Rozdział 33-Wyzywam cię

1.3K 80 4
                                    

Max POV:

Nie zdążyłem jeszcze dojść do domu, a już zaczęły dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Nie powinienem był się kłócić z Laurą. Gdybym z nią porozmawiał to pewnie zgodziłaby się pójść ze mną do domu. A tak,nawet nie wiem, gdzie jest, ani co robi. 

Moim kolejnym problemem jest to, że Liam kolejny raz uciekł. Po co on w ogóle przyszedł do tego szpitala? Mówił, że uratował Laurę, ale ja w to nie wierzę.

Z niezbyt ciekawym humorem wróciłem do domu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Z salonu dobiegły mnie trzy głosy. Rozpoznałem tylko jeden, czyli mojego ojca. Poszedłem w stronę owego pomieszczenia i omal nie upadłem z wrażenia. 

Na kanapie siedział król i jego syn. Dopiero teraz zrozumiałem, że mój ojciec nie żartował. Ukłoniłem się i powiedziałem:

- Witam, wasze wysokości, to zaszczyt gościć was w naszych skromnych progach.-Nigdy nie lubiłem tych grzecznościowych formułek, ale jak mus to mus.

- Witaj Maximilianie.-Że co? Zapowiada się ciężki dzień. Chociaż dobre i to, że król raczył się ze mną przywitać. Jego rozpuszczony synalek nawet na mnie nie spojrzał.

Stanąłem koło swojego ojca, który siedział w fotelu obok kanapy i zapytałem się go o co chodzi. Nie zdążył mi odpowiedzieć, gdyż w naszą rozmowę wtrącił się Eric, syn króla:

- Przybyliśmy tu, ponieważ dostaliśmy niepokojące wiadomości na temat rebeliantów. Nie radzicie sobie z nimi. Inne watahy już dawno zażegnały ten problem, natomiast wy, nic z tym nie robicie. To skandal...

- Synu, uspokój się! Max, chcieliśmy porozmawiać o zaistniałej sytuacji, czy możesz nam powiedzieć dlaczego, cały ten konflikt nie został jeszcze rozwiązany? Z tego co wiem to, gdy twój ojciec pojechał na naradę to ty zostałeś alfą czarnych wilków. Podobno spisałeś się w tej roli, dopiero, po powrocie prawowitego przywódcy zaniedbałeś swoje obowiązki.

- Królu, ja wiem jak to wygląda, ale ja wcale nie zaniedbałem swoich obowiązków...

- A niby co zrobiłeś? Wiele plotek krąży wokół twojej osoby, Max. Zapewne wolałeś zabawiać się z dziewczynami niż zajmować bezpieczeństwem swojego stada.- Powiedział Eric.

- Eric, natychmiast się opanuj.- Przynajmniej król jest po mojej stronie.

- Jeśli mogę królu,to skończę swoją wypowiedź.

- Oczywiście Max, kontynuuj.

- Tak więc, wiem, że wygląda to tak, a nie inaczej, ale mam wytłumaczenie na swoje zachowanie. Poznałem pewną dziewczynę, na początku myślałem, że jest zwykłym człowiekiem, ale potem...

- Wiedziałem! Przedkładałeś swoje obowiązki dla jakiejś dziewczyny?!

No i nie wytrzymałem. Po tych słowach podszedłem do Erica i powiedziałem:

- Czy dasz mi wreszcie dokończyć! Myślisz, że jak jesteś następcą tronu to ci wszystko wolno?! Zachowujesz się jak rozpuszczony dzieciak, a nie przepraszam ty się tak nie zachowujesz, ty jesteś rozpuszczonym bachorem!

Po tych słowach w pokoju zapadła niezręczna cisza. Mój ojciec patrzył na mnie tak jakby chciał mnie zabić, król siedział oniemiały, a Eric...hmm można powiedzieć, że był wściekły, ale wyglądał jak dziecko, któremu nie dano zabawki. Wstał i powiedział:

- Wyzywam cię na pojedynek Max! 

- Przyjmuję wyzwanie, o co walczymy?

- O życie.

Zamurowało mnie. Czy on naprawdę chce walczyć aż do śmierci? Nie mam wyjścia, jeżeli się nie zgodzę to wyjdę na tchórza i nieudacznika:

- A więc dobrze, chodźmy na dwór i miejmy to za sobą.

Jak myślicie kto wygra pojedynek? Max czy Eric...?

Jest tak gorąco, że nie mogę. Następny rozdział postaram się wstawić jutro. 

Zmieniłeś mnie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz