Max POV:
- Co?!-krzyknąłem-To niemożliwe! Ona musi żyć! Doktorze, niech pan ją ratuje!
- Max! Uspokój się! Zrobię wszystko co w mojej mocy, ale nie daję ci stu procentowych szans na to, że Laura przeżyje.
Spojrzałem się na niego jak na idiotę. Nie docierało do mnie to co właśnie powiedział. Laura, ma umrzeć? To niemożliwe! Emocje, które się we mnie kłębiły, aż prosiły, aby dać im upust. Już wiedziałem co muszę zrobić:
- Przepraszam doktorze, ale muzę iść się przewietrzyć.
- W porządku, tylko nie rób żadnych głupot.
Kiedy lekarz opuścił salę Laury, pożegnałem się z nią, a następnie wybiegłem na zewnątrz. Pobiegłem w ustronne miejsce i zmieniłem się w wilka.
Droga do domu zajęła mi niecałe pięć minut. Kiedy do niego wszedłem od razu wyczułem, że coś jest nie tak.
W kuchni zastałem mojego tatę, Harrego, Colina, Alexa, Amandę, oraz ich ojców. Nadal nie rozumiem po co mój ociec zaprasza tą idiotkę. Rozumiem, że ma słabość do jej matki, no ale bez przesady. Spojrzałem na nich pytającym wzrokiem. Nikt mi nie wspomniał ani słowem o tym, że będzie jakieś spotkanie, więc chciałbym wiedzieć co się dzieje:
- Jak miło cię widzieć Max. Nareszcie raczysz pojawić się w domu.
- Sarkazm zdecydowanie do ciebie nie pasuje, tato.- Odpowiedziałem.-Coś się stało? Dlaczego nikt mi nie powiedział, że jest jakaś narada?
- Synu, chciałem z tobą porozmawiać, ale ty byłeś zajęty swoimi sprawami. Nie rozumiem jak możesz się przejmować tą dziewczyną. To tylko...człowiek. Rozumiem, że chciałeś się zabawić, ale powinieneś teraz myśleć o ważniejszych sprawach.
- Tylko człowiek? Tato, ona jest wilkołakiem i to nie byle jakim, bo białym! Rozumiesz? Ona należy do rodziny królewskiej.
Wszyscy z zebranych spojrzeli na mnie jak na debila. U niektórych można było zobaczyć zdziwienie, u innych rozbawienie, tylko na twarzy Amandy malowało się coś jakby, przerażenie. Spojrzałem się w jej stronę. Widziałem strach w jej oczach. Podszedłem do niej i spytałem:
- Masz mi może coś do powiedzenia?!
- Jaa.....nnieee......chciałam. Ona cię zaatakowała! Co jeśli by ci się coś stało?
- Czy ktoś może mi wytłumaczyć co tu się dzieję?- Zapytali mój i ojciec Amandy.
- Tak. Pańska córka-mówiąc to zwróciłem się w stronę ojca tej idiotki.-postrzeliła moją dziewczynę. Nabój, był zatruty. Przez nią Laura może umrzeć!
- Amanda! Coś ty zrobiła?!
- Tato, ja naprawdę nie chciałam, skąd mogłam wiedzieć, że ten nabój ma truciznę w środku?!
- Chwila, skąd wzięłaś tą broń?-spytałem się, próbując jednocześnie powstrzymać się przed rozszarpaniem ją na strzępy.
- Ja.........no...............znalazłam ją.
- Co?!
- No, kiedy wracałam do domu po tym całym zebraniu, znalazłam tą broń, chciałam ją zabrać do domu. W sumie nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. Potem usłyszałam hałas. Skierowałam się w jego stronę i zobaczyłam, że walczysz z jakimś wilkiem. Strzeliłam w jego stronę, a potem wyrzuciłam tą broń i uciekłam.
- Ty idiotko!-Przestałem nad sobą panować, gdyby nie Alex i Colin, którzy złapali mnie w ostatniej chwili, zrobiłbym jej krzywdę. Posadzili mnie na krześle jak najdalej od Amandy. Kiedy dałem im znak, że już nad sobą panuję usiedli obok mnie.
- Max, twoje zachowanie jest karygodne, Amanda popełniła błąd, ale to nie upoważnia cię do takiego zachowania.- Powiedział mój ojciec.
- Nawet jej nie broń.-Warknąłem.
Atmosfera w pokoju stała się tak gęsta, że można było ją pokroić nożem. Nikt się nie odzywał, a analizował to co się stało. W pewnym momencie Harry podniósł się tak gwałtownie, że aż przewrócił krzesło na którym siedział:
- Słuchajcie, może to nie przypadek, że Amanda znalazła tą broń? Myślę, że ktoś z rebeliantów zdawał sobie sprawę z tego, że Laura jest wilkołakiem i sama o tym nie wie, więc postanowił ją wyprowadzić z równowagi do tego stopnia, że uwolni swoją moc i przestanie nad sobą panować. Wiedział również, że Max nie zostawi jej samej sobie i pobiegnie za nią. W dodatku ktoś na pewno obserwował tą całą scenę i w odpowiednim momencie podrzucił broń, gdy zauważył, że może zaszkodzić tym i Amandzie i Laurze. Wykorzystał to, że dziewczyny się nie lubią i dzięki temu mógł zabić Laurę, a winę zwalić na Amandę.
Harry ponownie usiadł na krześle i widać było, że jest dumny ze swojej przemowy, a ja nie mogłem pojąć jakim cudem sam na to nie wpadłem.
Cześć:) Drugi rozdział za nami. Ktoś to w ogóle czyta?
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie ✔
LobisomemPRACA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE LITERACKIM SPLĄTANE NICI Laura- jest spokojną dziewczyną, a jej życie wygląda tak jak u większości nastolatek. Wszystko w jej życiu byłoby normalne, gdyby nie spotkała chłopaka, który wywróci jej życie o 180 stopni...