Rozdział 49 cz. 2/2

768 42 13
                                    

Maraton 4/4

A chyba jednak był jakiś sposób, żeby o tym zapomnieć, bo przez kolejne dwie godziny zakupów zachowywałyśmy się tak, jakby tamtej rozmowy nie było. Miałyśmy do odwiedzenia jeszcze jakieś trzy sklepy, a my nadal nie znalazłyśmy tego, czego potrzebowałyśmy. Oczywiście po drodze zrobiłyśmy juz takie zakupy, że moja szafa chyba tego nie wytrzyma, ale to jeszcze nie był koniec. 

- Może przymierzysz jeszcze tą? - powiedziała Kendall, sprawiając, że się do niej odwróciłam. Trzymała w dłoni wieszak ze śliczną pudroworóżową długą suknię wieczorową. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Mimo że nie nosiłam na co dzień sukienek, potrafiłam docenić te naprawdę piękne. A ta zdecydowanie była najpiękniejszą, jaką dzisiaj widziałam.

- Boże, ja ją muszę przymierzyć! - zawołałam, od razu biorąc od niej wieszak i zmierzając do przymierzalni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Boże, ja ją muszę przymierzyć! - zawołałam, od razu biorąc od niej wieszak i zmierzając do przymierzalni.

Dziesięć minut później miałam na sobie coś tak pięknego, że aż bałam się dotknąć. Nie potrafiłam się na siebie napatrzeć w lustrze, bo ta sukienka wyglądała tak cudownie.

- Kendall, zdecydowanie bierzemy tę sukienkę - zawołałam do niej, osuwając przy tym zasłonkę przymierzalni. Dziewczyna spojrzała na mnie i się uąmiechnęła.

- Tak, zdecydowanie ją bierzemy! - zaśmiała się.

Tak więc zabrałyśmy moją sukienkę i kilkanaście rzeczy, które wybrała sobie Jenner i poszłyśmy do kasy. Nie trwało to długo zanim zmierzałyśmy do wyjścia z galerii. Po czterech godzinach poszukiwań miałyśmy już zdecydowanie dość i jedyne, o czym marzyłyśmy, to powrót do domu.

Lecz przy samym samochodzie spotkałyśmy kogoś, kto zawsze skutecznie działał mi na nerwy.

- Błagam, wszystko, tylko nie ona - jęknęłam, gdy zobaczyłam ją z daleka. Ten dzień był naprawdę dobry, ale teraz pojawia się ona, żeby wszystko zepsuć.

- Też jej nie lubisz? - zaśmiała się pod nosem Kendall. - To taka straszna jędza, tak bardzo mogę nie znosić jej towarzystwa....

Tak, zdecydowanie z Kendall więcej mnie łączyło niż dzieliło.

- Czemu jesteś tu sama, Taylor. Czyżby twój chłopak cię opuścił? - brunetka zawołała do Swift, kiedy podchodziłyśmy do samochodu Harrego. Dziwnym zbiegiem okoliczności, Taylor zaparkowała zaraz obok.

Blondynka na początku wydawała się być zaskoczona naszym widokiem, ale potem na jej usta wkradł się ten przebiegły uśmieszek, który nosiła zazwyczaj.

- Nie, spokojnie, mój związek z Calvinem ma się bardzo dobrze. Ale słyszałam, że nie wszystkim powodzi się tak dobrze jak mi - spojrzała na mnie, ciesząc się faktem, że udało jej się wymyślić ripostę, która była wycelowana właśnie we mnie.

Uśmiechnęłam się do niej, chcąc pokazać, że wcale mnie to nie rusza.

- Oh, taylor, ja po prostu zrozumiałam, że nie warto brnąć w nieudany związek. Czekam tylko na moment, w którym Calvin też to zauważy - odpowiedziałam, ciesząc się wewnątrz jak dziecko z tego, że Taylor nagle zrzedła mina.

Music was the Beginning [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz