ROZDZIAŁ 7

424 41 10
                                    

Czwartek, 17:58



Perspektywa Katariny:



- Jutro nasz wielki dzień, dzisiaj ostatni trening przed turniejem - wykrzyknął Aatrox, bacznie nam się przyglądając - Może mi ktoś powiedzieć, gdzie się podział nasze niebieskie łby? - warknął zaciskając pięści.

Rengar wydawał się być zniecierpliwiony. Jednak nie dawał tego po sobie poznać. Zdradzał go jedynie groźny wyraz twarzy.

- No nic - dłonie Aatroxa powędrowały do jego karku - Zaczynajmy już, jutro dajcie z siebie wszystko - mruknął. Przez panny spóźnialskie nie udała mu się jakże wielce ciekawa mowa motywacyjna.

Podczas ćwiczeń zauważyłam cień, wydostający się z uchylonych drzwi szatni. Podeszłam do nich, opierając się o ścianę. W środku mogłam usłyszeć plotkujące dziewczyny.

- Dobrze, że Draven nie zauważył pierścienia - zachichotał głos należący do Sony - Miałybyśmy problem, puki co, myśli, że go zgubił.

- Zabawny z niego człowiek - Jinx wybuchła śmiechem - Ej, lepiej się pośpieszmy, już po osiemnastej.

Wtem weszłam z hukiem do pomieszczenia.

- A wam się jakoś specjalnie nie śpieszy na trening, no nie? - spytałam, stając przed drzwiami, uprzednie je zamykając.

- Eeee - obie zamurowało.

- Jak ukradłyście ten pierścień? - syknęłam cicho do dziewczyn, nie chcąc aby Renio nas usłyszał - przecież on go pilnuje jak oka w głowie.

- Jaki pierścień? - spytała Jinx, chowając ręce za plecami.

- Ugh, zaprzestań tego, wszystko słyszałam - przewróciłam oczami.

- Nie ładnie to tak podsłuchiwać - wtrąciła się Sona.

- Dajcie spokój i mówcie, jak udało wam się to zrobić - tupnęłam nogą zezdenerwowania.

- Dobra, ale jeżeli nikomu nie powiesz - mruknęła wariatka.

Przytaknęłam jej. Chwilę później usłyszałam historię o włamaniu się do domu braci z Death League. Wiedziałam, że Jinx jest szurnięta, ale nie żeby na tyle, aby wkraść się do domu dwóch innych świrów.

Nagle drzwi otworzyły się z niemałym hukiem, a do środka wpadli rozgniewani chłopcy.

- Nawet nic nie mówcie - przerwałam im, zanim którykolwiek z nich zdołał otworzyć japę - Wpadłam na genialny pomysł...



Perspektywa Jinx:



Przeszliśmy razem do sali, w której powinniśmy trenować. Kata opowiedziała nam o tym, co wymyśliła, na co prawie mi szczena opadła.

- Jesteś geniuszem! - wykrzyknęłam, po czym do niej podbiegłam i cmoknęłam w usta - Ludzie! Idziemy pić!

- Nie dzisiaj Jin. Jutro zawody, pamiętasz? - jak zwykle Sona wyjechała ze swoimi mądrościami.

- Oh, jak dobrze, że podczas meczu, kiedy masz przy sobie ten... eee.. Magiczny Keyboard, to nie możesz się odezwać - moja przyjaciółka zrobiła ironiczną minę, jakby zaraz miała mi przywalić - Oj, nie denerwuj się!

Pożegnałam się ze wszystkimi, po czym wybiegłam z powrotem do szatni, bo przypomniało mi się, że miałam dzisiaj odebrać Rybeńkę z warsztatu.

- ŚWIR! - za moimi plecami rozległ się krzyk Katariny.

- Słyszałam to! - zawołałam na odchodne.

Rybeńko, idę po ciebie skarbie...




Alpha LeagueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz