--MELANIE--
Kendall miała rację mówiąc, że Logan szybko znajdzie sobie inną partnerkę do zabawy. Oczywiście, spytał się mnie najpierw czy może, w końcu to ze mną tutaj przyszedł. Mi jednak to nie przeszkadzało, z wiadomych powodów.
Powiedzenie, że Luke w garniturze wygląda dobrze byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Cholera, był jak jakiś pieprzony Bóg i naprawdę się powstrzymywałam przed podejściem do niego. Nie mogłam tego zrobić, dopóki gdzieś w pobliżu znajdował się mój brat.
I tym sposobem, skończyłam siedząc sama przy stoliku. Nawet mój chłopak szalał na parkiecie wraz z przyjaciółmi i cóż, zdawał się mnie nie zauważać.
- Zatańczmy choć ten jeden raz, Melanie. Czuję się źle z tym, że zostawiłem cię tutaj samą - posyłam chłopakowi lekki uśmiech i kręcę przecząco głową. - Wiesz, że ci nie odpuszczę? No już, wstawaj z tego krzesła!
Śmieję się głośno i posłusznie podnoszę się ze swojego miejsca. Logan sięga po moją dłoń i splata nasze palce razem, jednocześnie ciagnąć mnie w stronę parkietu. Pierwsze, co robi to obraca mnie wokół mojej osi, co sprawia, że uśmiecham się jeszcze szerzej.
- Sądziłem, że całą noc przetańczysz ze swoim chłopakiem - zaczyna, a ja spuszczam wzrok na nasze buty. - Hej, Melanie, coś się między wami wydarzyło?
- W sumie to nie wiem, Logan - wzdycham cicho, a chłopak kciukiem oraz palcem wskazującym ujmuje mój podbródek i unosi moją głowę do góry. - Myślałam, że ten bal będzie wyglądał inaczej. Owszem, wiedziałam, że nie spędzę z Lukiem całego balu, w końcu Tom nadal nic o nas nie wie, a ja nie chcę, żeby dowiedział się teraz...ale mimo wszystko, sądziłam, że zwróci na mnie chociażby najmniejszą uwagę. Tymczasem, on świetnie się bawi ze swoją paczką, a ja siedzę przy stole, jak ostatnia idiotka.
- Przepraszam, Mel, nie powinienem cię zostawiać - widzę w jego oczach poczucie winy i przełykam gulę, która nagle pojawia się w moim gardle.
- To nie twoja wina, Logan - przewraca oczami i zsuwa dłonie na moje biodra. - Maddie ci się podoba i, cholera, trzymam za was kciuki, bo wyglądacie tak bardzo uroczo. I, uh, myślę, że wyjdę trochę wcześniej. Nie obrazisz się, prawda?
- N-nie, ale Mel...
- Cii, to nie twoja wina, Logan - uśmiecham się, starając się tym samym zmniejszyć poczucie winy chłopaka. - Baw się dobrze, ok? A ja...uh, bale po prostu nie są dla mnie.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam, Melanie - ściska mnie lekko. - Chcesz, żebym odwiózł cię do domu?
- Nie, przejdę się. Muszę pomysleć - odsuwam się od brata swojej przyjaciółki i odwracam się na pięcie, chcąc jak najszybciej się stąd ulotnić.
Zanim jednak opuszczę salę, zerkam jeszcze kątem oka na blondyna. Stoi przy stole z przekąskami i napojami, sam.
I wpatruje się we mnie.
~~~
Siadam na murku przed szkołą, co jest dość wielkim wyczynem biorąc pod uwagę to, że mam na sobie sukienkę. Wciąż słyszę muzykę dobiegającą ze środka budynku, ale mam to gdzieś.
Bale w szkole średniej ssą.
Po co ja tu w ogóle przyszłam? Dlaczego się zgodziłam?
Bo myślałaś, że Luke będzie przy tobie.
Z moich ust wydobywa się cichy jęk. Kładę się na zimnym murze, nie przejmując się już niczym. I tak już czuję się dość upokorzona. Twarz zakrywam zimnymi dłońmi i dopiero wtedy pozwalam łzom wypłynąć, wydostać się na powierzchnię.
- Melanie?
Nie. Kimkolwiek jesteś, idź sobie.
- Przeżywam tu małe załamanie, więc mi nie przeszkadzaj, kimkolwiek jesteś - mija kilka sekund, a ja wciąż wyczuwam obecność drugiej osoby. Co gorsze, słyszę jej zbliżające się kroki. - Cholera, powiedziałam coś! Nie jestem żadną Melanie, idź szukać gdzie indziej.
- Jesteś moim żelusiem - czuję jego ciepłe, duże dłonie na swoich, a po chwili widzę jego zmartwione oczy. - Co się dzieje, Melly? Logan zrobił coś nie tak? Skrzywdził cię?
Kręcę przecząco głową, a blondyn pomaga mi się podnieść do pozycji siedzącej.
- Dlaczego nie jesteś w środku, razem ze swoimi przyjaciółmi?
- Widziałem, jak wychodzisz i pomyślałem, że coś jest nie tak - wzrusza ramionami, a następnie wskakuje na miejsce obok mnie. Obejmuje mnie ramieniem w pasie i mimo tego, że chcę - nie potrafię się wyrwać z jego objęć. Zamiast tego, zaczynam płakać jeszcze bardziej. - Co się dzieje, słoneczko?
Ty. Ty i twoje ignorowanie mnie, Luke.
- J-ja...ja po prostu chciałam z tobą zatańczyć, Luke.
Spoglądam na niego niepewnie i zauważam zrozumienie w jego błyszczących, niebieskich oczach.
- I to wszystko dlatego? Melly, żelku...- wzdycha, po czym kładzie dłoń na moim mokrym i zimnym policzku i ociera kciukiem łzy wciąż po nim spływające. Przybliża twarz do mojej i łączy nasze usta w słodkim pocałunku.
I naprawdę nie potrzebuję już niczego więcej.
~~~
kendall: tom właśnie poszedł na tyły szkoły, a ja zamknęłam za nim drzwi, więc prędko nie wróci :) to jest wasz czas, rybko!
melanie: dziękuję, kendall :P a o tej rybce pogadamy sobie innym razem -.-
- Możemy? - przytula mnie od tyłu i opiera podbródek na moim odsłoniętym ramieniu. Całuje raz po raz odsłonięty kawałek skóry i, cholera, to jest takie...ugh. Sukienka bez ramiączek była dobrym wyborem. Kiwam pospiesznie głową, a chłopak odwraca mnie przodem w swoją stronę. Jesteśmy w ciemniejszym kącie sali, ale nie przeszkadza mi to, dopóki jestem tu z nim, szczęśliwa.
Zaciska delikatnie palce na moich biodrach, a ja instynktownie przysuwam się jeszcze bliżej niego. I kołyszemy się powoli w rytm jednej z wolniejszych piosenek, przez cały czas patrząc sobie w oczy i uśmiechając się głupkowato.
Cholera, ten bal nie jest jednak taki zły.
Blondyn raz po raz skrada z moich ust pojedyncze pocałunki i cóż, to jest ta bardzo urocze.
W pewnym momencie jednak chłopak z cichym jękiem odsuwa się ode mnie i wyciąga z kieszeni telefon. Podaje go mi i zagryza w zębach dolną wargę, czekając, aż powiem mu, o co chodzi.
kendall: TOM ZARAZ BĘDZIE NA SALI, EWAKUUJ SIĘ STAMTĄD ZE SWOIM KSIĘCIEM
- Tom zaraz tu wróci i lepiej, żeby nas razem nie zobaczył - mamroczę i wzruszam bezradnie ramionami, a blondyn kiwa ze zrozumieniem głową.
- Chodźmy stąd. Nie wiem, gdzie, ale chodźmy - uśmiecham się lekko i potakuję głową, zgadzając się. Blondyn łapie moją dłoń i splata nasze palce razem, a potem wychodzimy z sali drugim wyjściem.
I wiem w tej chwili jedno - nieważne jest to, co się stanie. Ważne jest to, że kocham chłopaka, który właśnie trzyma moją rękę.
- Kocham cię, Luke - szepczę pod nosem i przez chwilę myślę, że chłopak mnie nie usłyszał. On jednak nagle się zatrzymuje i odwraca w moim kierunku. Nie orientuję się nawet, gdy przyciąga mnie do siebie i opiera swoje czoło o moje. Następnie pociera swoim nosem o mój i, cholera, to przecież eskimoski pocałunek.
- Kocham cię, żelku - uśmiecha się, a na moich policzkach pojawiają się dwie, czerwone plamy.
Dlaczego on jest taki uroczy?
~~~
kto kocha ten rozdział tak jak ja? ;-;1086 słów
WOO
YOU ARE READING
ʟᴇᴛ's ɢᴇᴛ ᴀ ᴘᴇɴɢᴜɪɴ // ʟᴜᴋᴇ ʜᴇᴍᴍɪɴɢs
Fiksi Penggemarhemmo96: hej jestem luke hemmo96: zaadoptujmy pingwina queen123: spadaj stąd idioto hemmo96: :(