19

1K 66 12
                                    

Król Weston

Trzymałem na rękach swoją córeczkę. Dałem jej na imię Daisy. Polly nie protestowała. Miałem wrażenie, że moja ludzka niewolnica robiła wszystko, aby tylko nie patrzeć na nasze dziecko. 

Dziewczyna pogrążyła się w rozpaczy. Mimo, że nasza córka wykształciła już czaszkę, Polly odmawiała podawania jej pokarmu. W końcu ją do tego zmusiłem. Przywiązałem jej ręce do wezgłowia łóżka i przystawiłem naszą córeczkę do piersi Polly. Moja niewolnica płakała, mając zamknięte oczy, gdy mały Arphis pił jej mleko. 

Finley, mój ukochany niewolnik, który został skatowany przez mojego brata, klęczał u mych stóp. Nie odstępowałem go na krok od kilku ostatnich dni. Jeszcze nie miałem okazji, aby rozmówić się ze swoim bratem, który bez mojej wiedzy zgwałcił mojego niewolnika, ale dziś nadszedł ten dzień. Miałem stosownie go ukarać, ale najpierw musiałem zająć się Daisy. 

- Polly, nie możesz odmawiać wychowywania naszej córki. Naprawdę chcesz, abym cię do tego zmuszał? 

- Nie chcę jej, panie! Ona jest straszna!

Dla Polly nasza córka rzeczywiście mogła wydawać się straszna. Jednak tylko dlatego, że nie była człowiekiem, a Arphisem. To nie był dostateczny powód, aby odmawiać dziecku ciepła matki. 

- Polly, jesteś moją niewolnicą - powiedziałem, biorąc Daisy na ręce i poklepując ją po plecach. - Mam w dupie to, co sądzisz o własnym dziecku. Skoro je urodziłaś, musisz się nim zająć.

- Nie chciałam tego, panie! To ty mnie... 

Zanim zdążyła wypowiedzieć to okrutne słowo, wolną łapą chwyciłem ją za szyję. Ludzka dziewczyna spojrzała na mnie ogromnymi oczami. Poczułem podniecenie, gdy patrzyłem na to, jak się mnie bała. Nic nie stanowiło dla mnie lepszego afrodyzjaku niż strach.

Po chwili puściłem szyję Polly. Szarpnęła kajdanami, którymi przykułem jej ręce do wezgłowia łóżka i zaczęła przeraźliwie kaszleć. Nasza córeczka z kolei zaczęła płakać.

- Twoja matka niebawem poczuje instynkt macierzyński - powiedziałem do dziecka, choć mnie jeszcze nie rozumiało. Bardziej jednak chciałem skierować te słowa do Polly. 

Moja niewolnica płakała okropnie. Po części było mi jej żal, ale jakby nie patrzeć, po to właśnie ją porwałem. Obecnie miałem dwie niewolnice i chciałem spłodzić z nimi tak wiele dzieci, jak to możliwe. 

Nie chodziło o to, że nie czułem pociągu seksualnego do kobiet Arphisów. To nimi powinienem się interesować, gdyż w końcu należały do tego samego gatunku, co ja. Nie dało się jednak odmówić tego, że ludzie od lat po prostu mnie fascynowali. Wiedziałem, że gdy porwę swoją pierwszą ofiarę, uzależnię się od tego. Gdybym mógł, chciałbym mieć harem składający się z co najmniej kilkunastu niewolników, ale wszystko było przede mną, prawda?

Usiadłem na brzegu łóżka, przysuwając Daisy do Polly. Moja niewolnica spojrzała na dziecko z jawnym obrzydzeniem. 

- Urodziłaś ją. 

- Zmusiłeś mnie do tego, panie. 

Polly po porodzie stała się śmielsza. Nie wstydziła się mówić o tym, co ją bolało. Czułem, że po tym, jak dojdzie do siebie, będę musiał znów wdrożyć trening do jej życia. Nie mogłem pozwolić na to, aby moi niewolnicy mnie nie respektowali. 

- Nie ważne. Ważne jest to, że masz w dupie swoją córkę. 

- P-panie, proszę... 

Zaśmiałem się, słysząc jej uległy ton głosu. Bardzo mi go brakowało. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz