Rozdział 53.

780 49 5
                                    

Maraton 2/4

- Gdzie jest Niall, do cholery?! - krzyczałam, stojąc na korytarzu. Blondyn jeszcze chwilę temu błagał mnie o pomoc, a teraz dosłownie gdzieś zniknął.

- U Seleny w pokoju. Pomaga mu wybrać krawat na galę - powiedział spokojnie Liam, przechodząc obok mnie. Wracał do siebie, ubrany i gotowy do wyjścia.

- To po jaką cholerę zawracał mi głowę? - mruknęłam, zawracając się, żeby wrócić do swojego pokoju. Oni w większości byli gotowi, a ja byłam jeszcze w kropce.

- Hey, Paula - zawołał jeszcze za mną Li, gdy łapałam już za klamkę od drzwi. - Nie stresuj się tak. Uwierz mi, na pewno wszystko wyjdzie idealnie.

- Mam taką nadzieję - odpowiedziałam z westchnieniem i weszłam do środka.

Otworzyłam moją szafę po raz kolejny i zaczęłam znów przeglądać wszystkie ubrania po kolei, mając nadzieję, że wreszcie się na coś zdecyduję. Przekopuję po raz trzeci moje rzeczy, żeby coś znaleźć, a potem stwierdzam, że nie będę się zbytnio stroić. Wystarczy, że moja kreacja na występ jest oszałamiająca, więcej nie potrzebuję.

Dlatego też kilkanaście minut później poszłam do pokoju Seleny, który zajmowała na czas pobytu w Londynie, ubrana w granatowe rurki, jasną koszulą wkasaną delikatnie w spodnie i czarną skórzaną kurtkę. Tyle jeśli chodzi o mój elegancki ubiór. Jedyne co było do mnie niepodobne to fakt, że założyłam do tego czarne szpilki, których nie darzę sympatią.

- I jak, gotowa? - zapytałam, wchodząc do pokoju Seleny.

Stała do mnie tyłem, a gdy się odwróciła z uśmiechem na twarzy, pomyślałam, że ona chyba nie mogłaby wyglądać piękniej. Miała na sobie moją suknię, którą właśnie na galę kupiłam razem z Kendall. Oddałam ją jej, bo nie chciałam zakładać na galę sukienki, a na występ znalazłyśmy z Gomez coś bardziej odpowiedniego. Takim właśnie cudem ta śliczna suknie znalazła się w posiadaniu Seleny.

- Ślicznie wyglądasz - przyznałam.

- Ty też niczego sobie - uderzyła mnie przyjacielsko w ramię, przechodząc obok - to jak, jedziemy już? -dodała, wychodząc z pokoju.

Ruszyłam za nią.

Na miejsce, w którym odbywała się gala, ja i Selena dotarłyśmy razem z Niallem. Lou, Li i Styles pojechali oddzielnie drugim samochodem. Przez całą drogę Selena i Niall, którzy razem siedzieli z przodu, rozmawiali o nadchodzącej gali. Wyglądali na kompletnie wyluzowanych, co było przeciwnością mnie. Ja siedziałam tam z tyłu i z każdą chwilą nabierałam coraz większego zdenerwowania. To miał być mój pierwszy raz na czerwonym dywanie i pierwszy występ na takiej uroczystości. Stresowałam się i to cholernie.

Gdy byliśmy już na miejscu wzięłam głęboki wdech zanim wysiadłam z samochodu, a potem był już błysk fleszy. Widziałam wysiadającą Selenę z Horanem, Stylesa z Kendall i Louisa z Eleanor, która tak samo jak ja nie wyglądała na najszczęśliwszą. Jednak mimo niezadowolenia starała się robić dobrą minę do złej gry.

Oni wszyscy ruszyli parami po czerwonym dywanie, ja poszłam za nimi, choć musiałam wyglądać trochę żałośnie, idąc sama na końcu. Ale tak jak El, uśmiechałam się i nie dałam po sobie poznać, że mi głupio.

Aż do momentu, gdy ktoś złapał moją dłoń.

A dokładniej był to Liam.

- Nie pozwolę ci iść samej - rzucił, w woli wyjaśnienia.

W sumie nie miałam nic przeciwko.

- A gdzie Sophia? - zapytałam, nachylając się do niego, żeby nikt nie zauważył naszej krótkiej rozmowy.

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz