Rozdział 40.

752 48 21
                                    

Patrząc na ekran laptopa po prostu nie mogłam uwierzyć. Nie zdążyłam nawet przeczytać nagłówka. Pierwsze co zobaczyłam, to zdjęcie i wtedy już wiedziałam, o co chodzi.

Przez kolejnych kilkanaście minut nie potrafiłam zmusić się do przeczytania choć jednego słowa pochodzącego z tego artykułu. Łzy płynęły strumieniami po moich policzkach, kapały na moją kołdrę. Opuściły mnie wszystkie emocje, został tylko ten płacz.

Zatrzasnęłam laptopa i szybkim ruchem wstałam z łóżka. Chciałam wybiec z tego pokoju, ale bałam się, że El i Lou mogliby zobaczyć mnie w takim stanie.

Ale naszły mnie takie myśli, że byłam głupia, myśląc, że to wszystko się uda. Jak mogłam w to wierzyć? Byłam cholernie głupia i tym artykułem właśnie mi to udowodniono.

Ale przyszła też myśl, że nie powinnam płakać. To nie jest tego warte. Muszę wziąć się w garść i dać radę.

Otarłam łzy, podchodząc do biurka. Otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej ramkę ze zdjęciem. Spojrzałam w te piękne niebieskie oczy, które nadal kochałam, te brązowe włosy zaczesane na bok, które tak uwielbiałam. Pojedyncze łzy wypłynęły z moich oczu. Dlaczego nie udało mi się wtedy tego wszystkiego zatrzymać? Tylko to mogło być dla mnie prawdziwym powodem do płaczu.

Przycisnęłam zdjęcie do siebie, wtuliłam się w nie, tak jakby osoba na zdjęciu też właśnie mnie przytulała. Brakowało mi tego.

I tak właśnie jedna powstała właśnie dziura w moim sercu sprawiła, że poprzednia, ta która już prawie się zagoiła, otwarła się na nowo.

Odstawiłam zdjęcie na biurko. Dwie postacie promiennie się do mnie stamtąd uśmiechały. Ja i osoba, która powinna tu teraz ze mną być.

Oparłam głowę o dłonie ułożone jedna na drugiej na skraju biurka. Nadal wpatrywałam się w to zdjęcie. Byliśmy tak uśmiechnięci, tak szczęśliwi...

- Kocham cię. Nadal - powiedziałam do zdjęcia tak, jakby osoba na nim miała je usłyszeć. Choć może to było możliwie...

Chwilę jeszcze tak spędziłam, patrząc na nasze twarze uchwycone w tym radosnym momencie, a potem wstałam i podeszłam do łóżka. Zabrałam ze sobą notatnik, długopis i telefon. Wzięłam ze sobą jeszcze tylko kurtkę i opuściłam pokój.

Przeszłam kilka metrów korytarzem do drzwi pokoju Louisa, w które zapukałam. Usłyszałam, jak  Lou mówi do El, że to pewnie ja, po czym zawołał głośne ,,proszę". Weszłam do środka i zobaczyłam ich oboje leżących na łóżku.

Dziewczyna Lou od razu podniosła się i podeszła do mnie, wyciągając dłoń w moją stronę.

- Hey, jestem Eleanor. Miło mi cię nareszcie poznać - powiedziała z pięknym uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam się takim samym, choć może nie tak radosnym.

- Ja też nie mogłam się doczekać, żeby cię poznać - powiedziałam, a potem dodałam ściszonym głosem: - Lou ciągle o tobie mówi - puściłam do niej oczko, na co jej uśmiech jeszcze się poszerzył.

- Zostaniesz z nami? Bardzo chciałabym cię lepiej poznać - Już po pierwszych minutach spędzonych w jej towarzystwie wiedziałam, że jest tak samo pozytywnie nastawiona do życia jak Courtney.

- Też chciałabym zostać, ale wpadłam tylko się przywitać i powiedzieć, że muszę wyjść. Wrócę za kilka godzin.

- Okay, tylko zadzwoń, jak będziesz wracać, ok? - odezwał się Loui, spoglądając z miłością na swoją dziewczynę. Chyba zrozumiałam aluzję.

- Na pewno zadzwonię - odpowiedziałam mu i zwróciłam się do El: - Miło było cię w końcu poznać.

Już wychodziłam z pokoju, gdy jednak jeszcze na chwilę się zawróciłam.

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz