Gdy tylko włączyłem Internet, mój telefon zalała fala powiadomień z Fejsa, Instagrama i TikToka. Moi znajomi i wszyscy, których obserwowałem w serwisach społecznościowych, spamowali ile wlezie. W końcu były wakacje i każdy próbował poinformować cały świat, gdzie właśnie jest, co robi i jakie żarcie aktualnie wpieprza.
„Hej, to ja, Anka! Zgadnijcie gdzie właśnie jestem! Albo nie, sama wam powiem. Wyszłam właśnie z samolotu w pięknej Italii!".
Italii? Kto tak gada? Na pewno nie ta pusta i głupia dziewucha z ósmej B, którą zdążyło już zaliczyć z ćwierć liceum (do którego zresztą sama się wybierała po podstawówce, jak też i ja oraz połowa mojej obecnej szkoły). Może i była nawet ładna, ale rozumu to to nie miało za grosz.
„Dzisiaj napierdalamy dansy!".
To z kolei Krzysiek (albo Bober jak go nazywaliśmy, bo kiedyś, w pierwszej lub drugiej klasie, wystraszył się bobra kiedy byliśmy na wycieczce w ZOO). Sweet focia sprzed jakiejś dużej, kolorowej dyskoteki. I wielka ściema oczywiście. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wpuściłby tam czternastolatka.
„Jest gorąco, parno, nudno i w ogóle chujowo. I mam szlaban. RATUJCIE MNIE!!!".
Wiral najwidoczniej znowu coś zmalował i zamiast korzystać z wakacji, siedział zamknięty w swoim pokoju, zasyfionym zresztą jak zawsze. Na zdjęciu na Instagramie trzymał przed swoją pryszczatą gębą wyciętą z kartonu kratę. Niby że to więzienna...
Nie, wystarczy. Nie miałem na to dzisiaj ani siły, ani ochoty. Co mnie obchodziło ich życie i problemy? Miałem własne! W dodatku takie, których nigdy bym się nie spodziewał i z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. A z żadnym z nich – moich kolegów lub koleżanek, znajomych, tak z reala, jak i z Fejsa – nie mogłem na ten temat porozmawiać. Ani teraz, ani nigdy. Niech sobie mają szlabany, chodzą na dyskoteki, latają gdzie się tylko da, wpierdalają jakieś kraby, czy inne ośmiornice. Mnie to zupełnie nie interesowało, bo nikt nie mógł mi teraz pomóc.
Wyłączyłem wszystkie społecznościówki i wyciszyłem powiadomienia. Przyszedł czas, by zająć się sobą. Tylko o co zapytać? Gdzie wejść? Co sprawdzić? Nie miałem zielonego pojęcia, jak zacząć. Dotarło do mnie, że niemal każdy nastolatek, który podejrzewał, że jest homo, prawdopodobnie przechodził to samo, co teraz ja. Ale skoro tak było, to na pewno już dawno pojawiły się Internecie artykuły, jakieś poradniki, odpowiedzi... No właśnie, tego potrzebowałem przede wszystkim – odpowiedzi!
Odpaliłem Google i wklepałem najbardziej standardowe pytanie, jakie mogłem zadać: „Jak sprawdzić, czy jestem gejem?". Wyskoczyły mi dziesiątki stron. Od jakichś głupich testów osobowości, przez artykuły, wypowiedzi i filmy, po fundacje i stowarzyszenia zajmujące się tym problemem. Rzecz jasna, w wynikach pojawiły się też strony katolickie, ale te zamierzałem omijać szerokim łukiem (spokojnie mogłem sobie wyobrazić, co było tam napisane). W każdym razie źródeł było mnóstwo, więc zabrałem się do ich przeglądania. O, Kampania Przeciw Homofobii – to wyglądało zachęcająco. Centrum Dobrej Terapii? Może być. Queer.pl? Tak, to też się przyda. Setki, jeśli nie tysiące tekstów, wyznań, analiz, porad...
Położyłem się na łóżku i zacząłem czytać.
Na zewnątrz była już ciemna noc, gdy stwierdziłem, że najwyższy czas iść pod prysznic. Nie chciało mi się spać, ale spędziłem nad komórką dobrych kilka godzin (z krótką przerwą na kolację) i tak naprawdę wcale nie posunąłem się wiele dalej. Przejrzałem mnóstwo artykułów, zrobiłem nawet kilka totalnie bzdurnych testów, jakich jest wiele w Internecie. Z trzech wyszło, że jestem stuprocentowym pedałem, dwa pokazały, że jednak bi, a dwa inne, że wmawiam sobie jakieś głupoty, podczas gdy tak naprawdę interesują mnie laski i cycki (a w ogóle najlepszym kremem na zmarszczki jest ten a ten...). Nie, to był ślepy zaułek. Zwłaszcza że jeden z takich testów zrobiłem ponownie, podając zupełnie inne odpowiedzi, a podsumowanie okazało się identyczne. Czyli – krótko mówiąc – wielka ściema. Tak więc szukałem dalej. W pewnym momencie zahaczyłem nawet o jakiś czat dla gejów, ale po kolejnym pytaniu w stylu: „jesteś P, czy A?", „To co, spotkanko i bzykanko?", „Dasz się rozdziewiczyć?", stwierdziłem, że to nie był dobry pomysł. Tam nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc, za to wszystkim chodziło tylko o ruchanie. A od tego byłem bardzo daleki. Ok, zdążyłem się już dowiedzieć, że „A" to aktyw, a „P" pasyw, czyli rola podczas seksu analnego (tak, o tym też czytałem), jednak zdecydowanie nie miałem zamiaru testować tego w realu. No i kogo oni chcieli przelecieć? Czternastolatka? A może tak najpierw randka z prokuratorem?...
CZYTASZ
Jeszcze zdążę cię odnaleźć (Poza nawiasem - Tom II)
Ficción GeneralDrugi tom cyklu "Poza nawiasem". Łukasz, siostrzeniec Tomasza z pierwszej części, to nastolatek, który dopiero niedawno odkrył, że jest inny niż większość jego kolegów... Żyje w konserwatywnej, homofobicznej rodzinie i wśród znajomych, dla których...