34

967 53 12
                                    

Adora

Stałam przed lustrem, obserwując swoje odbicie. Miałam na sobie niebieską sukienkę sięgającą mi kostek. Byłam zakryta tak mocno, jak się dało. Wiedziałam, że Zephyr celowo wyczarował dla mnie właśnie taką suknię, abym nie była narażona na spojrzenia króla. Czułam od króla Westona, że czegoś ode mnie chciał, ale ja nigdy nie miałam zamiaru mu tego ofiarować. Należałam do Zephyra i jeśli król miał z tym jakiś problem, to byłam gotowa z nim o tym grzecznie porozmawiać. 

Lub niegrzecznie. To zależało akurat od niego. 

Sukienka była śliczna. Jej góra była koronkowa i zakrywała mój dekolt. Rękawy sięgające nadgarstków także były koronkowe. Suknia była delikatna i idealna na letnie wieczory. Moja mama od razu by się w niej zakochała. 

Skoro już o tym mowa... 

- Mama! 

Odwróciłam się i automatycznie wpadłam w objęcia mojego synka. Caspian wrócił od wujka Morbiusa dopiero teraz, czyli późnym popołudniem. Morbius skontaktował się w jakiś magiczny sposób z Zephyrem z samego rana z zapytaniem, czy Caspian może dłużej u niego zostać. Nasz synek tak dobrze bawił się klockami swojego wujka, że postanowił szybko do nas nie wracać. Teraz jednak, gdy kucałam przed nim i go przytulałam, czułam ogromne szczęście. Gdy przypominałam sobie chwile zaraz po zajściu w ciążę, w których bałam się o to, jak będzie wyglądało moje życie z dzieckiem Arphisa, to aż nie mogłam poznać dawnej siebie. Wtedy byłam przerażona, ale dziś Caspian był moim największym szczęściem i nie wyobrażałam sobie, że mogłoby go z nami nie być. 

- Ślicznie wyglądasz, mamo! Czy idziemy dzisiaj do króla? 

Pokiwałam głową, przyjmując pocałunek od syna w czoło. 

- Tak, kochanie. Idziemy do króla. Za godzinę przyleci po nas jego smok i zabierze nas do pałacu.

- Smok?! Naprawdę?!

Przytaknęłam. Cieszyłam się, że chociaż on był zadowolony, podczas gdy ja drżałam ze strachu na myśl o tym, co nas czekało.

- Tak, Caspianie. Przyleci po nas smok, ale pamiętaj o tym, co ci mówiłam. Nie możemy w pełni ufać królowi. Musimy być ostrożni. Chciałabym, abyś w pałacu trzymał się nas. Będę trzymać cię za rękę przez cały czas, ale może zdarzyć się tak, że się zagapię i cię puszczę. Proszę cię tylko o to, abyś się nas pilnował, dobrze?

Caspian przytulił mnie mocno, wtulając łebek w zagłębienie między moją szyją i ramieniem. 

- Nie musisz się o mnie martwić, mamusiu. Jestem dużym chłopcem i dam sobie radę. 

Wtedy do pokoju wkroczył Zephyr. Spojrzał mi w oczy, a ja wstałam i obróciłam się wokół własnej osi, prezentując mu suknię. Caspian z zachwytu zaczął klaskać w dłonie, a ja zarumieniłam się, czując na sobie spojrzenie różowych oczu Zephyra. 

- Jak ci się podoba? Wiem, że sam wyczarowałeś tą suknię, więc musi ci się podobać, ale...

- Adoro, wyglądasz jak królowa.

Powiedzieć, że się zarumieniłam, to jak nic nie powiedzieć. 

Nie sądziłam, że pewnego dnia zakocham się w takim stworzeniu. Sądziłam, że będę miała normalnego ludzkiego chłopaka, ale życie przygotowało dla mnie inny scenariusz. Mimo, że na początku z nim walczyłam, tak z czasem pogodziłam się z życiem w krainie Arphisów. Miało mi ono wiele do zaoferowania. Owszem, wiele mi odebrało, ale czułam się podekscytowana. Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na ustach i cieszyłam się, patrząc na Zephyra. Dziś, zanim się obudził, zrobiłam nam śniadanie. Mój ukochany zbiegł do kuchni zaraz po tym jak się obudził w obawie, że uciekłam albo coś złego mi się stało, ale gdy zobaczył śniadanie dla dwojga, jego różowe ślepia się zaszkliły. 

UnderworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz