Burza rozpętała się na dobre i trwała ponad godzinę. Nigdy nie przeszkadzały mi grzmoty i pioruny, nawet jak byłem mały, ale trzeba przyznać, że tu, na otwartej przestrzeni, była potężniejsza niż w mieście i robiła wrażenie. W pewnej chwili nawet zacząłem się trochę bać, ale i ciocia, i Michał podchodzili do sprawy z pełnym spokojem, więc ja też wreszcie wyluzowałem. Pewnie przechodzili to nieraz i byli przyzwyczajeni. Ważne, że byłem w domu, a nie na zewnątrz.
– No, ledwo zdążyliście – powiedziała ciocia, nakładając nam jedzenie i patrząc na Michała z lekki wyrzutem.
– Sorry, nie jestem pogodynką – bąknął cicho jej syn, ale do mnie posłał szeroki uśmiech.
– Wszystko w porządku, ciociu – rzuciłem szybko żeby ratować sytuację. – Było fajnie, naprawdę. Michał pokazał mi całą okolicę. A rower wujka Stefana jest mega!
– To co, przeprowadzasz się? – zapytała ciocia i dopiero po chwili zrozumiałem, że to żart. Zaśmiałem się.
– Nie ma opcji. Może kiedyś, na starość...
– Uważasz, że jestem stara? – walnęła ciocia bez ostrzeżenia, a mnie zatkało. Po chwili jednak zaczęła chichotać.
– Spokojnie, tylko żartuję – zawołała. – Nie mam problemu ze swoim wiekiem. Wcale nie czuję się staro. Pod pewnymi względami chyba jestem nawet młodsza niż... eee...
– Moja mama? – dokończyłem za nią, bo chyba zrozumiała, że powiedziała za dużo i teraz zamilkła. Kłopot w tym, że miała sto procent racji. – Ja wiem o tym, ciociu. Ale przecież ona sama tak wybrała. Nikt jej tego nie kazał.
– Cóż, sporo w tym racji – westchnęła ciocia. – To my sami decydujemy, jacy i kim jesteśmy.
– Nie zawsze... – palnąłem ponuro zanim zdążyłem się powstrzymać.
Na szczęście ciocia nie zwróciła na to uwagi. Ale za to Michał obrzucił mnie uważnym spojrzeniem. Dokładnie takim samym, jak wtedy nad stawem.
Gdy dowlokłem się do pokoju, byłem już potwornie zmęczony. I właśnie wtedy zadzwoniła mama żeby odpytać mnie ze mszy. A kiedy już to durne przesłuchanie skończyło się, a mama się rozłączyła, pobiegłem pod prysznic, najpierw dokładnie sprawdzając, czy łazienka na pewno jest wolna. Była.
Po kąpieli, czysty i pachnący (nie na długo, bo mimo deszczu nadal było parno) ubrałem się w piżamę, usiadłem na łóżku i włączyłem telefon. Oczywiście na dzień dobry znowu zalały mnie powiadomienia z TikToków i innych podobnych gówien. Czy ci ludzie naprawdę nie mieli innego życia, a wszystko, co robili, było pod dyktando społecznościówek i musieli od razu to dokumentować? Najwidoczniej tak. No cóż, ja byłem inny, chociaż w domu sam często siedziałem godzinami na Instagramie lub TikToku. Ale bardzo mało publikowałem, więc moja liczba obserwujących nie powalała. Raczej byłem obserwatorem niż celebrytą i bardzo mi to odpowiadało. A biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich dni, chyba nawet lepiej, że tak właśnie było.
Zignorowałem powiadomienia i tak, jak wczoraj, odpaliłem Google, wracając do przerwanych poszukiwań. Zalogowałem się też na jakiś czat i choć nikomu nie odpowiadałem, jednocześnie pomijając wszelkie zboczone zaczepki, czytałem pilnie to, co się tam pojawiało. A było tego sporo. Liczba zalogowanych dobijała do tysiąca, a to był tylko jeden czat! Siedzieli na nim faceci w różnym wieku, o różnych profesjach, pracujący i uczący się, a nawet żonaci i z dziećmi. Jedni informowali, że lubią i laski, i kolesi (więc identyfikowali się jako biseksualiści), inni twardo obstawali przy homo. Było też wielu nastolatków, być może nawet w moim wieku, chociaż czat, rzecz jasna, oficjalnie był dla dorosłych.
CZYTASZ
Jeszcze zdążę cię odnaleźć (Poza nawiasem - Tom II)
General FictionDrugi tom cyklu "Poza nawiasem". Łukasz, siostrzeniec Tomasza z pierwszej części, to nastolatek, który dopiero niedawno odkrył, że jest inny niż większość jego kolegów... Żyje w konserwatywnej, homofobicznej rodzinie i wśród znajomych, dla których...