Następnego dnia rano przebudziłam się w hotelu. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a to wszystko przez ten wczorajszy płacz. A z jakiego powodu płakałam, to nawet sama nie wiem. Byłam po prostu wyprowadzona z równowagi.
Gdy tylko wzięłam do ręki telefon, zobaczyłam ogromną ilość nieodebranych połączeń i wiadomości. Dzwonił Harry, dzwonił Louis, Niall, Igor dzwoniła nawet Taylor. Ale i tak najwięcej połączeń miałam od Dawida. Jeśli ci debile zadzwonili do niego i o wszystkim powiedzieli, to naprawdę nie ręczę za siebie. On pewnie w tej Polsce odchodził od zmysłów.
Jako do pierwszej osoby odezwałam się właśnie do Dawida. Napisałam mu SMS-a, żeby go uspokoić. I akurat, gdy go wysłałam, zadzwonił do mnie Harry.
Kategorycznie nie chciałam z nim rozmawiać, więc nie odebrałam. Ale gdy zadzwonił Liam, nie miałam sumienia go zamartwiać.- Słucham - odezwałam się zaspanym głosem.
- Paulina, jeny, odebrałaś wreszcie!
- Tak, też się cieszę - mruknęłam.
- Czemu nie wróciłaś? Wszyscy się tu martwiliśmy.
- Przepraszam, po prostu chciałam odpocząć, uspokoić się trochę.
- Gdzie jesteś?
Na to pytanie akurat nie miałam najmniejszej ochoty odpowiadać.
- Nieważne. I jak z tym koncertem Taylor? - zapytałam.
- Nie znaleźliśmy nikogo, kto może jej pomóc.
- A kiedy jest ten koncert? - westchnęłam. No dalej Paula, bądź dobrą przyjaciółką.
- Dzisiaj wieczorem, zaczyna się o 17.
Spojrzałam na zegarek. Było już dobrze po trzynastej. Nie myślałam zbyt długo nad decyzją.- Przekaż Harremu, żeby wybrał piosenki na support. Myślę, że powinnam się wyrobić z powrotem do Londynu - powiedziałam zdecydowana, podnosząc się z łóżka. Miałam mało czasu.
- Naprawdę pomożesz Taylor? - zapytał z niedowierzaniem. - Zaraz, zaraz... Jak to "wyrobisz się z powrotem do Londynu."?! To gdzie ty jesteś?!
- W Birmingham. To długa historia. Zbieram się i wracam do Londynu, a ty wyślij mi informacje, co do koncertu.
- Okey. Tylko proszę cię, bądź ostrożna.
- Zawsze jestem.
***
Jeszcze będąc w hotelu, zebrałam jak najszybciej swoje rzeczy, wymeldowałam się i ruszyłam w drogę powrotną. Nawet nic nie zjadłam, a jedynie wzięłam sobie coś na drogę.
Z Birmingham do Londynu było 126 mil, więc czekały mnie około dwie i pół godziny jazdy.W drodze napisałam jeszcze do Liama, żeby przywiózł mi jakieś ubrania, bo ja nie zdążę wrócić do domu. Wyszłam stamtąd w samych dresach, a to raczej nie był zbyt odpowiedni strój na granie koncertu.
Oczywiście jeszcze przy wyjeździe z Birmingham musiały mnie spotkać korki. I to jakie korki! Już na samym początku drogi powrotnej miałam wątpliwości, czy zdążę.
Ale jednak ostatecznie nie zajęło to tak długo, a potem pędziłam już autostradą. Na wjeździe do Londynu też ulice nie były takie też znowu opustoszałe, ale o godzinie 16:46 pojechałam pod stadion, na którym grany miał być koncert.
Jak najszybciej wysiadłam z samochodu i pobiegłam do wejścia. Było mało czasu. Odnalezienie Taylor, która oczywiście siedziała w swojej garderobie ze swoją wizażystką, nie było aż takie trudne.- Jestem! - krzyknęłam, wchodząc do pomieszczenia. Taylor niemal od razu poderwała się z miejsca i podbiegła do mnie, a zaraz potem przytuliła mnie.
CZYTASZ
Music was the Beginning [H.S.]
FanfictionMuzyka była dla nich początkiem, ale co będzie końcem? Czy muzyka da radę połączyć dwa na pozór szczęśliwe serca, które tak naprawdę są samotne? Dowiecie się tego czytając "Music was the Beginning" Jak odzyskać to co zostało utrac...