*dwa tygodnie później*
Dwugodzinna podróż samolotem i znalazłam się w Wielkiej Brytanii, a konkretnie na lotnisku w Londynie. Stamtąd, zgodnie z obietnicą, odebrać miał mnie Niall. Na tyle, na ile znałam blondyna z opowieści Directioners, to jest on bardzo roztrzepany, więc wolałam podchodzić do jego obietnicy dość ostrożnie. Kiedy tylko znalazłam się na lotnisku, postanowiłam zadzwonić do Irlandczyka. Odebrałam swój bagaż i kierując się do wyjścia, wybrałam numer Nialla.
- Tak? - usłyszałam po chwili jego zaspany głos.
- Wiedziałam, że zapomnisz - zaśmiałam się, a sekundę później usłyszałam odgłos czyjegoś upadku. Zapewne to Niall spadł z łóżka. Dzięki temu zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej.
- Jeny, zaspałem! Poczekaj, już po ciebie jadę! - zawołał, a ja usłyszałam w tle głośne śmiechy chłopaków.
- Nie fatyguj się. Przyjadę taksówką, tylko podaj mi adres.
- Wyślę ci SMSem. Ale naprawdę bardzo cię przepras... - znowu zaczął swoje, ale nie pozwoliłam mu kontynuować.
- W ramach zadośćuczynienia możesz po mnie wyjść przed dom - powiedziałam.
- Nie ma sprawy! - zawołał i rozłączył się.
Pokręciłam głową w rozbawieniu i ruszyłam do postoju taksówek. Na moje szczęście mogłam od razu wsiąść do jednej z nich. Przekazałam kierowcy adres, który otrzymałam od blondyna, a on od razu udał się w tamtą stronę. W drodze do domu chłopaków miałam okazję poinformować moją przyjaciółkę i inne ważne dla mnie osoby o tym, że jestem już bezpieczna w Londynie. Oczywiście wszyscy pewnie siedzieli w moim domu z telefonami w ręku, czekając na wiadomość ode mnie.
Gdy po 20 minutach taksówkarz zatrzymał samochód pod domem chłopaków, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Spodziewałam się dużego domu, ale nie spodziewałam się, że będzie tak ogromny.
Przed bramką zauważyłam Nialla, opierającego się o mur ogradzający ich posiadłość. Wysiadłam z taksówki, a przyjaciel pomógł zabrać mi moją walizkę. Zapłaciłam kierowcy za usługę i chwilę później czule witałam się z Horanem. Wyściskał mnie na każdy możliwy sposób, a dopiero potem wziął moją walizkę i zaprowadził mnie do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg, usłyszałam głośne śmiechy moich przyjaciół, choć żadnego z nich nie widziałam. Po cichu zdjęłam buty i razem z Niallem udałam się do salonu. Tam zastałam resztę chłopaków. Louis i Harry siedzieli do mnie tyłem, więc postanowiłam to wykorzystać. Pokazałam Liamowi, aby był cicho i na palcach podeszłam do śmiejącej się dwójki. Jednak ostatecznie postanowiłam oszczędzić Lou. Nachyliłam się nad Harrym i krzyknęłam mu wprost do ucha:
- Dzień dobry!
Harry tak bardzo się wystraszył, że najpierw podskoczył, a chwileczkę później wylądował na podłodze. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Z wyjątkiem jego oczywiście.
- Nie śmieszne - powiedział obrażony Styles, podnosząc się z podłogi.
- Uwierz, że tak i to bardzo. Żałuj, że nie widziałeś swojej wystraszonej miny - Liam próbować opanować śmiech, ale gdy spojrzał na Harrego zaczął śmiać się jeszcze bardziej.
- Dobra, spokój! - powiedziałam, próbując złapać oddech. Ja jestem tu od niecałych dwóch minut, a już zapomniałam jak się oddycha.
- Każesz nam się uspokoić, a sama śmiejesz się coraz bardziej - zauważył Liam, który był najspokojniejszy z nas wszystkich.
Wzięłam głęboki oddech i już miałam odpowiedzieć Liamowi, ale przerwał mi krzyk z holu:
- Harry, kochanie!
CZYTASZ
Music was the Beginning [H.S.]
FanfictionMuzyka była dla nich początkiem, ale co będzie końcem? Czy muzyka da radę połączyć dwa na pozór szczęśliwe serca, które tak naprawdę są samotne? Dowiecie się tego czytając "Music was the Beginning" Jak odzyskać to co zostało utrac...