18

410 14 1
                                    

-Bardzo lubie jak tańczysz, widziałam wszystkie występy twojej i twojej grupy, chciała bym umieć tak tańczyć ale nie mogę moi rodzice nie mają pieniędzy na to a ja mam.. mam.
-Kochanie nie musisz mówić jak nie chcesz- próbowałam uspokoić dziewczynkę.
-Mam raka - powiedziała i zaczął patrzeć na swoje buty- i lekarz powiedział że mój organizm jest na to za słaby.
-Nie przejmuj się kochanie- szczerze nie wiedziałam co powiedzieć.
-Mogę umrzeć, ale już spełniłam jedno z moich największych marzeń.
-Jeżeli mogę wiedzieć to jakie ?
-Chciałam ciebie spotkać.
-Miło mi.
-Nawet nie wiesz jak mi. A tak w ogóle to mam na imię Victioria.
-Piękne imię.
-Dziękuję ale twoje też jest piękne- szkoda było mi tej dziewczyny, jej życie tak jak by dostało wyrok- przepraszam ale muszę iść mama do mnie pisze.
- Nie ma sprawy ale jeśli kiedy kolwiek chciał byś zobaczyć jak tańczy moja drużyna na treningach to bardzo chętnie Ci to pokaże i jeżeli będziesz chciała pogadać to lubię słuchać. Zapiszę ci mój numer.
-Naprawdę ?
-Tak.
- Nie mam przyjaciół na codzień zawsze rozmawiałam z mamą a teraz będę mogła Ci wszystko powiedzieć.
-Wszystko- powiedziałam w pokazałam mały palec- a ja nikomu nie powiem na mały paluszek.
-Na mały paluszek - wymieniłyśmy się numerami a ja myśląc jak jej musi być trudno wróciłam do domu, i poszłam na trening na którym miałam pokazać swoje dzieło.
-No dobra Styles zaczynaj.
-Hej w mojej choreografi tańczymy wszyscy nie ma rezerwowych więc nikt nie siedzi na ławce. Choreografia nie jest idealna ale starałam się dopiąć ją na ostatni guzik. W ciągu jednego dnia pracowałam po siedem godzin więc teraz wiem jak bardzo trudne jest pracowanie przy tym.
-Styles mamy czas do października - zażartował trener.
- Więc wracając do rzeczy zaprezentuje ją- włączyłam piosenkę i zaczęłam wykonywać choreografię, gdy skończyłam moja drużyna zaczęła klaskać.
-No no Styles myślałem że nie dasz rady a tu takie zaskoczenie.
-Ok trenerze trochę więcej wiary.
-Dobra moja kochana jedenastko i Jake.
-Ejjj
-Nie marudź i  zaczynamy próby. Mamy 10 dni ćwiczeń i jedenastego o 6:40 mamy samolot a następnego dnia czyli 12 mamy występ i 15:00 a o 13:00 ostatnią próbę więc nie zawlcie tego. Kto rządzi ?- krzyknął.
-LONDON - krzykneliśmy i zaczęliśmy dalszą próbę.

11 październik Londyn.
-Dziękuję Louis za to że o tej godzinie nie muszę sama się walać autobusami- zaraz wylatujemy do Francji i strasznie się denerwuje.
-Nie ma sprawy żonko.
-O jesteśmy już dzięki i trzymaj kciuki.
-Papa Case i powodzenia w sumie i tak zatańczysz idealnie- powiedział a ja cmoknełam go w policzek i wyszłam z samochodu biorąc walizkę i machając. Dziś rano miałam taki stres nie wiedząc w co się ubrać więc wybrałam to ( media).

 Dziś rano miałam taki stres nie wiedząc w co się ubrać więc wybrałam to ( media)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weszłam na lotnisko i podeszłam do grupy.
-Trenerze jestem - powiedziałam.
-Dobra Styles brakuje a no tak jak zawsze Adams.
-Zaraz będzie trenerze- po chwili na lotnisko wbiegł zmachany przyjaciel.
-Jestem.
-Och łaskaw był pan przyjść.
-Wiem czuję się trener zaszczycony - zaśmialiśmy się wszyscy i poszliśmy na odprawę a od razu po niej weszliśmy na pokład samolotu.
-Nie uwierzysz co się stało!?- powiedział oglądając się za siebie czy nikt nie słyszy.
-No mówi.
-Wczoraj byłem na imprezie sama wiesz z kim i ...
-I  mnie nie zabrałeś ?!
-Oj wybacz mi kochanie. No ale dalej jak byliśmy już trochę pijani to - jego uśmiech z słowa na słowo się powiększa- przespaliśmy się- powiedział dumny z siebie a ja bo przytuliłam.
-To super czyli jesteście razem ?
-Tak!!
-Fajnie że jesteś szczęśliwy.
-Dzięki a jak u Ciebie ?
-A dobrze poznałam taką cudowną dziewczynkę ma na imię Victoria, na raka i może umrzeć a nie ma żadnych przyjaciół więc czasem wychodzę z nią na spacer albo pokazuje jej jakieś łatwe kroki, ale niestety nie może tańczyć choć bardzo to kocha, jej organizm jej za słaby- powiedziałam a przyjaciel pogłaskał mnie po ramieniu.
-Jesteś naprawdę dobra dla innych ale naucz się być dobra dla siebie- gadałam z przyjacielem całą drogę, a jak wysiedliśmy z samolotu inni poszli do hotelu a mi przejść się po Paryżu.
-Ale tu pięknie.
-No zajebiście- powiedział, wyjął swój telefon i zrobił nam zdjęcie.
-Wrcajmy już -powiedziałam i po chwili zaczęliśmy wolnym krokiem iść do hotelu.

Niall POV
Zapukałem do drzwi łazienki w której była Sylvia.
-Poczejkaj kocie muszę się umyć po podróży, chyba że ty to chcesz zrobić- znowu przyjechała.
- Nie ja pójdę zrobić kawę - gdy ją spotkałem w tedy w klubie myślałem że między nami coś odżyło ale ona się zmieniał nie jest taka jak kiedyś, a poza tym nie kocham jej nie jest w moim typie, fakt jest bardzo pociągająca.
-Niall ?!- dziewczyna weszła do kuchni w samym ręczniki- o tu jesteś. Nasmarujesz mi plecy- powiedziała i podała mi krem.
-Tak - dziewczyna odsłoniła tylko plecy a ja rozsmarowałem na jej ciele maź.
-Dziękuję -odwróciła się o przytuliła mnie- och - spadł jej ręcznik odkrywając jej ciało.
-Yyy. ..
-Nie mów że nie masz ochoty- powiedziała pociągającym głosem.
-Ja nie... - nagle dziewczyna przywarła do mnie swoimi ustami a ja oddałem pocałunek i za pewne wiecie jak to się skończyło.
Tak tak dopiero mówiłem że jej nie kocham ale ja tego nie chciałem. Ale jestem tylko mężczyzną który ma swoje potrzeby.
-Ja muszę wyjść - powiedziałem gdy już się ubierałem.
-Dobrze będę na Ciebie czekać- powiedziała a ja wyszedłem zabierając ze sobą gitarę. Poszedłem do najbliższego parku.
-Znowu to zrobiłem - miałem wyrzuty sumienie nawet nie wiem czemu ale czułem jak bym zdradził siebie i Case, ale nie mieliśmy żadnych zobowiązań co do siebie a teraz nawet nie rozmawiamy ze sobą a ja do niej nic nie czuje. Dobra co ja się oszukuje kocham ją z dnia na dzień coraz bardziej ale nie powiem jej tego, ona mnie nienawidzi i jest z Louisem.
Cały pochłonięty w myślach usiadłem pod drzewem i zacząłem grać nie znane mi nuty na gitarze.

Casandra POV
-Dobra jesteśmy gotwowi na zawody- skończyliśmy właśnie ostatnią próbę-dobra pamiętajcie jak nie wyjdzie to nie przejmujemy się jasne ?
-Jasne!
-Nel, Patty, Case, Clara, Mike, Margo, Emily, Rick, Chris, Rose, Gary i Ty Adams jesteście wyjątkowi każdy z osobna i wszyscy razem. Jesteście drużyną więc wejdźcie tam jako drużyna i jeżeli przegaracie to jako zespół ale wygrywamy też jako drużyn. I nie ważne jak potoczy się dalej pamiętajcie jak daleko zaszliście i kocham Was moje tancereczki i chodźcie się przytulić ty też Adams- grupowy przytulas i na trzeba spiąć dupe- dobra teraz kapitan mów.
- Ej co takie smutne miny ? No i te uśmiechy być widząc cały występ. Pamiętajcie my jesteśmy najlepsi i musimy w to wierzyć bo nikt nie zrobi tego za nas...
-Panie David musicie wchodzić już- powiedział jakiś koleś.
-I wychodzimy tam razem. Kocham Was i damy czadu. Trenerze mogę ? - trener kiwną głową na znak tak- Kto rządzi? 
-Londyn- krzykneliśmy i wybiegliśmy.

****
Przepraszam za jakie kolwiek błędy.
Karolina

I'm a princess, but without the prince~Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz