27

970 50 8
                                    

Król Weston

Siedziałem wygodnie na tronie. Przede mną klęczał Oliver. Mój kochany niewolnik opierał policzek o wnętrze mojej nogi. Oddychał ciężko po tym, jak obciągnął mi na dzień dobry. Ręce miał skute skórzanymi kajdanami za plecami.

Po śniadaniu rozkazałem Alice i Finleyowi, aby wyszli do ogrodu pod okiem strażników. Chciałem pobyć tylko z Oliverem. To on był najmądrzejszy z moich niewolników. Był starą duszą uwięzioną w młodym ciele. Wiele przeszedł i choć było mi go żal z powodu tego, co spotkało go w życiu, to nie czułem się winny, gdy wpychałem mu do ust swojego kutasa, a on się nim dławił. 

Głaskałem Olivera po jego jedwabiście miękkich włosach. Mimo, że chłopak trochę drżał, to czułem, że był przy mnie spokojny. 

- Przywykłeś już do życia w niewoli, prawda? 

Oliver nie oderwał policzka od mojego uda, ale poczułem, że chciał unieść głowę. Poznałem już jednak moich niewolników na tyle, aby zrozumieć, że łatwiej im się ze mną rozmawiało, gdy nie patrzyli mi w oczy. Być może przerażał ich mój wygląd, a może po prostu gdy człowiekowi odbierano jeden zmysł, przykładowo wzrok, w pewnym sensie ulegał on łatwiej w innych kwestiach. 

- Tak, panie. 

- Nie okłamujesz mnie, skarbie? 

Pokręcił przecząco głową, muskając przy tym moje udo swoimi miękkimi włosami. 

- Nie, panie. Nie śmiałbym cię okłamać. Za bardzo boję się kary, abym miał cię celowo okłamywać. 

Pochyliłem się i przejechałem językiem po czubku jego głowy. 

- Mądry z ciebie chłopiec, Oliverze. Wiesz, od śmierci Polly czuję do siebie coś silniejszego. Nie wiem dlaczego. Może powinienem jednak mieć mniej niewolników? Jak najmniej się da? Może powinienem zabić któreś z was, abym mógł mocniej kochać inne? 

Oliver spojrzał na mnie bez mojej zgody. W jego oczach zobaczyłem bezbrzeżny strach. Chłopak błagalnie pokręcił przecząco głową. 

- Błagam, panie. Nie zabijaj mnie. Nie chcę umierać. 

Objąłem łapą jego policzek. Był taki gładki. Oliver doprawdy był uroczym stworzonkiem. W chwilach takich jak ta przypominałem sobie, dlaczego zdecydowałem się na porwania ludzi i robienie z nich swoich niewolników. Nic nie przynosiło mi takiej radości jak sprawowanie kontroli nad innymi. Było w tym coś upajającego i cudownego. Nie sądziłem, że jestem uczuciowym facetem aż do momentu, w którym Polly została zamordowana przez mojego braciszka. Edson już wąchał kwiatki od spodu, więc nim martwić się nie musiałem, ale nie dało się ukryć, że jego czyny zostawiły ogromną wyrwę w mojej piersi. Nie, żebym miał serce i cokolwiek mogło mnie zaboleć, ale zachowanie Edsona było czymś, czego nie spodziewałbym się po moim bracie.

Na szczęście Edson już nie żył, a ja wciąż miałem trójkę moich wspaniałych niewolników. Alice, Finleya oraz Olivera. Miałem także córeczkę Daisy, która ostatnio zaczęła mówić. Jej zdania na razie były niepełne, ale przez to, że była w tym taka nieporadna, jeszcze bardziej ją kochałem. 

Wsunąłem palec do ust Olivera. Chłopiec przymknął oczy i zaczął ssać mój palec. Był taki posłuszny. Pięknie go wychowałem. Wystarczyło kilka kar, a Oliver pękł. 

- Nie tęsknisz czasami za swoim ludzkim światem, kochanie? 

Wysunąłem palec z ust Olivera i wytarłem jego ślinę ze swojego palca o podbródek chłopaka. Oliver spuścił pokornie wzrok, wpatrując się w moje stopy. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz