--MELANIE--
Wychodzę od higienistki, cała czerwona na twarzy. Nie zwracam uwagi na krzyki Kendall, dzielnie przedzieram się przez tłum pierwszoroczniaków.
Okey, postąpiłam źle, chcąc w ten sposób uniknąć spotkania z Hemmingsem, jednak Ken, jako moja przyjaciółka, powinna mnie zrozumieć. Cholera, ale ona musi być inna i upokarzać mnie przed pielęgniarką szkolną!
— Melanie, ty idiotko, mówię do ciebie! — krzyczy, ignoruję to jednak.
W pewnym momencie zauważam Luke'a, stojącego ze swoimi kolegami niedaleko okna i wzdycham ciężko ze zdenerwowania. Czy oni wszyscy się na mnie dzisiaj uwzięli? Chłopak spogląda na mnie i unosi brwi, zauważając, przed kim uciekam. Dopiero po krótkiej chwili, na jego twarzy pojawia się zrozumienie. Żegna się ze znajomymi, po czym rusza niepewnie w moim kierunku. Przyspieszam swój krok, jednak blondyn ma zdecydowanie dłuższe nogi ode mnie. Cóż, tak samo, jak Kendall.
— Melanie, stój! — Otwieram drzwi i wychodzę ze szkoły, nie zastanawiając się nawet przez chwilę nad tym, co właściwie robię. Po prostu muszę uciec jak najdalej od nich i od tego głupiego miejsca. — Melanie!
Ledwie udaje mi się przejść przez połowę parkingu, kiedy ponownie słyszę głos mojej przyjaciółki. I mimo tego, że nie chcę, odwracam się w stronę jej i blondyna. Cierpliwie czekam, aż do mnie podejdą, zastanawiając się w tym czasie, jak wytłumaczę swoje dziwne zachowanie.
— Mówiłam ci, żebyś nie uciekała, idiotko! — Uderza mnie lekko pięścią w ramię, po czym parska śmiechem. — Twoja mina była bezcenna!
— Nie sądziłam, że powiesz coś w tym stylu, Ken — mamroczę pod nosem, chwilowo nie zwracając uwagi na blondyna. — Ugh, to było upokarzające!
— Hej, zrobię wszystko, żeby ratować Lukanie! A skoro już mowa o waszej dwójce, zostawię was samych, pogadajcie sobie — mówi z szerokim uśmiechem na ustach, po czym odwraca się na pięcie i odchodzi w stronę budynku szkoły.
Przenoszę spojrzenie z oddalającej się postaci brunetki na chłopaka stojącego naprzeciwko mnie. Oboje milczymy przez następne kilka minut, aż w końcu Luke nabiera odwagi i pierwszy przerywa krępującą ciszę.
— No więc, uh...dlaczego, tak właściwie, uciekałaś, Melanie? — pyta, a ja przełykam gulę, która pojawiła się znikąd w moim gardle. — Bałaś się spotkania ze mną?
Potakuję ledwo zauważalnie głową i uciekam wzrokiem przed jego palącym spojrzeniem. Nie zauważam więc, kiedy zbliża się w moją stronę. Orientuję się dopiero w momencie, kiedy jestem w stanie poczuć jego ciepły, miętowy oddech na swojej skórze.
— Luke, to...— zaczynam, jednak nie pozwala mi dokończyć.
— Wiem, że nawaliłem, ale to wszystko jest nie tak, Melanie. — Wzdycha cicho i wtula twarz w moją szyję. Nie reaguję na to w żaden sposób, stoję jedynie nieruchomo, jak cholerny posąg. — Nigdy cię nie zdradziłem, ok? Kocham cię, Promyczku.
W moim brzuchu zaczynają fruwać motylki, serce momentalnie przyspiesza swoje bicie, a na skórze pojawia się gęsia skórka, co blondyn z pewnością jest w stanie zauważyć.
Nie odpowiadam mu jednak, co sprawia, iż po kilku minutach stania w ciszy odsuwa się ode mnie.
Wciąż nie patrzę mu w oczy.
Słyszę, jak wzdycha ponownie, po czym gwałtownie zmniejsza dystans między nami, jedną dłoń umieszcza na moim karku, drugą natomiast na moim rozgrzanym policzku i, nie czekając na żadną reakcję z mojej strony, muska swoimi ustami moje.
YOU ARE READING
ʟᴇᴛ's ɢᴇᴛ ᴀ ᴘᴇɴɢᴜɪɴ // ʟᴜᴋᴇ ʜᴇᴍᴍɪɴɢs
Fanfictionhemmo96: hej jestem luke hemmo96: zaadoptujmy pingwina queen123: spadaj stąd idioto hemmo96: :(