Rozdział 49 cz.1/2

745 45 5
                                    

Maraton 3/4

- Naprawdę chcesz to zrobić? - zapytał Lou, gdy ja chodziłam po swoim pokoju w poszukiwaniu portfela, dokumentów, telefonu. 

- A dlaczego nie? Już nie mogę pójść na zakupy z dziewczyną mojego kolegi? - odpowiedziałam, wrzucając kolejną rzecz do torebki.

- Dodajmy jeszcze, że ten kolega to twój były, w którym jesteś beznadziejnie zakochana - przewrócił oczami. 

- Ale bardzo lubię jego dziewczynę i chcę z nią iść na zakupy. Ja nie widzę w tym żadnego problemu - wzruszyłam ramionami. 

Przez ostatni tydzień zdążyłam spędzić trochę czasu z Jenner i się do niej przekonać. Myślę, nie ważne jak absurdalnie to zabrzmi, że jest najlepszą osobą, z którą Styles mógłby mnie zdradzić. W końcu mogła zapewnić mu większy rozgłos niż ja, była modelką, pasowali do siebie, a do tego Kendall była śliczna, miła i mądra. 

Czyli o wiele lepsza niż ja. 

- Jeśli ci tylko to pomoże, to proszę, droga otwarta - westchnął. Próbował mnie przekonać, że wyjście z Jenner nie jest dobrym pomysłem, ale widocznie nie osiągnął swojego celu. 

Rozejrzałam się jeszcze po pokoju, zastanawiając się, czy niczego nie zapomniałam, zaraz potem stamtąd wyszłam. Lou oczywiście ruszył za mną. 

- Kendall - zawołałam, będąc już na korytarzu. 

- Na dole - usłyszałam odpowiedź. Spojrzałam w dół przez barierki i zobaczyłam ją w salonie razem ze Stylesem.

Zanim jeszcze do nich zeszłam, powiedziałam do Louisa:

- Nie martw się, to, co było się już nie powtórzy.

I zbiegłam po schodach wprost do Jenner i Stylesa, którzy już na mnie czekali. 

- To jak, jedziemy? - powiedziałam do dziewczyny. 

- Tak tylko jest mały problem... - przygryzła wargę i spojrzała w dół na swoje buty. 

- O co chodzi? - zdezorientowana spojrzałam na Stylesa, ale on tylko wzruszył ramionami. 

- Bo, wiesz - odezwała się ponownie Kendall - chłopacy powiedzieli mi, że tymczasowo nie masz tu swojego samochodu, a ja niezbyt pewnie czuję się, jeżdżąc w UK, więc nie bardzo mamy, jak dojechać do galerii. 

Słysząc to, momentalnie odwróciłam się z błaganiem w oczach do przyjaciela stojącego w połowie schodów. On tylko smutno pokręcił głową. 

- Sorry, Paula, ale ja jadę dzisiaj do Eleanor, więc ci nie pomogę. 

No to dupa. 

Pozostawało jeszcze jedno wyjście, ale modliłam się, żebym nie musiała z niego skorzystać. Jednak wyglądało na to, że moje modlitwy nie zostały wysłuchane.

No dalej, Paulina, pokaż, że nie jesteś suką i potrafisz z nim porozmawiać, jakby nic się nie stało. 

Eh, szkoda, że w domu nie było ani Nialla, ani Liama, oni na pewno uratowaliby mnie z tej opresji.

No, ale cóż, Paulina, przestań zachowywać się jak dziecko i po prostu się do niego odezwij. 

- Hmm, Harry, a ty nie mógłbyś nas zawieźć? - wydusiłam z siebie i byłam dumna, że dałam radę. 

On sam był chyba jednak bardziej zdziwiony, że się do niego zwróciłam.

- Ymm, nie bardzo. Mam dzisiaj jeszcze sporo spraw do załatwienia w wytwórni. Nie ma opcji, żebym potem wyrobił się was stamtąd zabrać - powiedział. No to pies pogrzebany, ja się tu wysilam, żeby z nim porozmawiać, a on mi wyjeżdża z tekstem, że jedzie do wytwórni... - Ale jeśli chcesz, - dodaje, a ja wracam wzrokiem do jego osoby - to mogę pożyczyć ci mój samochód i wtedy pojedziecie same. 

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz