Rozdział 22-Ostry dyżur

1.4K 86 2
                                    

dedykowane dla: Beatawitoniowska

Laura POV:

Poczułam pulsujący ból w żebrach. Chciałam otworzyć oczy, ale powieki, były zbyt ciężkie. Nie mam pojęcia co się stało, gdzie jestem, ani co tu robię. Spróbowałam się poruszyć, ale niezbyt mi to wyszło. Kolejne ukłucie,spowodowane nagłym ruchem, tylko pogorszyło sprawę. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Usłyszałam szuranie krzesła, a następnie poczułam jak czyjaś dłoń odgarnia mi włosy z twarzy. Zaczęłam zapadać w ciemność i tracić kontakt z rzeczywistością, jednak zanim to się stało, usłyszałam tak dobrze znany mi głos:

- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze. 

Max POV:

Całą noc spędziłem przy łóżku Laury. Po tym jak została postrzelona, przeszukałem cały teren, w poszukiwaniu sprawcy tego całego zajścia, ale jedyne co znalazłem to broń niedbale rzuconą w krzaki. Z jednej strony, jestem wdzięczny temu komuś za uratowanie mi życia, ale z drugiej mam ochotę tego kogoś zabić za skrzywdzenie mojej ukochanej. 

Po nieudanych poszukiwaniach zaniosłem ją do szpitala. Trudno, było wytłumaczyć lekarzowi co tak naprawdę się stało, ale jak się potem okazało jest on wilkołakiem, więc wszystko zrozumiał. 

Rana postrzałowa nie była głęboka, ale na tyle poważna, że lekarze postanowili pozostawić Laurę na cały tydzień w szpitalu. W dodatku musieli wyjąć jej nabój, co skutkowało tym, że godzinę spędziła na stole operacyjnym. 

Nieprzespana noc skutkowała tym, że byłem ledwo żywy, a to oznacza, że naszą walkę z rebeliantami musimy przesunąć na inny dzień. Gdy powiedziałem o tym ojcu, był wściekły. Twierdził, że to wszystko wina Laury. Ja się z nim nie zgodziłem i dzięki temu się pokłóciliśmy. Nie obchodziło mnie to co do mnie mówił, bo najważniejsze dla mnie jest zdrowie mojej dziewczyny. W sumie to sam nie wiem, kiedy się tak zmieniłem. Laura stała się dla mnie najważniejszą osobą, którą chcę chronić i wspierać. Kiedyś dziewczyny traktowałem jak zabawki na jedną noc, a teraz...teraz myślę, że się zakochałem.

Moje rozmyślania przerwał cichy jęk, który wydobył się z ust dziewczyny. Wstałem z niewygodnego krzesła i podszedłem do niej. Niesforne kosmyki włosów, zasłaniały jej twarz. Odsunąłem je, a następnie powiedziałem:

- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze.

Złożyłem krótki pocałunek na jej czole, a następnie z powrotem usiadłem na szpitalnym krzesełku. Po paru minutach bezczynnego siedzenia, do sali wszedł lekarz. Facet po czterdziestce z pokaźnym zarostem. Podszedł do mnie i powiedział:

- Max, powinieneś odpocząć. Siedzisz tu już od paru godzin. Potrzebujesz snu.

Wstałem, tak, aby patrzeć mojemu rozmówcy w oczy, a następnie odpowiedziałem:

- Jedyne czego potrzebuję to Laury. Całej i zdrowej. Więc do póki stąd nie wyjdzie, będę tu siedział.

- W takim razie trochę tutaj posiedzisz.

- Wytrzymam. To przecież tylko jeden tydzień. 

- Obawiam się, że nie. Widzisz, właśnie dostałem wyniki badań krwi twojej dziewczyny i...

- I?!

- Pocisk, który tkwił w ciele Laury, miał w środku truciznę. Zdążyła ona dojść już do krwiobiegu. Nie mam pewności, ale jest możliwość, że odtrutka, którą zaraz poda jej pielęgniarka, nie zadziała, a konsekwencją tego będzie jej śmierć.

Tam, tam, tam............Jak wam się podoba pierwszy rozdział maratonu? Czas na DRAMA TIME!!!

Zmieniłeś mnie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz