Zephyr
Wszedłem z Adorą na scenę. Cóż, scena to może za dużo powiedziane, ale w końcu poczułem się tak, jakbym znalazł się we właściwym miejscu o właściwej porze. Wiedziałem, że lepiej być nie mogło. Od dziś nasze życie miało zmienić się na lepsze i byłem wdzięczny, że byli tutaj wszyscy, których obecność niezmiernie sobie ceniłem.
Stojąc na scenie, patrzyłem na wszystkich, którzy byli mi bliscy.
Widziałem Wendy i Morbiusa. Moich przyjaciół, za których oddałbym życie. Widziałem stąd także Alice, Olivera i ich przybraną córkę Daisy. Byli tutaj również Finley i Iorwerth. Nie zabrakło Tamary oraz Kylena. Mój synek Caspian zajmował miejsce w pierwszym rzędzie. Jego oczy błyszczały. Dziś bowiem miał zostać księciem i byłem pewien, że nie mógł się doczekać swojej nowej roli w królestwie Arphisów.
Były król stał obok sceny. Miał spuszczoną pokornie głowę i nie mówił nic na temat tego, że wprowadziłem go do wioski w kajdanach. Dzięki temu zamierzałem pokazać swoim przyszłym poddanym, że miałem wszystko pod kontrolą.
Mimo, że na początku z całego serca chciałem, aby król Weston cierpiał, to teraz nie miało to dla mnie takiego znaczenia jak wcześniej. Czułem jego energię i zrozumiałem, że doszedł do tego, jak wiele zła wyrządził. Wierzyłem, że czuł wstyd i to było dla mnie najważniejsze. Poza tym po prostu nie chciałem, aby przez resztę swojego istnienia gnił w celi. Wiedziałem, że na to właśnie zasłużył, ale źle bym się ze sobą czuł, gdybym pozwolił na coś takiego.
Dlatego wymyśliłem dla niego pracę. Może nie należała do ważnych, ale zamierzałem jakoś mu pomóc. Tak, pewnie nazwiecie mnie teraz idiotą. Może nim byłem, ale nie mogłem zostawić Westona w celi. Wierzyłem, że dzięki temu, czym się będzie zajmował, pomoże innym i przynajmniej w jakiejś części postara się odpokutować za swoje grzechy. Aby jednak do tego doszło, przed oficjalną koronacją zamierzałem podzielić się wieściami ze wszystkimi poddanymi, a także Westonem, którego ta sprawa przecież dotyczyła.
Spojrzałem w oczy Adorze. Jej spojrzenie pełne było nadziei. Nadziei na to, że będzie lepiej. Nadziei na to, że wszystko się ułoży.
- Kocham cię, serduszko. Wiesz o tym, prawda?
Skinęła głową, gdyż wzruszenie ścisnęło ją za gardło.
- Mam nadzieję, że mi ufasz. Ach, ty już przecież powiedziałaś, że mi ufasz. W takim razie wierzę, że się na mnie nie zezłościsz, gdy przed koronacją powiem, jaka będzie nowa rola Westona w naszej krainie.
- Ufam ci. Wierzę, że podejmiesz właściwą i mądrą decyzję.
Nic więcej nie potrzebowałem. Dlatego odchrząknąłem i postanowiłem przemówić do tych, którzy zebrali się tu dzisiaj, aby towarzyszyć nam w tym wyjątkowym momencie. W tej chwili, która na wieki miała zapisać się w świecie Arphisów, ale nie tylko ich.
- Kochani! - zacząłem, unosząc w górę łapę, w której trzymałem rękę Adory. - Wiem, że zebraliśmy się tu dzisiaj, aby wziąć udział w koronacji. Nie martwcie się. Ona się oczywiście odbędzie. Tyle tylko, że pewnie widzicie naszego niespodziewanego gościa. Jest nim były król. Weston.
Arphisy i byli niewolnicy Westona wydali z siebie pomruki pełne niechęci i niepewności.
- Westonie, wejdź na scenę. Przecież sam ją wzniosłeś, prawda?
Weston posłusznie wkroczył na scenę. Nie spodziewałem się, że gdy tutaj wejdzie, padnie na kolana. On jednak to zrobił. Posłusznie uklęknął u mych stóp, a ja poczułem się jak pan i władca.

CZYTASZ
Underworld
FantasyPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...