CZĘŚĆ II - Rozdział X

5 0 0
                                    

Przesiedzieliśmy w kawiarni ponad dwie godziny, zamawiając w międzyczasie kolejną kawę i następne ciastka. Naprawdę świetnie nam się gadało i gdyby nie zobowiązania Roberta, pewnie siedzielibyśmy tutaj dłużej.

– Naprawdę cię przepraszam – powiedział po raz kolejny. – Gdyby nie to, że moja mama ma spore problemy z chodzeniem, to odwołałbym to. No ale obiecałem jej tydzień temu i... sam wiesz.

– Robert, nie ma przecież żadnego problemu. Przestań mi się tłumaczyć – zaśmiałem się. – Myślę, że jeszcze będzie okazja pogadać. Nie na czacie. Na żywo.

– Serio tak uważasz? – zapytał z taką nadzieją w głosie, że nagle zobaczyłem w nim nastolatka. Uśmiechnąłem się szeroko.

– No jasne! – powiedziałem. – Chyba że tak naprawdę masz mnie dość i nie będziesz miał ochoty na kolejne spotkanie.

– O nie, nie ma takiej opcji – odparł zdecydowanie.

Wstaliśmy od stolika i zaczęliśmy się zbierać. Robert uparł się, że to on zapłaci i w żaden sposób nie udało mi się wyperswadować mu tego.

– Ty jeszcze nie pracujesz, więc nawet mnie nie denerwuj – uciął temat i przyłożył kartę do terminala.

Potem wyszliśmy na zewnątrz, prosto w popołudniowe słońce. W tym momencie ucieszyłem się, że jednak zdecydowałem się na letni strój, ale jednocześnie zrobiło mi się przykro, że musimy się rozstać. To były naprawdę fajne dwie godziny i byłem całkowicie zdecydowany to powtórzyć. Robert też trochę się ociągał.

– Wiesz co... – powiedział w pewnej chwili. – Zaparkowałem za bazyliką, przy ogólniaku, żeby nie cisnąć się autem do centrum. Na Piasta. To jakieś dziesięć minut drogi stąd, ale może... chciałbyś mnie odprowadzić? O której masz pociąg?

– Za ponad godzinę, więc nie ma problemu. Chętnie się przejdę – odpowiedziałem z uśmiechem.

Ruszyliśmy w stronę rybnickiej bazyliki, a Robert opowiadał mi trochę o swoich związkach z tym miastem.

– Najpierw chodziłem tutaj do technikum. Zresztą, będziemy je mijać – mówił. – W sumie nie wiem dlaczego tutaj, bo miałbym znacznie bliżej do Katowic, ale jakoś tak wyszło. No i w sumie nie żałuję, bo szkoła była nawet spoko. No i w większości męska.

Zaśmiałem się na tę uwagę, a on mrugnął do mnie okiem.

– Oczywiście musiałem bardzo uważać, bo gdyby ktoś coś zauważył, to równie dobrze mogłem dostać w ryj – dodał po chwili. – Ale, na całe szczęście, nic się nie wydarzyło.

– Byłeś wtedy z kimś? – zapytałem. Nie żebym był jakoś zazdrosny, tylko po prostu byłem ciekawy.

– Cóż... – odparł, lekko się czerwieniąc. – I tak, i nie. Wiem, dziwnie to teraz zabrzmiało, ale nie wiem jak to inaczej opisać. Był jeden chłopak, z równoległej klasy. Zaprzyjaźniliśmy się i często chodziliśmy potem na dyskoteki i do knajp. On był... znaczy, wydawało mu się, że jest gejem.

– Wydawało się? Nie rozumiem.

– Trochę ciężko to wytłumaczyć. W pewnym momencie zbliżyliśmy się do siebie. Zaczęło się od przypadkowego pocałunku, a potem poszło trochę dalej. Nie przespaliśmy się ze sobą, ale... cóż, było blisko. W każdym razie trwało to jakieś pół roku. A po tym czasie on nagle stwierdził, że jednak to był błąd i już nie chce. I że doszedł do wniosku, że jednak jest hetero.

– O... Strasznie dziwna sytuacja.

– Tak, dziwna. Uważam tak samo. No ale nie mogłem go przecież trzymać na siłę. Początkowo myślałem, że po prostu znalazł sobie innego faceta, a to była tylko taka głupia wymówka, ale kilka miesięcy później zobaczyłem go z jakąś dziewczyną. Później się z nią ożenił, a niedawno urodziło im się dziecko. Tak więc sam już nie wiem, co o tym myśleć.

Jeszcze zdążę cię odnaleźć (Poza nawiasem - Tom II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz