32

266 18 0
                                    

Wstałam o 7:30 i zaczęłam się zbierać bo o 9:40 zaczynały mi się zajęcia.
Otworzyłam okno a do pokoju wpadło ciepłe powietrze. Na dworze było naprawdę bardzo gorąco.
Ubrałam się w (media), pomalowałam lekko, zjadłam śniadanie i o 9;00 wolnym spacerkiem ruszyłam w stronę uczelni.

Ubrałam się w (media), pomalowałam lekko, zjadłam śniadanie i o 9;00 wolnym spacerkiem ruszyłam w stronę uczelni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam jeszcze 10 minut do rozpoczęcia wykładu.
-Casandra !- odwróciłam się i zobaczyłam mojego kolegę ze szkoły w Londynie.
-O Mark ?!
-Pamietasz - gadaliśmy aż do rozpoczęcia wykładu.
-Witajcie mam na imię James Jackson będę prowadził wasze półroczne studia z psychologi. Oczywiście resztę rozszerzeń będą prowadzili inni wykładowcy- potem zaczął dyktować różne rzeczy i jego wykład był naprawdę ciekawy. Potem mieliśmy lekcje medycyny (pierwsza pomoc) i angielski.
-Case na jaki język idziesz poza angielskim?
-Mark szczerze to myślę nad dwoma.
-Jakie ?
-Włoski i francuski.
-Ja idę na niemiecki.
-Ich heiße Casandra. Ich wohne in Los Angeles. Ich komme aus British.
-Czemu nie pójdziesz na niemiecki jak umiesz?
-Nienawidzę tego języka.
-Och jak chcesz.
-Wybacz Mark ale muszę lecieć do pracy.
-Och pogadamy jutro pa- poszłam w stronę szpitala, od uczelni miałam nie całe 7 minut drogi więc byłam po chwili.
-Dzień dobry.
-Ale dawno Cię nie było Case, dzieci tęskniły.
-Wiem wiem. Jest doktor Jasmine Ambler.
-Tak u siebie.
-ok - poszłam do gabinetu Pani Jasmine.
-Dzień dobry.
-Witaj Casandro. Brakowało nam Ciebie- powiedziała mi mniej więcej co się działo przez ten czas.
-Cześć dzieciaki - weszłam do sali zabaw dzieci.
-Caseee - rzuciło mi się na szyję stado małych pingwinków.
Zaczęliśmy grać a potem poszłam do sali dziewczynki która nigdy nic nie mówiła, była właśnie po hipoterapi.
-Cześć Sally. Wiem że nie lubisz rozmawiać ale nie musisz nic mówić posiedzę tutaj tylko z tobą- usiadłam na krześle i patrzyłam w rysunki na ścianie. Nie chciałam patrzeć na nią bo by ją to stresowało.
-Casandro skończyłaś pracę pół godziny temu idź do domu - faktycznie siedziałam w sali 1,5 godziny.
-Już idę w końcu 18:30. Branoc Sally- dziewczynka jak zwykle nie odpowiedziała, przeszłam przez korytarz do recepcji i się wypisałam.
-Dobranoc Case- powiedziała moja koleżanka z recepcji.
-Branoc Stephanie- wyszłam ze szpitala narzucając sobie na ramiona sweter.
Doszłam do domu zjadłam obiad, poszłam zrobić zakupy spożywcze i poszłam spać.
Wstałam rano o 8:00 miałam zajęcia na 10:15 więc trochę posprzątałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam na uczelnię.
-Witaj Mark.
-Witaj Case.
-Co mamy pierwsze?
-Literaturę.
-Po co mi w moim zawodzie literatura - wykład był tak nudny że zaczęłam przeglądać Internet. Weszłam na artykuł z moim nazwiskiem.
"Casandra Styles w Londynie na gali z okazji premiery filmu przyjaciółki"
" Siostra Styles nic nie mówiąc swojemu byłemu przyszłemu nie doszłemu mężowi przyjechała do Londynu"

Nie mogłam dlaej czytać tych kłamstw to weszłam na internetową książkę dla matek i czytałam przez cały wykład.
O jezuuu całkiem zapomniałam że mam o 12 wizytę u lekarza. Jestem w środku wykładu z matematyki. No dobra dam radę. Cicho udało mi się wyjść więc pobiegłam do przychodni.
-Dzień dobry ja ...
-Lekarz już czeka- pobiegłam do gabinetu
Lekarz jak zawsze miło mnie przywitał i kazał położyć się do USG.
-Możemy poznać płeć dziecka. Jest Pani chętna?
-Tak bardzo.
-No dobrze będzie miała Pani synka- tak szczęśliwa dawno nie byłam.

13 wrzesień Londyn
-Case może pójdź z nami ?- pyta kolejny raz Liam.
-Przepraszam Liam ale nie.
-To są jego urodziny, wasze dziecko było by dla niego prezentem.
-Naprawdę nie chce...
-No dobrze, to my idziemy- chłopcy poszli na urodziny Nialla a ja zostałam sama w domu bo moja mam pojechała z swoim Nowym chłopakiem na wakacje (Znaczy nowym są ze sobą od początku Lipca.
Wyłączyłam telewizor, ubrałam buty i płaszczyk i wyszłam do sklepu bo miałam ochotę na lody.
Weszłam do sklepu, wzięłam koszyk i zaczęłam wrzucać poszczególne rzeczy z regałów.

Niall POV
I tym razem miałem głupią nadzieję że przyjedzie na moje urodziny.
Przestałem do niej natarczywie pisać bo to nic nie dawało. Tylko w dniu urodzin napisałem jej życzenia.
To jest aż dziwne że po tak długim czasie nadal ją kocham i nie mogę przyzwyczaić się że jej nie ma.
-Stary co ty taki smentny.
-Kurwa to moje 21 urodziny a osoby z którą chciałbym je spędzić nie ma i już nigdy nie będzie. Max ja ją kocham z dnia na dzień coraz bardziej.
-Szukaliśmy w Los Angeles jej prawie wszędzie nic Horan ona wyparowała.
-To nie możliwe, dobra weź wejdź na neta na stronki plotkarskie.
-Ok. Czytam! Casandra Styles widziana na lotnisku w Los Angeles.
-Dalej.
-Czyżby naszej tancerce się przytyło.
-Oni są straszni przecież nadal wygląda idealnie.
-Idźmy lepiej- wyszliśmy z domu.
-Max ja idę do sklepu zaraz przyjdę.

Casandra POV
Weszłam do sklepu i kupiłam sok, jeszcze chodząc między regałam i szukałam czegoś dobrego.
Podeszłam do kasy i położyłam na ladzie sok i 3 czekoladowe batoniki.
-2 funty będzie - podałam kobiecie wyliczoną sumę i wyszłam ze sklepu.
Ubrałam kaptur i zaczęłam iść w stronę domu.
Minął mnie jakiś chłopak był w kapturze a ja nie przyglądałam się mu.
Nagle zawiał wiatr kaptur spadł mi z głowy i potem wszytsko potoczyło się tak szybko.

****
Przepraszam za jakie kolwiek błędy.
Karolina

I'm a princess, but without the prince~Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz