Liam POV:
- Ty idioto! Co ty wyprawiasz!- W ostatniej chwili zdążyłem zagrodzić drogę bratu, tak, aby nie skoczył.
- Co cię to obchodzi! Odsuń się!-Warknął.
- Nie!
- Kurwa, odsuń się!
- Nie wiem co ci odwaliło, ale zamiast być przy swojej dziewczynie to ty zamierzasz skoczyć z urwiska i złamać sobie kark. Tak, to rzeczywiście jest normalne zachowanie!
- Liam, ty nic nie rozumiesz...ona...ona...umiera. Ja już nie mam po co żyć!
- Ta, umiera...szkoda tylko, że jakieś dziesięć minut temu gadałem z nią i ma się dobrze.
- Co ty pierdolisz?! Jej lekarz mówił mi, że zostały jej góra cztery godziny życia.
- Jak mi nie wierzysz, to idź i sam się przekonaj.
20 minut wcześniej
Kiedy mój brat wybiegł ze szpitala postanowiłem sprawdzić co go doprowadziło do tego stanu. Pierwszy raz w życiu widziałem żeby miał łzy w oczach. Poszedłem w stronę sali, w której leży Laura. Po drodze, rozglądałem się za Susan, ale nigdzie jej nie znalazłem. Zapukałem do drzwi. Kiedy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka.
Zobaczyłem lekko bladą dziewczynę, która w tym momencie się czesała. Spojrzała na mnie i aż jej szczęka opadła ze zdziwienia. No tak, trochę czasu się nie widzieliśmy.
- Co ty tu robisz?! Wynoś się! Natychmiast!
- Laura, spokojnie. Chciałem pogadać. Max uciekł ze szpitala z łzami w oczach i chciałem dowiedzieć się co się stało.
- Czekaj...co zrobił?! Musisz go tu jak najszybciej sprowadzić! Teraz!- Wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do mnie.- Ruszaj się, on może sobie coś zrobić!
- Niby czemu miałby sobie coś zrobić? Dobrze się czujesz?
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, idź już!
- Dobrze, dobrze. Już idę!- W momencie, gdy miałem wyjść, drzwi do sali się otworzyły, a do środka wszedł lekarz z jakąś tacką. Gdy zobaczył Laurę, wszystko co miał w rękach upadło na ziemię.
Laura POV:
30 minut wcześniej
- Już wiem co chcę zrobić.
- Słucham zatem.
- Chcę...Wrócić na ziemię. Nie zostawię Max'a samego. Kocham go.
Kobieta uśmiechnęła się, a następnie powiedziała:
- Dobra decyzja, będziesz świetną królową
- Co?!...O czym ty mówisz?!...-Nie zdążyłam dokończyć, gdyż obraz zaczął się rozmazywać.
Chwilę później otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leże w szpitalnym łóżku. Moja skóra zaczęła nabierać rumianego koloru. Chyba wszystko wraca do normy.
Postanowiłam, że poszukam Max'a. Tak, wiem, jestem lekkomyślna i nieodpowiedzialna, ale nie pozwolę, żeby coś mu się stało. W momencie, gdy się czesałam, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam-Proszę.- To kogo zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Max POV:
Teraźniejszość
Jeśli mnie okłamał, to źle skończy. Biegłem do szpitala najszybciej jak się dało. Liam obudził we mnie iskrę nadziei. Rozsądek mówił, że to nie możliwe, a z drugiej strony serce pragnęło, żeby to co mówił Liam okazało się prawdą.
Wpadłem do tego przeklętego budynku i od razu skierowałem się do sali, w której leży dziewczyna. Gdy byłem już po drzwiami dopadły mnie wątpliwości. Co, jeśli tam wejdę i zobaczę to co ostatnio? Nie przeżyłbym tego.
Powoli otworzyłem drzwi. Plecami do mnie stała ona...cała i zdrowa. Rozmawiała z lekarzem. Łzy pojawiły się w moich oczach. Tym razem były to łzy szczęścia. W pewnym momencie, Laura odwróciła się i mnie zobaczyła. Chciała coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Wziąłem ja w objęcia i pocałowałem. Między jednym, a drugim całusem, wyszeptałem:
- Nigdy więcej mi tego nie rób.
- Zaraz rzygnę tęczą.
- Zamknij się, Liam.- Mruknęła Laura, a następnie pogłębiła nasz pocałunek.
Mam nadzieję, że się nie pogubiliście, bo ten rozdział jest trochę inny. Dawno już nie prosiłam o gwiazdki i komentarze, więc jeśli chcecie next to proszę o:
- 14 gwiazdek
- 7 komentarzy
Wiem, że dacie radę:-*
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie ✔
WerewolfPRACA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE LITERACKIM SPLĄTANE NICI Laura- jest spokojną dziewczyną, a jej życie wygląda tak jak u większości nastolatek. Wszystko w jej życiu byłoby normalne, gdyby nie spotkała chłopaka, który wywróci jej życie o 180 stopni...