Rozdział 38.

889 51 8
                                    

- Jutro wylatuję do LA - powiedział Harry, po długiej chwili ciszy, gdy po prostu nie odzywając się do siebie, leżeliśmy przytuleni. Harry leżał zaraz za mną i od jakiegoś czasu bawił się moimi włosami. 
Nie odpowiedziałam mu od razu. Po prostu w mojej głowie, w momencie gdy to usłyszałam powstał tak wiele myśli, że nie wiedziałam, której się trzymać. Z jednej strony ucieszyłam się, że Harry na poważnie zaczyna pracę nad swoją muzyką, ale też smucił mnie fakt, że będzie nas dzielić taka odległość.

Kiedy przez kilka kolejnych minut nadal nie powiedziałam ani słowa, Harry znów spróbował.

- Nie będzie mnie tylko tydzień. Zaraz potem do ciebie wracam. A następnym razem pojedziemy tam razem. Obiecuję.

Po tych słowach odwróciłam się i wtuliłam twarzą w jego klatkę piersiową. Czułam jak bije jego serce i jak miarowo oddycha.

- Jeśli tylko mnie tam ze sobą zabierzesz - mruknęłam. Miałam zamknięte oczy i czułam już jakbym lada chwila miała zasnąć.

- Chciałabyś może gdzieś ze mną wyjechać? - zapytał nagle i to pytanie sprawiło, że momentalnie przestałam myśleć o spaniu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego twarz. Myślałam, że może żartuje, ale wyglądał na całkiem poważnego. - Może nie teraz, w tym momencie. Ale jeśli już skończę prace nad płytą, ty skończysz rok na studiach... Wtedy moglibyśmy pojechać gdzieś, gdzie mielibyśmy czas tylko dla siebie.

Myślałam, że się przesłyszałam. Nigdy nawet bym nie pomyślała, że Harry będzie chciał gdzieś pojechać razem ze mną.

- Naprawdę chciałbyś? - zapytałam zdziwiona. Nie oczekiwałam takiej propozycji z jego strony.

- W końcu jesteśmy razem, prawda? A ja chciałbym spędzić po prostu miłe wakacje z moją dziewczyną - wtulił nos w moje włosy, a ja przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Mało nie zaczęłam tam skakać z radości, gdy usłyszałam, jakim mianem mnie określił. Był to pierwszy raz, kiedy Harry otwarcie nazwał mnie swoją dziewczyną, a naszą relację związkiem. Mogłabym w tamtym momencie krzyczeć z radości i szczęścia, które Harry wywołał wypowiedzeniem tylko tych kilku krótkich słów. 

*****

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Będąc jeszcze zaspaną, obróciłam się w stronę, z której dochodziła muzyka. Jednak w tym samym momencie przestała grać, a ja poczułam, że ktoś obok wstaje z łóżka. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który starał się po cichu wyjść z pokoju. Pewnie nie wiedział jeszcze, że już się obudziłam.

Kiedy opuścił pokój, sięgnęłam po swój telefon. Było kilka minut przed jedenastą. Zza drzwi słyszałam cichy głos Harrego.

Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie spodnie i bluzkę, które wczoraj z siebie zdjęłam. Przeczesałam włosy palcami i ruszyłam do tych samych drzwi, przez które wyszedł Styles.

Kilka metrów za nimi, w głębi korytarza zobaczyłam go, nadal rozmawiającego przez telefon. Uśmiechnął się na mój widok, kiedy ja oparłam się ramieniem o ścianę.

Obserwowałam, jak spaceruje po korytarzu w tę i z powrotem, słuchając osoby po drugiej stronie słuchawki. Prawie w ogóle się nie odzywał, za to często przewracał oczami i delikatnie kiwał głową.

Nieprzerywając rozmowy podszedł do mnie i pocałował. Przerwał pocałunek dopiero wtedy, gdy ktoś, z kim rozmawiał, oczekiwał od niego odpowiedzi.

- Tak, o szesnastej będę już na lotnisku - odpowiedział komuś, patrząc przenikliwie w moje oczy. Chyba chciał zobaczyć moją reakcję. Jednak ja byłam już przygotowana na to, że Harry dzisiaj mnie opuści i nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia.

Harry pożegnał się ze swoim rozmówcą i schował telefon do kieszeni spodni. Musiał nie spać dłużej niż ja skoro był już ubrany.

- Wyspałaś się? - zapytał, opierając swoje czoło o moje. Spojrzałam w jego zielone oczy, w które mogłabym wpatrywać się bez końca. Nie tracąc czasu na odpowiedz, po prostu zamknęłam oczy, delikatnie kiwając głową. - Będziemy musieli się zbierać, bo muszę jeszcze wpaść do domu po walizkę.

- Okey. Jeśli chcesz, możemy jechać już teraz - wzruszyłam ramionami, gdy on odsunął się ode mnie na dosłownie kilkanaście centymetrów i złapał moją rękę. 

Harry zdążył jeszcze oprowadzić mnie po reszcie domu zanim go opuściliśmy. Musiałam przyznać, że wyglądał ładnie, ale nadal brakowało tutaj jakiejś osobowości, poczucia, że jest tu przytulnie, że ktoś tu mieszka i opiekuje się tym miejscem. Jednak byłam przekonana, że jeśli Harry kiedyś tutaj zamieszka na stałe, to wszystko się zmieni. 

W drodze powrotnej nie rozmawialiśmy, ale za to śmieliśmy się za każdym razem, gdy nasze spojrzenia się spotykały. Nie chciałam odwracać uwagi Harrego od ulicy, więc odwróciłam głowę w stronę swojego okna i zasłoniłam twarz włosami. Ale nawet mimo to na moich ustach czaił się radosny uśmiech spowodowany obecnością Harrego. 

- Kiedy wrócę, obiecuję, że spędzimy ze sobą dużo czasu - powiedział, gdy wchodziliśmy do domy chłopaków po półgodzinnej podróży samochodem. Trzymając mnie za rękę prowadził mnie po schodach do mojego pokoju. - Jeszcze nie wyleciałem, a już mam ochotę wracać. 

- Nie przesadzaj, to tylko tydzień - odpowiedziałam mu z uśmiechem, gdy zaraz po wejściu do mojego pokoju oparł mnie o ścianę obok drzwi. - Nawet nie zauważysz, jak szybko to minie. 

Nie odpowiedział. Po prostu mnie pocałował. 

Spędziliśmy pozostały nam czas na zwykłym wygłupianiu się. Dodawaliśmy głupie filmiki na mojego snapa i zdjęcia na nasze instagramy. Na naszych twitterach pojawiło się kilka tajemniczych wpisów, które zaciekawiły większość naszych obserwatorów. A my śmieliśmy się w niebogłosy, dobrze się ze sobą bawiąc. Byliśmy szczęśliwi. 

Na kilka minut przed piętnastą Harry poszedł do swojego pokoju po walizkę. Spakował do niej kilka dodatkowych rzeczy i razem wyszliśmy z domu. Oczywiście wsiedliśmy z powrotem do czarnego Audi Harrego i odjechaliśmy w stronę lotniska. Myślałam, że Styles będzie wolał, żebym została w domu, zamiast jechać go odwieźć, ale uparł się na to, więc pojechałam razem z nim. 

Po drodze mało rozmawialiśmy. Harry był skupiony na prowadzeniu, a ja na przyglądaniu się jemu, gdy kierował. Teraz w końcu mogłam robić to bez żadnego zawstydzenia, gdyby to zauważył. 

Na lotnisku znaleźliśmy się dziesięć minut przed szesnastą. Pamiętałam, że o tej godzinie się z kimś tam umówił. Gdy tylko zaparkował przed budynkiem, spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Nie chciał mnie zostawiać, ja też nie chciałam, żeby leciał, ale skoro tak miał tworzyć swoją płytę, to nie mogłam go zatrzymywać. Miał tam tylko nagrać kilka piosenek w studio i wrócić do Londynu. Nie było to nic strasznego. 

Patrzeliśmy na siebie aż ja nie ruszyłam się i nie wyszłam z samochodu. Harry zrobił to samo. Wyjął walizkę z bagażnika i podszedł z nią do mnie. Znów miał na twarzy uśmiech, a w lewej ręce trzymał kluczyki od swojego samochodu. 

Pomachał mi nimi przed twarzą, mówiąc: 

- Pamiętaj, że bardzo ci ufam - zaśmiał się, kładąc kluczyki na mojej dłoni. 

Potem już tylko się przytuliliśmy i tak wyglądało całe nasze pożegnanie. On odszedł w kierunku lotniska, a ja wsiadłam do samochodu, skąd obserwowałam go. Gdy zniknął za drzwiami lotniska po prostu stamtąd odjechałam. 

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz