29

927 50 2
                                    

Król Weston

- Kim ty jesteś?! Co ja tutaj robię?!

Zasłoniłem usta Wendy, gdy tylko uwolniłem ją z knebla. Miałem nadzieję, że zachowa zdrowy rozsądek i postanowi być grzeczna, ale ona zdecydowała się nie ułatwiać mi pracy. Tak też było dobrze. Dzięki temu miałem więcej zabawy, a nic nie sprawiało mi takiej radości, jak naprostowywanie nieposłusznych niewolników. 

Wendy patrzyła na mnie dużymi oczami. Jej piersi unosiły się i opadały, gdy oddychała. Wolną dłonią bawiłem się jej sutkiem, wykręcając go i ciągnąc. 

- Nie poznajesz mnie? To nie o nas pisałaś swoje sprośne powieści? To nie nas chciałaś spotkać? 

Po gładkim policzku Wendy stoczyła się samotna łza. Zlizałem ją, a dziewczyna zamknęła oczy ze strachu. 

- Och, Wendy. Ileż ja będę miał z tobą zabawy, gwiazdeczko. Myślałem, że bardziej się ucieszysz, gdy na własne oczy zobaczysz stwora, o którym do tej pory tylko fantazjowałaś. Jestem ciekaw, jaką czaszkę miał Arphis w twoich fantazjach? Czy miał taką jak ja? Czy może należącą do innego ziemskiego zwierzęcia? 

Przyciskałem łapę do jej twarzy tak mocno, że Wendy nie mogła nic powiedzieć. Nie musiałem jednak słyszeć jej głosu. Podobało mi się to, że wpatrywała się we mnie dużymi oczami pełnymi strachu. 

- Mam ci przypomnieć, kto zostawił swoją przyjaciółkę na pastwę Arphisa? 

Oczy Wendy błysnęły. Odsunąłem rękę od jej ust, ale nie cofnąłem się. Chwyciłem dziewczynę za szyję, jednak jej nie dusiłem. Po prostu chciałem w ten sposób pokazać jej, kto tutaj rządził. Gdybym chciał, mógłbym bez problemu zrobić jej krzywdę, ale nie miałem zamiaru tracić tej niewolnicy. Czekało mnie z nią mnóstwo zabawy i nie mogłem się doczekać, aby rozpocząć proces szkolenia jej na niewolnicę. Najpierw jednak zamierzałem uciąć sobie z nią miłą rozmowę i przy okazji trochę poznać jej ciało. 

Wendy spuściła wzrok. Płakała, wbijając wzrok w podłogę. Nie mogła się ruszyć przez to, że była przykuta do krzyża w kształcie litery X. Było mi jej troszeczkę żal, ale tylko troszeczkę. Przeważało podniecenie. 

- Nie chciałam tego zrobić. Nie zamierzałam zostawić Adory samej. Zaraz, zaraz. Skąd ją znasz? Czy ona tutaj jest? 

Zaśmiałem się, ściskając lekko szyję dziewczyny. 

- Owszem, gwiazdeczko. Twoja droga przyjaciółka przebywa w tej krainie, ale nie jest ze mną. Ty za to jesteś moja. 

Przełknęła ślinę. Spojrzała mi w oczy, delikatnie kręcąc głową. 

- Proszę, wypuść mnie. Nie wiem, kim jesteś ani czego chcesz, ale nie mam nic, co mogłabym ci ofiarować. Arphisom na pewno nie przydadzą się ludzkie pieniądze. Poza tym, nie jestem bogata. Nie mam nic oprócz magicznej księgi Arphisów, ale... 

Przerwałem, klepiąc Wendy po piersi. Dziewczyna jęknęła cicho, ale szybko zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła i spłonęła rumieńcem. Za wszelką cenę próbowała nie okazywać podniecenia i ekscytacji związanej z tym, że spełniało się jej największe marzenie, ale słabo je to wychodziło. Niemniej uroczo się na to patrzyło. Byłem pewien, że będę miał z tą niewolnicą mnóstwo dobrej zabawy. 

- Niczego od ciebie nie chcę, gwiazdeczko. Niczego oprócz twojego posłuszeństwa. 

Wendy przełknęła ślinę. Cała drżała. Nie powstrzymywała już łez, które spływały po jej policzkach jak dwa małe wodospady.

- Proszę. Nie mam nic, co... 

- Już to słyszałem. Powtarzasz się, niewolnico. 

- N-niewolnico? 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz