CZĘŚĆ I - Rozdział IV

14 2 0
                                    

Michał bardzo się zmienił odkąd widziałem go ostatnim razem. W sumie nic dziwnego – dla nastolatka dwa lata to sporo. Już wtedy był wysoki, ale wówczas posturę miał typowego piętnastolatka. Teraz na pewno miał ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, a poza tym widocznie zmężniał, chociaż nadal był szczupły. Czarna, sportowa koszulka bez rękawów, którą miał na sobie, była mokra od potu i kleiła się do jego ciała, co podkreślało wyraźnie wypukłą klatkę piersiową i płaski brzuch. Z kolei gołe ramiona miał wyrzeźbione, choć bez przesady. Ponieważ ubrany był w krótkie spodenki, wyraźnie widziałem szczupłe, ale umięśnione nogi, co świadczyło, że albo biega, albo sporo jeździ na rowerze. I był bardzo przystojny... Nie mógłbym temu zaprzeczyć, nawet gdybym bardzo chciał. Długie do ramion, niemal czarne i mokre w tej chwili włosy, z lekko przekrzywionym przedziałkiem na środku, miał rozpuszczone i zarzucone z jednej strony za ucho, w którym z kolei czernił się mały, okrągły kolczyk. Nie ulegało wątpliwości, że moi rodzice nigdy nie pozwoliliby mi ani na długie włosy, ani tym bardziej na kolczyk. Widocznie jednak ciocia Olga była bardziej postępowa. Generalnie, gdy tak patrzyłem na Michała, stwierdziłem, że kogoś mi przypomina. Za nic jednak nie mogłem określić kogo. Może dlatego, że w ogóle trudno było mi zebrać myśli, bo... zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego! Nieoczekiwanie oblała mnie fala gorąca, zacząłem szybciej oddychać, a tam na dole... zdecydowanie działo się coś, czego się nie spodziewałem! Nie miałem zielonego pojęcia, co się ze mną wyprawia i dlaczego! Na szczęście nadal miałem w ręce swoją torbę, która skutecznie zasłaniała mnie od pasa w dół.

– O! Popatrzcie, kto wrócił do domu! – zawołała ciocia Olga z przekąsem, ale jednocześnie uśmiechnęła się do syna.

– Mamuś, weź! Przecież mówiłem, że wychodzę tylko na chwilę. Sylwia panikowała, że jej komp padł, a wystarczyło tylko zresetować i ustawić jedną rzecz w BIOS-ie – odparł Michał, wchodząc do pokoju i rzucając na mnie okiem. – Cześć, młody! Słyszałem, że przez najbliższy tydzień będziesz mi siedział na głowie.

To stwierdzenie wyrwało mnie ze stanu, w którym tkwiłem – czyli gapienia się na niego jak wół na malowane wrota. No tak, przecież to był właśnie mój wredny kuzynek... Na pewno nie był zadowolony z mojej obecności w tym domu i perspektywy spędzenia ze mną najbliższego tygodnia. Pewnie miał inne plany, które właśnie mu rozwaliłem. Aczkolwiek musiałem przyznać, że w jego głosie nie usłyszałem typowej dla niego i doskonale przeze mnie pamiętanej wyższości. Po prostu to powiedział i tyle.

– No... eee... tak. Cześć – wyjąkałem, spuszczając wzrok. Z ulgą stwierdziłem, że cokolwiek stało się ze mną przed chwilą, już mijało.

– Jasne, pielgrzymka, co? – rzucił Michał nieco uszczypliwie, wymieniając jednocześnie szybkie spojrzenie z matką. – Mnie by się na pewno nie chciało. Ale zdaje się, że ty masz więcej rozumu niż...

– Michał! – przerwała mu ciocia wyraźnie wzburzona. – Ile razy ci mówiłam, żebyś myślał nad tym, co mówisz i szanował przekonania innych? Zapominasz się. Jeszcze jeden taki tekst i kolację zrobisz sobie sam.

– Tak jakby to było pierwszy raz... – powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko i... puszczając oko do matki. – Idę pod prysznic. Tam na zewnątrz jest piekło, a wracając, cisnąłem na rowerze pod górę. Potem pogadamy.

To powiedziawszy, wyszedł. Po chwili usłyszałem, że wchodzi do swojego pokoju. W tym czasie ciocia Olga pokręciła głową, westchnęła cicho, a potem popatrzyła na mnie.

– Widzisz, co ja z nim mam? – rzuciła. – Wam się zawsze wydaje w pewnym wieku, że pozjadaliście wszystkie rozumy i wszystko wam wolno. Mam nadzieję, że przynajmniej z tobą nie będę miała takich problemów.

Jeszcze zdążę cię odnaleźć (Poza nawiasem - Tom II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz