Rozdział 13. (68)

620 43 26
                                    

Podążałem za nią do jej samochodu. Nie był to mój wymarzony środek transportu, ale nie miałem innego wyjścia. Nie miałem ochoty tłuc się przez pół miasta i co moment być zatrzymywanym przez fanów. Nie dzisiaj. 

Więc powrót do hotelu z nią był jedyną ewentualnością. Tym bardziej, że Louis chciał, żebyśmy wrócili razem, bo bał się o swoją przyjaciółkę, a jednak uznał, że ja jestem dla niej mniejszym zagrożeniem niż jakiś gwałciciel w ciemnej uliczce. Nie ważne, że przecież ona wracała samochodem, więc to ja byłbym bardziej narażony na jakiś napad niż ona. Rozumowanie Louisa jest odwrotne. 

Dlatego też właśnie wsiadałem do białego audi. Wiedziałem, że nie mogło być jej. Nie miała powodu, żeby mieć w Stanach swój samochód, więc musiał on należeć do jakiejś wypożyczalni. Nie było innej opcji. 

- Czy to na pewno bezpieczne, żeby z tobą jechać? - zapytałem, gdy oboje siedzieliśmy w środku i dziewczyna miała właśnie odpalić auto. 

- A co, boisz się, że nie potrafię jeździć samochodem? - wcale nie była zdziwiona moimi słowami. 

- Nigdy wcześniej z tobą nie jechałem, więc nie wiem, czy dobrze na tym wychodzę, że wsiadłem z tobą do jednego samochodu - stwierdziłem, spoglądając na nią przez moment. Nie było widać po niej ani cienia zdenerwowania. 

- Nie powiedziałabym, że nigdy ze mną nie jechałeś - odpowiedziała pewnie, po czym ruszyła z miejsca parkingowego. 

Nie odpowiedziałem jej tylko dlatego, że nie miałem pojęcia, o czym mówiła. Przecież byłem pewny, że zawsze, gdy jechaliśmy razem samochodem, to ja kierowałem. Nie było przecież takiej sytuacji, żeby ona prowadziła. 

Więc o cholerę jej teraz chodziło?

Ponownie na nią zerknąłem, ale jej mina nic nie zdradzała. Była cholernie skupiona na drodze i miała spokojny wyraz twarzy. Nic nie dało się wyczytać. 

- Jak rozmowa z Louisem? Mam nadzieję, że powiedział ci, że zostaję w hotelu na noc? - zapytała w pewnym momencie tak niespodziewanie, że prawie podskoczyłem na fotelu na dźwięk jej głosu. 

- Jaka rozmowa z Louisem? - udałem głupiego, przy okazji pomijając drugą część jej wypowiedzi. 

- Błagam cię, Styles, nie próbuj mnie oszukiwać. Wiem, że Louis wysłał mnie po tą rąbaną kawę tylko po to, żeby mógł z tobą spokojnie porozmawiać - stwierdziła spokojnie, nawet na moment nie odwracając spojrzenia z drogi przed sobą. 

- Wysłał cię po kawę, bo może chciał się jej napić? - zapytałem ironicznie. 

Wtedy odwróciła się do mnie na moment i jedynie zdążyłem zauważyć jej uśmiech, gdy znów odwróciła głowę, by patrzeć na ulicę.

- Styles, proszę cię, przecież oboje wiemy, że Lou nienawidzi pić kawy - powiedziała. 

I w tamtym momencie zacząłem się zastanawiać, czy to, co powiedziała do mnie na szpitalnym korytarzu, być może nie było prawdą. Czy może naprawdę nie znała mnie tak dobrze, jak chociażby Louisa. 

Całym sobą trzymałem się nadziei, że nie. 

***********

- Ja wychodzę! - zawołałem do chłopaków jakieś dwa dni później, zbierając wszystkie potrzebne mi rzeczy. 

- Gdzie ty się teraz wybierasz, Styles? - zawołał za mną Liam, gdy już wychodziłem z tourbusu. - Za dwie godziny mamy próbę!

- Spokojnie, zdążę - odkrzyknąłem mu, wsiadając już do taksówki.

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz