Rozdział 17. (72)

746 44 7
                                    

Maraton 3/5

Zimna jak głaz, kochanie
Bóg wie, że starałam się
cieszyć z Twojego szczęścia
Wiedz, że próbowałam
Nawet jeśli nie potrafię zrozumieć, zniosę ten ból.
Daj mi prawdę, ja i moje serce
przetrwamy to
Jeśli ona jest szczęściem, to cieszę się z Twojego szczęścia  

Nagle usłyszałem odgłos kilkakrotnego uderzenia w drzwi, a następnie głos Nialla: 

- Styles, wstawaj już, bo się nie wyrobimy!

Zdziwiony podniosłem głowę z poduszki, przecierając oczy. Wyjąłem z uszu słuchawki, w których wciąż grała muzyka. Przez moment zastanawiałem się, co się stało i gdzie jestem. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że jestem w hotelu, z którego niedługo powinniśmy wyjeżdżać. Spojrzałem na laptopa stojącego przy łóżku. Ciągle był włączony. To do niego podłączone były słuchawki, a grała w nich ta sama muzyka, co przez całą noc. 

Przecierając twarz, powoli wstałem z łóżka. Wyłączyłem laptop, tym samym pozbawiając się kolejnej dawki muzyki. Szybko przebrałem się w jakieś dresy, które wyciągnąłem z walizki, której nawet nie rozpakowałem. Schowałem do niej resztę swoich rzeczy i razem z nią wyszedłem na korytarz. 

- Ja jestem gotowy - powiedziałem zachrypniętym głosem, wchodząc do kuchni w naszym apartamencie, gdzie siedziała reszta chłopaków. 

- Wyglądasz, jakbyś całą noc nie spał - zauważył Louis, gdy siadałem na stołku barowym naprzeciw niego. 

- No co ty nie powiesz? - mruknąłem. 

Wyglądałem tak może dlatego, że właśnie nie spałem całą noc? Może dlatego, że przez cholernych kilka godzin słuchałem w kółko tych kilku piosenek, przy których mało nie zacząłem płakać? Może dlatego, że przez całą noc myślałem, jak mógłbym wszystko naprawić?

- Wszystko okay? - zapytał Niall, dziwnie mi się przyglądając. Czy naprawdę nie można już być niewyspanym, bo każdy zastanawia się, co się z tobą dzieje?

- Tak, po prostu nie mogłem spać. Całą noc słuchałem muzyki - odpowiedziałem, biorąc się za jedzenie przygotowanego śniadania. 

Kilka kolejnych minut przebiegło w kompletnej ciszy, przerywanej jedynie przez Nialla, który ciągle uderzał łyżką o miskę, jedząc swoje płatki. 

Aż nagle znienacka odezwał się Liam.

- Rozmawiałem dzisiaj z Pauliną - powiedział, spoglądając na mnie. - Zgodziła się już ostatecznie, żeby zagrać support na kilku naszych koncertach.  Ma postarać się przylecieć trochę wcześniej, we wtorek, żeby móc ustalić wszystko z naszym managerem. 

Louis i Niall od razu zaczęli cieszyć się na tę wiadomość, wiadomo, przyjeżdżała ich przyjaciółka. Jeszcze kilka miesięcy temu ja też skakałbym z radości na takie wieści. Uśmiechałbym się z radości, a teraz mogłem jedynie cieszyć się w duchu z tego, że ją zobaczę i będę mógł z nią porozmawiać.

Ale ta informacja przypomniała mi, że powinienem coś powiedzieć w tym momencie. 

- Emmm... - zacząłem, a oni wszyscy spojrzeli na mnie. - Myślę, że powinniście o czymś wiedzieć - dodałem, pocierając nerwowo dłońmi o uda. - Jakby... ja i Kendall nie jesteśmy już razem. 

Spojrzałem po twarzach tych trzech debili. Nie potrafiłem nic z nich wyczytać, więc zapytałem:

- Co wy na to?

- Stary... - pierwszy odezwał się Louis. - W sumie to sam nie wiem, co mam na to powiedzieć. Bo z jednej strony jest mi przykro, że się rozstaliście, ale z drugiej... zawsze kibicowałem tobie i Paulinie. Tylko, że na to już trochę zbyt późno...

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz