Adora
Wieczór spędziliśmy jak prawdziwa rodzina.
Morbius wrócił do siebie po spacerze z Caspianem. Mimo, że prosiłam, aby został z nami, to on powiedział, że w domu ktoś na niego czekał. Byłam pewna, że kłamał, ale gdy spojrzałam w oczy Zephyra i zobaczyłam w nich prawdę dotarło do mnie, że Morbius naprawdę kogoś miał. Poczułam w środku ciepło i szczęście. Nikt nie zasługiwał na piękną relację tak, jak właśnie Morbius.
Wieczorem grałam z Caspianem i Zephyrem w jakąś grę planszową o smokach. Na początku nie miałam pojęcia, jak się w to gra i myliłam się co chwila, ale Zephyr był bardzo cierpliwy. Caspian również.
Mój synek przez cały czas siedział mi na kolanach. Bawił się moimi włosami, robiąc z nich krzywe warkoczyki.
Bawiłam się świetnie. Po tym, co zrobiliśmy wcześniej z Zephyrem w sypialni, czułam się jak nowo narodzona. Nie przypuszczałam, że puszczenie hamulców sprawi mi tak dużą radość.
Przez całe życie się bałam. Chciałam być we wszystkim najlepsza. Gdy ktoś był w czymś lepszym ode mnie, nie zazdrościłam tej osobie, ale chciałam być taka, jak ona. Moi rodzice pokładali we mnie duże nadzieje i choć nie byli do końca zadowoleni z tego, że postanowiłam zostać dziennikarką, to wciąż we mnie wierzyli.
Bycie idealną nie było jednak dla mnie. Dopiero po porwaniu przez Zephyra i znalezieniu się w tym świecie zrozumiałam, że nie musiałam być idealna. Byłam sobą i to było najważniejsze.
Wiedziałam, że wiele osób uważałoby mnie za dziwaczkę. Skoro poddałam się Arphisowi i zaczęłam z nim normalne życie, na pewno byłam głupia i lekkomyślna.
Owszem, ja także tak uważałam. Jednak tylko w pewnym stopniu.
Czasami w życiu należało się poddać. Walka o swoje była wskazana, jednak ulegnięcie w sytuacji, w której nie miało się żadnego innego wyjścia, nie powinno być takie dziwne.
Czy żałowałam tego, że uległam Zephyrowi?
Początkowo tak. Walczyłam ze sobą przez wiele dni spędzonych w tej krainie, ale gdy dziś pozwoliłam sobie być sobą i w pełni oddałam się Zephyrowi, poczułam się wolna. Wreszcie mogłam robić to, co chciałam i nie przejmowałam się tym, co ktoś sobie o mnie pomyśli. W tym świecie nie było żadnych ludzi, więc nie musiałam martwić się ich opiniami. Pewnie, zdanie Arphisów było dla mnie również ważne, ale dla nich cielesność miała inne znaczenie niż dla ludzi.
Arphisy nie wstydziły się tego, kim były. Nie czuły się winne z powodu swoich potrzeb. Seks był naturalną potrzebą. Wszelkie udziwnienia typu kajdanki czy pejcze także były normalne. Skoro tak wielu ludzi na świecie uprawiało taki seks, dlaczego ja miałam się krępować? Dlaczego miałam sobie odmawiać czegoś, co mi się podobało?
Nadszedł czas nowej Adory. Chciałam czuć szczęście i spokój. Chciałam być wolna i kochać mojego syna. Chciałam także zakochać się w Zephyrze. Mimo, że był Arphisem, czułam do niego coś silnego. Może wpływ na to miała ta magiczna więź, która nas połączyła, a może chodziło o coś więcej. W głębi serca czułam, że połączyło nas coś silniejszego, a magiczna więź była tylko dodatkiem. Czymś, co jeszcze bardziej nas umocniło, ale także czymś, co nie czyniło ze mnie niewolnicy Arphisa. Sama podjęłam decyzję o tym, aby oddać mu swoje serce. Mogłam powiedzieć o Zephyrze wiele złych rzeczy, ale wiedziałam, że nigdy świadomie mnie nie zranił.
Choć już raz to zrobił. I tego miałam nigdy nie zapomnieć.
- Mamo, dlaczego wyglądasz inaczej niż tata i ja?

CZYTASZ
Underworld
FantasyPrzyjaciółka Adory zafascynowana jest stworzeniami zwanymi Arphisami. Pewnego dnia dziewczyny idą do pobliskiego lasu w poszukiwaniu Arphisów. Żadna nie spodziewa się tego, że ujawni się przed nimi przedstawiciel tych stworów. Adora zostaje wciągni...