sixty nine

2.8K 200 12
                                    

--LUKE--

Przekręcam się na plecy, po czym przecieram twarz dłońmi i otwieram oczy. Rozglądam się dookoła, lecz nie rozpoznaję pokoju, w którym się znajduję. Nie do końca pamiętam, co wczoraj robiłem, lecz jedno jest pewne - zdecydowanie za dużo wypiłem. Głowa daje mi o sobie znać zaraz po tym, gdy podnoszę się do pozycji siedzącej. Przeklinam cicho pod nosem i powoli wstaję z łóżka, jęcząc jednocześnie z bólu, który sprawia mi każdy, nawet najmniejszy ruch głową.

- Cholera, Luke, więcej nie pijesz. - Mamroczę do samego siebie, w tym samym czasie zakładając czarne jeansy, które leżą na podłodze. - I gdzie ja w ogóle jestem? Jeśli to sprawka Michaela albo Ashtona...

Wzdycham ciężko i wychodzę z pokoju na korytarz. Rozglądam się dookoła, ale nadal nie mam pojęcia, w czyim domu przebywam. Schodzę więc na dół i kieruję swoje kroki do pierwszego pomieszczenia, które zwraca moją uwagę.

Już stojąc w progu, zauważam brunetkę smażącą naleśniki i podśpiewującą pod nosem piosenkę. Uśmiecham się delikatnie, bo doskonale rozpoznaję tą dziewczynę.

Odchrząkuję, a Melanie odwraca się w moją stronę, delikatnie zaskoczona.

- O, Luke! Dobrze, że wstałeś, właśnie robię...

- Możesz mi powiedzieć, co ja tutaj w ogóle robię? - Przerywam jej w połowie zdania, co lekko ją dezorientuje.

I nawet teraz, stojąc przede mną z wyrazem zmęczenia pomieszanego z ulgą i zdezorientowaniem widocznym na jej twarzy, wygląda pięknie. Przestań pieprzyć, Luke, bo jeszcze się zakochasz. Wpatruję się w nią przez kilka kolejnych sekund tylko po to, aby w końcu wyrwać się z transu i przełknąć niepewnie ślinę.

- Napiłeś się wczoraj i twój przyjaciel, Ashton, poprosił mnie o to, żebym cię zabrała z cmentarza i pozwoliła u siebie spać, bo Liz nie może cię zobaczyć w takim stanie.

Potakuję głową, która nadal cholernie mnie boli. Nie mówię o tym jednak, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.

- Przepraszam, że zawracaliśmy ci głowę, Mel. Ja...Pójdę już, ok? Dzięki za wszystko, będę ci wdzięczny do końca życia i...- Przerywam, nie wiedząc, co mógłbym jeszcze dodać.

- Nie zostaniesz nawet na śniadanie? Zrobiłam naleśniki, specjalnie dla ciebie. - Mówi, w jej głosie słyszę nutę nadziei.

Widzę, jak bardzo się stara naprawić relację między nami i zagryzam w zębach dolną wargę, zmuszając się do odmówienia.
Dziękuję i przepraszam po raz kolejny, a następnie opuszczam dom szatynki tak szybko, jak potrafię.

Jesteś popieprzony, Hemmings. Ludzie mają rację, mówiąc, że to Jack jest tym najlepszym.

~~~

opowiedzcie, jak tam u Was hihi x

ʟᴇᴛ's ɢᴇᴛ ᴀ ᴘᴇɴɢᴜɪɴ // ʟᴜᴋᴇ ʜᴇᴍᴍɪɴɢsWhere stories live. Discover now