Rozdział 29-Decyzja

1.3K 110 8
                                    

Liam POV:

- Ty idioto! Co ty wyprawiasz!- W ostatniej chwili zdążyłem zagrodzić drogę bratu, tak, aby nie skoczył.

- Co cię to obchodzi! Odsuń się!-Warknął.

- Nie!

- Kurwa, odsuń się!

- Nie wiem co ci odwaliło, ale zamiast być przy swojej dziewczynie to ty zamierzasz skoczyć z urwiska i złamać sobie kark. Tak, to rzeczywiście jest normalne zachowanie!

- Liam, ty nic nie rozumiesz...ona...ona...umiera. Ja już nie mam po co żyć!

- Ta, umiera...szkoda tylko, że jakieś dziesięć minut temu gadałem z nią i ma się dobrze.

- Co ty pierdolisz?! Jej lekarz mówił mi, że zostały jej góra cztery godziny życia.

- Jak mi nie wierzysz, to idź i sam się przekonaj.

20 minut wcześniej 

Kiedy mój brat wybiegł ze szpitala postanowiłem sprawdzić co go doprowadziło do tego stanu. Pierwszy raz w życiu widziałem żeby miał łzy w oczach. Poszedłem w stronę sali, w której leży Laura. Po drodze, rozglądałem się za Susan, ale nigdzie jej nie znalazłem. Zapukałem do drzwi. Kiedy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka. 

Zobaczyłem lekko bladą dziewczynę, która w tym momencie się czesała. Spojrzała na mnie i aż jej szczęka opadła ze zdziwienia. No tak, trochę czasu się nie widzieliśmy.

- Co ty tu robisz?! Wynoś się! Natychmiast!

- Laura, spokojnie. Chciałem pogadać. Max uciekł ze szpitala z łzami w oczach i chciałem dowiedzieć się co się stało.

- Czekaj...co zrobił?! Musisz go tu jak najszybciej sprowadzić! Teraz!- Wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do mnie.- Ruszaj się, on może sobie coś zrobić!

- Niby czemu miałby sobie coś zrobić? Dobrze się czujesz?

- Nie ma czasu na wyjaśnienia, idź już!

- Dobrze, dobrze. Już idę!- W momencie, gdy miałem wyjść, drzwi do sali się otworzyły, a do środka wszedł lekarz z jakąś tacką. Gdy zobaczył Laurę, wszystko co miał w rękach upadło na ziemię. 

Laura POV:

30 minut wcześniej 

- Już wiem co chcę zrobić.

- Słucham zatem.

- Chcę...Wrócić na ziemię. Nie zostawię Max'a samego. Kocham go.

Kobieta uśmiechnęła się, a następnie powiedziała:

- Dobra decyzja, będziesz świetną królową

- Co?!...O czym ty mówisz?!...-Nie zdążyłam dokończyć, gdyż obraz zaczął się rozmazywać. 

Chwilę później otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leże w szpitalnym łóżku. Moja skóra zaczęła nabierać rumianego koloru. Chyba wszystko wraca do normy. 

Postanowiłam, że poszukam Max'a. Tak, wiem, jestem lekkomyślna i nieodpowiedzialna, ale nie pozwolę, żeby coś mu się stało. W momencie, gdy się czesałam, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam-Proszę.- To kogo zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Max POV:

Teraźniejszość 

Jeśli mnie okłamał, to źle skończy. Biegłem do szpitala najszybciej jak się dało. Liam obudził we mnie iskrę nadziei. Rozsądek mówił, że to nie możliwe, a z drugiej strony serce pragnęło, żeby to co mówił Liam okazało się prawdą. 

Wpadłem do tego przeklętego budynku i od razu skierowałem się do sali, w której leży dziewczyna. Gdy byłem już po drzwiami dopadły mnie wątpliwości. Co, jeśli tam wejdę i zobaczę to co ostatnio? Nie przeżyłbym tego. 

Powoli otworzyłem drzwi. Plecami do mnie stała ona...cała i zdrowa. Rozmawiała z lekarzem. Łzy pojawiły się w moich oczach. Tym razem były to łzy szczęścia. W pewnym momencie, Laura odwróciła się i mnie zobaczyła. Chciała coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Wziąłem ja w objęcia i pocałowałem. Między jednym, a drugim całusem, wyszeptałem:

- Nigdy więcej mi tego nie rób.

- Zaraz rzygnę tęczą.

- Zamknij się, Liam.- Mruknęła Laura, a następnie pogłębiła nasz pocałunek.


Mam nadzieję, że się nie pogubiliście, bo ten rozdział jest trochę inny. Dawno już nie prosiłam o gwiazdki i komentarze, więc jeśli chcecie next to proszę o:

- 14 gwiazdek 

- 7 komentarzy 

Wiem, że dacie radę:-*





Zmieniłeś mnie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz