Rozdział 48.

757 45 3
                                    

Maraton 2/4

*dwa dni później*

Obudziłam się, słysząc jakieś dźwięki w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Nawet nie miałam siły otwierać oczu, więc po prostu zaczęłam poruszać ręką wokół siebie, by przynajmniej trochę przypomnieć sobie, gdzie jestem. Skończyło się na tym, że wyczułam dookoła tylko pościel, którą zostałam przykryta. Jednak po odczekaniu chwili poczułam, że czyjaś dłoń ściska moją. Wtedy już momentalnie otworzyłam oczy, żeby zobaczyć przed sobą Louisa ze smutną miną.

- Przepraszam - wyszeptał, będąc chyba zbyt zamyślonym, żeby powiedzieć to pełnym głosem.

- Za co? - zdziwiłam się i chciałam powoli usiąść na łóżku, ale mimo to zrobiłam to tak szybko, że zakręciło mi się w głowie.

Wykorzystałam chwilę, gdy on speszony spoglądał na nasze ręce, żeby rozejrzeć się po pokoju. Nie pamiętałam tego miejsca, byłam w nim pierwszy raz w życiu, ale przypomniało mi się, co robiłam przez ostatnie dwa dni.

- Za to, - głos Lou zmusił mnie, by na niego spojrzeć - że wiedziałem, że jesteś zakochana w tym debilu i że mogłem spodziewać się, że ona tam z nim będzie, a jednak pozwoliłem ci tam z nami pojechać. - Starał się jak najbardziej unikać mojego wzroku - Marny ze mnie przyjaciel.

Kiedy Lou wspomniał o Harrym, (choć unikał tego tematu jak ognia przez ostatnie dwa dni) ponownie poczułam ten smutek, który towarzyszył mi od momentu, w którym opuściłam hotel. Jednak jego ostatnie słowa sprawiły, że poczułam się winna. Winna tego, że pozwoliłam, by obwiniał się za to, że pojechałam tam i zobaczyłam prawdę. Nie mogłam pozwolić,żeby Lou czuł się winny tego, że jego przyjaciel nie potrafił powiedzieć mi prawdy.

- Hey, - zmusiłam go do spojrzenia na mnie - nie mów tak - powiedziałam, ściakając jego dłoń, żeby jakoś go pocieszyć. On robił to od dwóch dni, więc teraz nadszedł czas, żeby mu się odwdzięczyć. - Jeśli mam być z tobą szczera, to od momentu, w którym wyszło na jaw, że Harry spędził noc z Kendall w Nowym Jorku, wiedziałam, że są parą i że to nie była zdrada tylko wymiana na kogoś lepszego. Zobaczenie ich razem było dla mnie bolesne, ale wcale nie było zaskoczeniem.

- Nie mów, że Kendall jest lepsza. Może jest miła i ładna, ale nawet nie umywa się do ciebie.

Spojrzałam gdzieś w bok, bo nie wiedziałam, co miałabym odpowiedzieć.

- Od jak dawna wiesz? - zmieniłam temat.

- W sumie to od momentu, w którym Harry pierwszy raz cię przy nas pocałował. Już wtedy było po tobie widać, że dużo to dla ciebie znaczyło. 

- Szkoda, że tylko dla mnie - szepnęłam do siebie, ale Lou i tak to usłyszał.

- Nie chcę go bronić, bo na to nie zasłużył, ale wydaje mi się, że ty też coś dla niego znaczysz. Może nie tyle, co on dla ciebie, ale jednak widać, że zależy mu na tobie. Inaczej nie wydzwaniałby do mnie razem z chłopakami, żeby wiedzieć, co się z tobą dzieje.

Wiem, że nie kłamał, bo Lou nie mógłby mi tego zrobić, na pewno nie w takim momencie. Ale wiadomość o tym, że Harry jednak nie ma mnie kompletnie w dupie, nie ucieszyła mnie tak bardzo jak myślałam. 

- Gdzie w ogóle jesteśmy? - zapytałam i czekając na odpowiedź odkryłam z siebie kołdrę. 

- W mieszkaniu Eleanor. Nie chciałaś wczoraj wracać do domu, więc El zaprosiła nas do siebie.

Pamiętam, że Eleanor była z nami wczoraj na imprezie. Z resztą to ona najbardziej pomagała mi, żebym zapomniała choć na jakiś czas o tym, co się wydarzyło. Piła razem ze mną, tańczyła na stole, krzyczała razem ze mną, gdy wracałyśmy pustymi ulicami.

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz