaluzje zasłonięte były do połowy, więc mogłam zobaczyć promienie porannego słońca wchodzące do sypialni. Byłam ciekawa, czy dziś krajobraz zewnętrzy również miał się zmienić. Przedwczoraj za oknem znajdowały się góry, wczoraj wodospad, a co czekało na mnie dzisiaj? 

Mimo, że starałam się nie myśleć o rodzicach, nie byłam w stanie tego zrobić. Myśli o mamie i tacie atakowały mnie ze zdwojoną, a nawet potrojoną siłą. Za Wendy także tęskniłam, choć nie mogłam wybaczyć jej tego, że zostawiła mnie samą w lesie. Z pewnością wyczuła Zephyra, gdyż miała obsesję na punkcie Arphisów, ale mi nie pomogła. Pewnie byłabym rozżalona, gdyby to jej coś się stało, ale nie mogłam pogodzić się z tym, że przyjaciółka zostawiła mnie w rękach oprawcy. 

Bolało mnie to, że te wszystkie lata, które spędziłam w domu, zdały się na nic. Moi rodzice za sprawą magii, w którą przez wiele lat nie wierzyłam, zyskali nową córkę. Tak naprawdę, w ich oczach to ona była jedyną prawdziwą córką. To ona przeszła przez te wszystkie rzeczy, przez które przeszłam ja. Ja sama dla rodziców nie istniałam. 

Miałam dość płakania i użalania się nad sobą. Gdy żyłam na Ziemi, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, nie byłam beksą. Po śmierci brata załamałam się, ale szybko zrozumiałam, że mój braciszek nie chciałby, abym cierpiała. Dlatego wzięłam się w garść i pracowałam za dwoje, aby rodzice byli ze mnie dumni. Miałam nadzieję, że w przyszłości stanę się ich dumą, ale oni w ogóle o mnie nie pamiętali. 

Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie chciałam płakać. Nie zamierzałam opłakiwać dawnego życia, w którym nie było już dla mnie miejsca. W tamtym świecie umarłam. 

Nie, ja tam nigdy nie istniałam. 

Przycisnęłam dłoń do serca czując, jak szybko biło. Potem jednak zsunęłam rękę niżej, aż natrafiłam na swój ciążowy brzuch. Z każdym dniem robił się coraz większy, a ja czułam się coraz bardziej przerażona. 

Nie zasługiwałam na to, co się stało. Pewnie, jak wszyscy ludzie popełniałam grzechy i błędy. Nikt nie był idealny. Uważałam jednak, że nikt nie zasługiwał na gwałt. I to gwałt dokonany przez potwora, o którym traktowała tylko jedna księga na świecie. 

Nienawidziłam Zephyra za to, co mi zrobił, ale wiedziałam, że spędzę z tym stworem wieczność. Widziałam, jak się starał o to, aby mi dogodzić, ale nie mógł wymazać swoich czynów. Nie mógł wymazać także tego, co stało się z jego rodzicami i nim samym po tym, jak trafił do niewoli króla Westona. 

Kiedy Zephyr opowiadał mi wczoraj wieczorem o tym, co go spotkało, nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam pojąć, jakim potworem był król. Król powinien być dobry i dbać o swoich poddanych, ale król Weston najwyraźniej nie był takim królem, jakim powinien być. 

Moje serce krwawiło, gdy słyszałam historię mojego oprawcy. Zephyr nie zasługiwał na to, co się z nim stało. Dużą rolę w jego historii odegrał Morbius. Już teraz rozumiałam, dlaczego mężczyźni byli tak ze sobą związani. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz